Uściślijmy, co będziemy tu rozumieć pod pojęciem wyłudzenia pożyczki. Ja przyjmuję, że pożyczkobiorca w takim przypadku nie ma oficjalnych dochodów ani jawnego majątku, z którego można by ściągnąć pożyczkowa należność. Mamy wówczas dwie możliwości: albo zgłoszenie wyłudzenia pożyczki, albo zlecenie jej odzyskania firmie windykacyjnej, która będzie wywierać na dłużnika naciski mające zmusić go do dokonania spłaty pożyczki.
Zgłoszenie wyłudzenia zaowocuje wezwaniem dłużnika przez policję / prokuraturę na przesłuchanie i może przestraszyć się grożącej mu kary pozbawienia wolności i pożyczkę odda, zwłaszcza gdy zostanie mu przedstawiony zarzut wyłudzenia pożyczki. Nieczęsto jednak tak się dzieje, trzeba bowiem wykazać, że zaciągając pożyczkę, nie miał zamiaru jej spłacić. Jeżeli organy ścigania uznają, że takiego zamiaru nie było / nie da się udowodnić, to i postępowanie karne umorzą. Jeżeli jednak przedstawią zarzut wyłudzenia, to pożyczkobiorca ma się czego bać, jak nie od razu, to później. Jeżeli nie jest to przestępstwo w warunkach recydywy, to prawdopodobnie sąd skaże go na karę pozbawienia wolności w zawieszeniu i z obowiązkiem naprawienia szkody – zwrotu pożyczki. Jeżeli w okresie próby skazany pożyczkobiorca nie odda pieniędzy, to sąd może zarządzić wykonanie kary, czyli potocznie: odwiesić wykonanie wyroku. Taka niemiła ewentualność sprawiła, że niejeden oszust pieniądze oddał. Nie zawsze jednak sąd wyrok odwiesi, nie każdy oszust przestraszy się kary na tyle, by oddać pożyczkę.
Z kolei firma windykacyjna może skutecznie stresować oszusta na przykład upublicznianiem długu różnymi sposobami oraz innymi metodami, nie wnikajmy, jakimi (nie powinny być bezprawnymi). Jeżeli pożyczkobiorca w rzeczywistości ma ukryte mienie i dochody, których nie był w stanie namierzyć komornik, to bywa, że windykacja niekonwencjonalna jest skuteczna.