Zakładamy (i tak było), że wychowywałam córkę sama (w sensie z pomocą pracującego poza domem męża – ale bez babć, cioć i opiekunek) – mój czas poświęcony pracy to:
- około dwóch godzin w ciągu dnia, (podczas snu Gaby); jako matka z pewnością wiesz, że ten czas to rzeczywiście czas “około 2h”, bo dziecko raz śpi godzinę, raz 1,5 a czasem podekscytowane wydarzeniami dnia nie chce zasnąć wcale;)
- wieczorem po przyjściu męża około 1 godziny (kąpanie oddelegowane jemu)
- plus w nocy, tyle ile byłam w stanie w danym dniu; czasami siedziałam do czwartej rano, czasem do trzeciej a czasami od razu szłam spać razem z córą.
Zatem mój czas efektywnej pracy (z pełną koncentracją) wynosił pomiędzy 3-6 godzin (czasami w wersji idealnej 7 godz.do 8 godz.).
Teraz to zmieni się (skurczy) jeszcze bardziej z racji drugiej ciąży;)
Zdradzę Ci też mój sposób traktowania obu ról – roli matki i roli własnej szefowej.
Tuż po urodzeniu córki do momentu, kiedy Gaba skończyła ok. pół roku straszliwie się napinałam.
Chciałam wszystko zrobić, świetnie wypełniać rolę matki i właścicielki firmy jednocześnie.
Bawiąc się z dzieckiem, próbowałam pracować. W efekcie – nie byłam zadowolona z żadnego z efektów.
Nie koncentrowałam się i nie poświęcałam dostatecznej uwagi żadnej z ról.
Później zaczęłam sobie odpuszczać – ale nie w sensie “tumiwisizmu.”
Po przetrawieniu całej sytuacji podjęłam świadomie decyzję i powiedziałam sobie: “dobrze, zgadzam się z wszelkimi konsekwencjami tego, że zajmuję się teraz dzieckiem, poświęcam czas Gabrysi. Nie mam z tego tytułu poczucia winy (jak jestem z dzieckiem i stresuję się to dziecko doskonale wyczuwa mój stan i reaguje na to bardzo emocjonalnie.)”
Potrafię w dużym przybliżeniu podać godziny, które poświęcam córce świadomie i z koncentracją na niej i tym co robimy. Znam też godziny swojej pracy i kiedy one nadchodzą wiem dokładnie co chcę zrobić (bo wcześniej to zaplanowałam).
Wiem też, że z racji ich malej liczby muszę (i chcę) pracować z uwagą i koncentracją skupiając się na zadaniach.
Z góry określam też nie więcej niż 4 większe projekty na dany rok.
A resztę rzeczy, które chcę zrobić w życiu odkładam świadomie na czas, kiedy “maluchy” będą chodziły do szkoły (albo jeszcze później).
Obie role się przeplatają a ja czuję się spełniona.
Przewartościowałam, zmieniłam swój sposób myślenia i teraz jestem przekonana, że wychowując dziecko (z pełną uwaga i koncentracją) – będąc koło niego, bawiąc się, rozmawiając, przytulając itd. zasiewamy świetne ziarno, które kiedyś po latach zwróci Nam trud mówiąc” jestem mamo szczęśliwa/szczęśliwy.”
Myślę, że my kobiety nie doceniamy pracy, którą wykonujemy przy dziecku, traktując ją jako niższą kategorię.
Wychowując dziecko odgrywamy bardzo, bardzo ważną rolę.
Nawet jeśli otoczenie nie podziela (nie dostrzega?) wagi tego, co robimy.
A Ty co o tym sądzisz? Czy doceniasz swoją rolę matki?