Firmy windykacyjne to nie sądy a windykatorzy to nie sędziowie. W ogóle nie musisz z nimi rozmawiać, od orzekania o długu i zapłacie są tylko właśnie sądy. 

Data dodania: 2010-03-27

Wyświetleń: 2784

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Czasy kryzysu to złote żniwa dla firm windykacyjnych. Nie tylko że więcej zleceń w ogóle ale też więcej zleceń pozytywnie rokujących co do odzyskania długu. Firmy windykacyjne, można powiedzieć, że kochają ludzką niedolę. Uwielbiają długi uczciwych osób, które mają autentyczne kłopoty finansowe i zero złej woli. Osób, które chciałyby spłacić swe kredyty, pożyczki tudzież inne długi, ale oto np. straciły pracę, ktoś w rodzinie się rozchorował. Firmy windykacyjne uwielbiają długi uczciwych przedsiębiorców którym też kryzys dał się we znaki, którym z kolei inne firmy zalegają z płatnością faktur w ramach kredytu kupieckiego i sami przez to nie mogą regulować swych zobowiązań. Osoby takie i firmy zazwyczaj posiadają jakieś mienie ruchome lub nieruchomości, coś czego dorobili się, więc - jest dobrze (dla firm windykacyjnych) i w razie czego będzie można zlicytować to i tamto, z pomocą komornika.

Natomiast oszustów z długami firmy windykacyjne raczej nie lubią, ale nie lubią trochę inaczej niż przeciętny człowiek niezwiązany z windykacją. Dłużnicy - oszuści, to dla firm windykacyjnych ciężki orzech do zgryzienia. Oszuści to typy często odporne psychicznie, z poukrywanym majątkiem. Trzeba takich często śledzić, namierzać ukryty majątek, podejmować czasochłonne kroki prawne a efekt i tak niepewny. Dlatego firmy windykacyjne takich zleceń nie lubią.

Od firm windykacyjnych klienci oczekują szybkich efektów. To dlatego wiele zleceń kierowanych jest do firm windykacyjnych a nie do radców prawnych albo adwokatów którzy po prostu wzywają dłużnika do zapłaty i składają pozew do sądu. Klienci firm windykacyjnych liczą na to że dłużnik zostanie postraszony przez windykatorów i obejdzie się wówczas bez sądu - dłużnik zapłaci dług. Jeżeli nie mówi się wprost o straszeniu, to mówi się enigmatycznie o postępowaniu przedsądowym albo np. (już bardziej wymownie) o bezpośrednich negocjacjach z dłużnikiem. W rezultacie takich działań wielu (domniemanych) dłużników dokonuje zapłaty i to często nawet w sprawach spornych, mając świadomość sporności.

Jest jednak jeden "szkopuł" a mianowicie prawo. Kodeks cywilny, kodeks postępowania cywilnego, kodeks karny. Jako dłużnik, zawsze możesz powiedzieć (napisać) windykatorowi że kwestionujesz dług i nie myślisz płacić dopóki (rzekomy) dług nie zostanie stwierdzony prawomocnym orzeczeniem sądowym. I dodać, że nie życzysz sobie nękania Cię, szczególnie osobistymi wizytami, wszak Twoje stanowisko już znają a dalsze "bezpośrednie negocjacje" odbędą się w sądzie. Ostrzegasz też przed umieszczeniem Twoich danych w rejestrach dłużników, giełdach długów itd., itp, do czasu rozstrzygnięcia sprawy - wydania prawomocnego wyroku, gdyż Twoim zdaniem nie masz żadnego długu, więc ostrzegasz przed naruszeniem Twoich dóbr osobistych. Nie masz obowiązku uzasadniać windykatorowi takiego Twojego stanowiska. Dowiedzą się w sądzie, w swoim czasie.

Tak na marginesie - sądy nie przepadają za windykatorami usiłującymi wcielać się w role "przedsądowych sędziów". Niejedna też rzekoma niespłacona pożyczka albo faktura jako roszczenie, doczekała się w sądzie oddalenia powództwa. Czyli, sąd uznał że np. pożyczka albo nie została udzielona albo że już została spłacona. Dokładnie tak, i takie wyroki znamy.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena