Jako, że chcę pogodzić obowiązki (nawet jeśli słodkie) związane z wychowywaniem Gaby (niebawem również syna) i prowadzeniem firmy stosuję na co dzień kilka praktycznych, efektywnych zasad:

Data dodania: 2010-04-18

Wyświetleń: 2202

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

na stałe zaprzyjaźniłam się z zasadą Pareto (20:80), rozumiem tę zasadę, doceniam i ustawicznie o niej pamiętam, gdy planuję swoje działania


zasiadam do pracy z góry określonym, zaplanowanym i zapisanym zadaniem, na tyle małym, że mogę go ukończyć w czasie 30 minut


pracując (np. gdy moje dziecię śpi) pracuję z pełną koncentracją (tak, tak to oznacza zero pogaduszek, zero bezcelowego serfowania po sieci i zero patrzenia z miną hipnotyzerki w ekran)


w ciągu roku wyznaczam sobie tylko 3-5 dużych projektów do zrealizowania (przecież nie umrę w tym roku?)


dbam o ciągłe energetyzowanie się (teraz, niestety z racji ciążowego obrzydzenia do kawy (ja wielka kawoszka) nie mam na myśli napojów typu kawa, power…coś tam itd.) – o sposobach odnawiania energii innym razem.

Ostatnio zastosowałam jeszcze jeden ze sposobów na to, bym mogła wycisnąć z mojej doby jak najwięcej,


to… zrobienie LISTY SPRAW, RZECZY DO ZROBIENIA, POSPRZĄTANIA, które mi “zalegają”.

Lista zawiera wszystko to, co zabiera mi energię. Wszystko to, co zaśmieca mój umysł.

Od ustawicznie zaśmiecanego dziwnymi plikami (a one skąd – sama je ściągnęłam?) pulpitu i kilku folderów w komputerze, poprzez rzeczy do trwałego usunięcia, do posegregowania nowych (oj i starych też) dokumentów. Na toksycznych myślach kończąc (czasem i u mnie się pojawiają).

Na LIŚCIE ZALEGACZY - są też telefony, które powinnam wykonać (lub wyrzucić namiary nic z nimi nie robiąc), książki do przeczytania (ta lista nigdy się nie kończy), które otrzymały wyższy priorytet realizacji itp.

Po co mi ta lista?

Ano przerabiam ją zgodnie z najlepszymi zasadami formułowania celów w cele do zrealizowania.

Później wrzucam – w zależności od mojego bojowego nastroju na listę spraw do zrealizowania aby na koniec wklepać je do kalendarza, opatrując konkretną datą realizacji.

W zależności od innych ważnych spraw i projektów – staram się pozbyć przynajmniej jednego zalegacza w tygodniu.

Dlaczego to robię?

Z bardzo prostej przyczyny. Jako matka, żona, właścicielka firmy itd, potrzebuję dwóch rzeczy: dużej energii i dobrej organizacji.
Zalegacze to takie potworki, które zabierają energię, przytłaczają i sprawiają, że moja efektywność i skuteczność jest osłabiona.


Zatem - jeśli chcesz poprawić swoją skuteczność jednym ze sposobów (wielu, więc nie jedynym) jest zrobienie LISTY ZALEGACZY i konsekwentne usuwanie z niej tych potworków.

No i dbanie by za bardzo się nie rozmnażały…

Co o tym sądzisz?

Licencja: Creative Commons
0 Ocena