Pierwsze sondażowe wyniki były ważne nie tylko dla kandydatów ubiegających się o prezydenturę. Był to swoisty test na wiarygodność oraz obiektywność podawanych informacji. Cecha kreowania opinii publicznej, lub wywierania na niej pewnego nacisku, jest łatką przyszytą grubymi nićmi do zacnego słowa mass media. Sondaże, to nic innego jak głos narodu. Podczas gdy ogłoszono pierwsze sondażowe wyników wyborów stało się coś jeszcze, grube nici wiarygodności zaczęły pękać i bardzo trudno będzie je na nowo przyszyć.
Wahania sondażowe okazały zbyt duże, aby pozostawiono to bez echa. Różnica procentowa oscylująca w granicach 15% to zdecydowanie za dużo. Świadomie jesteśmy wprowadzani w pułapkę, z której nie ma wyjścia. Media mając znacznego asa w postaci opiniotwórczości, potrafi z nami pogrywać niezależnie od ukierunkowania politycznego i zainteresowania bieżącymi zdarzeniami. Jesteśmy skazani na wiarę w obiektywność podawanych informacji, lub doszukiwanie się prawdy w innych często niezależnych portalach informacyjnych.
Odpowiednie stacje telewizyjne mają to do siebie, iż próbują prowadzić ingracjację polityczną na korzyść danej opcji politycznej. Bat kręcony od dawna na publiczne media odbił się i uderzył z większą siła na obecnie rządzących. Łechtane ego premiera poprzez reportaże w prywatnych mediach stały się już tak komiczne, iż zamiast kabaretu mam często ochotę pooglądać „obiektywne” wiadomości w prywatnych telewizjach.
Dodajmy trochę komizmu w ten felieton i zabawmy się w domowe przedszkole. Skoro sondażowe słupki są zabawą dla prywatnych telewizji i korzystanie z usług niezbyt profesjonalnej załogi sondażowej jest czymś całkiem normalnym, powróżmy z kawowych fusów. Sondaże przeprowadzone przez prywatne telewizje dotyczące przypuszczalnych wyników wyborów parlamentarnych zmieńmy używając rozumu i czystej kartki. Dodajmy słynne 100% poparcia dla Platformy Obywatelskiej, odejmijmy to co uważamy za stosowne. Ile wam teraz wychodzi ?
W ostatnich latach coraz więcej młodych Polaków decyduje się na spędzenie letnich miesięcy, pracując sezonowo za granicą. Dla jednych jest to sposób na podreperowanie studenckiego budżetu, dla innych okazja do zdobycia cennego doświadczenia zawodowego i językowego. Czy jednak praca sezonowa za granicą to rzeczywiście dobry pomysł na spędzenie wakacji?