Do te pory związki zawodowe pozostawały bezkarne. Pod groźbą strajku niejednokrotnie wymuszały podwyżki płac czy wypłaty ekstra premii.
Takie kuriozalne sytuacje zdarzały się i zdarzają zwłaszcza w spółkach węglowych i KGHM Polska Miedź. Praktycznie nie ma roku bez walki zarządu ze związkowcami. W 2006 roku związki zawodowe w KGHM już raz wymusiły na zarządzie wypłatę ekstra premii z zysku firmy. Teraz domagają się jej ponownie. Jakiekolwiek próby negocjacji kończą się groźbą strajku. Ten jak wiadomo oznacza ogromne straty spowodowane przestojem maszyn. To właśnie działanie na niekorzyść firmy staje się dla związkowców niejako pułapką. Wszczynając strajk powodują straty, a tym samym dają do ręki dowody organom sądowym.
Pierwszy odważny
Pod koniec 2005 r. prasa opisywała przypadek kopalni Budryk, której prezes przeciwstawił się związkowcom i ich groźbom strajku jeśli nie dostaną podwyżek. Podał ich do sądu oskarżając o działania na szkodę firmy. Pod wpływem decyzji sądu związkowcy odstąpili od strajku, ale w odwecie rozpowszechniali nieprawdziwe informacje na temat prezesa kopalni. Będąc na straconej pozycji był zmuszony odejść ze stanowiska. Zapłacił z pewnością za swoją odwagę.
Wyrok w sprawie Stoczni Gdynia może być małym światłem w tunelu. Środowiska przedsiębiorców z ulgą przyjęły wyrok, przyznając zgodnie, że sytuacja z jaką mamy do czynienia w przypadku związków zawodowych często nosi znamiona patologii.
Choć wyrok niekorzystny dla związkowców z pewnością spotka się z ostrym sprzeciwem, to daje nadzieję, na walkę z nielegalnymi strajkami w przyszłości. Możliwość zwolnienia strajkujących daje bowiem zarządom firm skuteczne narzędzie walki z tym procederem.
Związki zawodowe wydają się zapominać jaka jest ich rola. Zamiast chronić praw pracowników
i dbać o warunki pracy, swoją roszczeniową postawą czynią więcej szkód niż pożytku.
Oby nie zabrakło sił, determinacji i przychylności sądów w podobnych do tej sprawach w przyszłości.