Widząc dokoła siebie ogrom zniszczenia środowiska naturalnego, przeciętny człowiek może czuć się bezradny. Kim on bowiem jest wobec wielkiego przemysłu, kapitału i struktur władzy? Nie jest to jednak odczucie zgodne z prawdą. 

Data dodania: 2020-01-31

Wyświetleń: 917

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Zagadnienia konsumpcji ekologicznej

Prawda bowiem jest taka, że struktury władzy, przemysłu i wielkiego kapitału istnieją właśnie dla tego przeciętnego człowieka i dzięki niemu – a nie na odwrót. Przeciętny człowiek jest bowiem konsumentem, a konsument to w gospodarce najwyższa władza.

Tak jak w ustroju państwa demokratycznego najwyższą – w ostateczności – władzą jest głosujący wyborca, tak w gospodarce konsument głosuje codziennie robiąc swoje zakupy. To co kupuje, ktoś wyprodukował, a wyprodukował to właśnie z myślą, że zostanie kupione. To akt kupna jest źródłem zysku producenta, dostawcy i sprzedawcy – i, ogólnie, całej gospodarki. Gospodarka zaś istnieje dla zysku, a więc po to, by konsument kupował.

To, co konsument kupi, produkowane będzie nadal, zaprzestanie się natomiast produkcji tego, czego nie będzie kupował. Jeśli zbyt znajdą tylko produkty najtańsze, wzbogaci się ten producent, który wygra wojnę cenową. Wygra ją oczywiście kosztem jakości i bezpieczeństwa produktu oraz kosztem środowiska naturalnego wokół swojego zakładu produkcyjnego. A często także kosztem ludzi, którzy w nim są zmuszeni pracować.

Gdy konsumenci postawią na jakość, produkowane będą rzeczy lepsze, chociaż zapewne droższe. Podobnie będzie, gdy zechcą wynagrodzić kupnem producentów możliwie przyjaznych dla środowiska – wówczas tylko tacy się wzbogacą. Każdego dnia konsumenci, poprzez swoje wybory na rynku, decydują o kształcie gospodarki.

Dlaczego zatem jest tak źle, chociaż jest niby tak dobrze? Dlaczego przeciętny człowiek czuje się wobec „potęgi rynku” bezradny? Dlaczego, choć chciałby żyć zdrowo i w przyjaźni ze środowiskiem, kupuje rzeczy, które dla niego są szkodliwe, a ich produkcja szkodzi jego planecie? Przyczyną jest zły obieg informacji.

Bardzo wiele czynników decyduje bowiem o tym, czy na przykład słoik z gołąbkami przemysłowej roboty jest dla konsumenta „zdrowy”. To nie tylko zastosowane w nim środki chemiczne – barwniki, emulgatory czy konserwanty. Dużo zależy od jakości surowców: jak były uprawiane kapusta i pomidory, czy w czystym środowisku, z dala od dróg i uciążliwego przemysłu, jak były nawożone, czym „pryskane”, jak przechowywane... Jakość mięsa: czym karmiono i leczono zwierzęta, czy nie żyły w nieustannym stresie (na przykład zbyt stłoczone i bez światła dziennego), bo hormony stresu pozostają w mięsie i szkodzą ludziom, którzy je spożywają... A już sposób uprawy ryżu gdzieś w dalekiej Azji tym trudniej sprawdzić.

Jeszcze więcej zaś składa się na to, czy wspomniany słoik jest przyjazny dla środowiska i w jakim stopniu. To choćby zniszczenie krajobrazu przy wydobyciu piasku do produkcji szkła, wszystkie chemikalia w produkcji tej używane; budowa pieca o odpowiedniej skali temperatur, energia zużyta do jego rozpalenia i tak dalej, i tak dalej...

Ilość danych potrzebna do oceny szkodliwości dla środowiska jednego choćby produktu jest zawrotna. Jak więc konsument ma dokonać wyboru w takiej sytuacji? Skąd będzie wiedział, który z kilku podobnych produktów powinien kupić? Nic dziwnego, że kieruje się tym, co widoczne – ceną.

Na szczęście istnieje inne wyjście. Co niemożliwe dla człowieka, może okazać się możliwe dla stworzonej przezeń technologii. Maszyny informatyczne potrafią uporać się z takim zalewem danych i obliczyć środowiskowy koszt produkcji, użycia i utylizacji danego wyrobu w całym jego tak zwanym cyklu życiowym (ang. LCA – Life Cycle Assessment – ocena cyklu życiowego). Zajmuje się tym ekologia przemysłowa.

Dlatego możliwa jest ocena, jak bardzo wyrób niszczy środowisko, i jego ulepszenie w tym zakresie. Producent może to uczynić albo modyfikując własny cykl przemysłowy, albo sugerując to dostawcy surowca czy podzespołu. Można bowiem obliczyć, w którym miejscu cyklu życiowego wyrobu koszt środowiskowy jest największy, i skoncentrować się na ulepszeniach właśnie tam.

Producent pragnący być przyjaznym dla środowiska nie musi więc już działać po omacku.

Również instytucje przyznające certyfikaty ekologiczne mogą i powinny kierować się danymi ekologii przemysłowej. Choć to dziedzina wciąż jeszcze w powijakach, lecz intensywnie się rozwija i ma przed sobą ogromną przyszłość.

A konsumentom jej wyniki mogą być udostępniane w internecie. Dzięki temu ich wybory będą mogły być oparte na rzetelnej wiedzy, a ich władza nad gospodarką realna.

  

Licencja: Creative Commons
0 Ocena