Przez ostatnie dni od różnych trolli internetowych docierają do mnie informacje, że:
— nie ma wojny na Ukrainie.
— kabała.
— Putin ruszył niszczyć mafię na Ukrainie.
— Putin ruszył niszczyć ukryte laboratoria.
— publikowane materiały w TV pochodzą z dawnych lat.
— Amerykanie tworzą fikcyjne filmy, które mają uwiarygodnić przekonanie o atakach i niszczonych budynkach.
— Putin jest w stałym kontakcie z Donaldem Trumpem i co godzina zdaje mu relacje z przebiegu operacji.
— Kamery internetowe w rzekomo atakowanych miastach pokazują, że nie ma wojny.
To nie wszystkie „pewne” i „sprawdzone” informacje, jakie do mnie docierają.
Nic dodać, nic ująć. Ludzie, którzy przebywają w bombardowanych miastach, mogą oczywiście kręcić filmy, robić zdjęcia, ale dla internetowych trolli i wprost zahipnotyzowanych przez nich odbiorców, będą tylko sfabrykowanym dowodem. Nawet dowody nie przekonają tego, kto nie da się przekonać.
Brakuje mi słów do określenia ludzi, którzy w czasie pokoju podają fałszywe informacje, a też należy pamiętać, że największym kłamstwem jest prawda bez szczegółów, jak twierdził mądry człowiek. Nie liczy się dziś prawda, ale oglądalność, bo za nią troll dostaje dosłownie kilka groszy.
Skąd wzięła się znowu ta zbiorowa hipnoza, której ulegają oglądający tak durne materiały w internecie? Co można takiemu człowiekowi powiedzieć? Choć zastanawiam się, czy takiego kogoś, można nazwać: „człowiekiem”?
Dlaczego znowu oni na siłę i wbrew mojej woli, usiłują mnie przekonać do swoich racji? Jakiś wczoraj nie znany internauta, który zapewne cierpi na zaburzenia psychiczne, dziś stał się wielkim autorytetem dla pewnej grupy. A ja chętnie odpowiem na jego publikację, których nawet nie otwieram, szlagierem wojennym Ukrainy: „Idzi na chu…”!
Przedstawione powyżej informacje pojawiają się 02.03.2022