Jak być zawodowcem, czyli jak się rozwijać, iść do przodu i nie tkwić ciągle w tym samym miejscu

Data dodania: 2008-09-21

Wyświetleń: 2476

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Warunek odniesienia sukcesu

Od bardzo dawna interesowało mnie, dlaczego w biznesie oraz w szeroko pojętej karierze zawodowej, niektórym osobom budowanie własnego biznesu czy awansowanie w hierarchii firmy przychodzi łatwiej i szybciej, natomiast inni mają z tym zdecydowanie większe problemy, mimo, że wkładają w to tyle samo, a czasami więcej swojego czasu, energii i zaangażowania.

Często spotykam się ze zjawiskiem, które najczęściej ma miejsce w miarę szybko, kiedy po początkowej euforii i sukcesach, o ile takie pojawią się w miarę szybko, nadchodzi czas, w którym sukcesy nie są już tak spektakularne lub wręcz ich brak. Bardzo często jest także tak, ze kiedy trener, opiekun, czy np. sponsor w marketingu sieciowym kończy współpracę z osobą, która osiągnęła już określony poziom i wydaje się, że powinna poradzić sobie w biznesie sama, taki współpracownik przestaje „iść do przodu”, pozostaje w miejscu, w którym jest i nic się w jego biznesie nie dzieje. Jednym słowem - stoi w miejscu i nie potrafi zrobić przysłowiowego kroku naprzód.

Czym to jest spowodowane?

Nie sposób oczywiście wymienić i omówić wszystkich czynników, które o tym decydują, choćby dlatego, że bardzo często jest to spowodowane charakterem, czy predyspozycjami danej osoby. Dlatego też, chciałbym skupić się teraz na czynniku, czy też nastawieniu, o którym na samym początku powiedział mi mój sponsor, kiedy zaczynałem swoją działalność w MLM. Powiedział on mniej więcej coś takiego: „albo jesteś zawodowcem w tym co robisz, albo nadal tkwisz w tym samym miejscu”. Co miał na myśli mówiąc tutaj o zawodowstwie?

Zawodowiec - kto to taki?

Jeśli przyjąć, że rzeczywiście tylko zawodowcy osiągają sukcesy w dziedzinie, którą się zajmują, to zawodowca można zdefiniować jako osobę całkowicie zaangażowaną w to, co robi. Co to oznacza?

Oznacza to, że ciężko jest odnieść sukces pracując na dwóch etatach, czy zajmując się swoim biznesem i dodatkowo np. etatem czy inną dodatkową działalnością. Owszem, na początku nie ma raczej możliwości utrzymania się działając tylko w MLM, dlatego też wykonywana równolegle praca na etacie jest dobrym rozwiązaniem. Ale jeśli mówimy o prawdziwym sukcesie w biznesie, za którym idą poważne pieniądze, to nie mówimy o momencie rozpoczęcia działalności, ale o jakimś czasie w przyszłości (dwa, trzy, lata później). Po tym okresie stajemy z reguły przed koniecznością dokonania wyboru: albo nic nie zmieniamy, czyli nadal jesteśmy zatrudnieni na etat (prowadzimy inną działalność), a MLM traktujemy jako dodatkowe źródło dochodu, albo rezygnujemy z tego wszystkiego i zajmujemy się tylko swoim biznesem i jemu poświęcamy całą swoją energię i czas.

Dlaczego ten właśnie wybór jest tak ważny? Z własnego doświadczenia wiem, że inaczej podchodzę do osób, które zdecydowały się poświęcić wszystko swojej działalności, a inaczej do takich, którzy jeszcze sami nie wiedzą, co tak naprawdę chcą w życiu robić. Przyczyny takiego postępowania są oczywiste i zrozumiałe - jeżeli mam poświęcić swój czas, to wolę zrobić to dla osoby, która jest gotowa poświęcić się całkowicie danej działalności i mówiąc kolokwialnie „spalić za sobą mosty”, bo wiem, że takiej osobie będzie znacznie bardziej zależało na tym, żeby odnieść sukces. Jeśli pracuję dodatkowo na etat, to podświadomie wiem, że nawet jak nie wyjdzie mi w biznesie, to mam jeszcze co miesiąc pieniądze z tego tytułu i moje zaangażowanie i determinacja są zdecydowanie mniejsze.

Wybór należy do ciebie

Wielokrotnie pisałem już o plusach, jakie niesie za sobą otwarcie własnej działalności na przykładzie marketingu sieciowego. Dlatego właśnie, dla wielu osób, które chciałyby rozpocząć własną działalność, MLM jest często jedyną szansą na zmianę dotychczasowego życia - niewielkie albo żadne koszty rozpoczęcia współpracy z firmą działającą w tym systemie, brak konieczności otwierania własnego biura, opłacania pełnego ZUS (jeśli pracujemy na etacie) itd.

W przeszłości często próbowałem „łapać wiele srok za ogon”. Niby było dobrze, bo dochody z kilku źródeł zawsze są lepsze niż z jednego, lecz po pewnym czasie zacząłem dostrzegać, że są wokół mnie osoby, które robią tylko jedno, a ich zarobki są zdecydowanie wyższe od moich, nie mówiąc o tym, że ilość czasu, który poświęcają swojemu zajęciu jest zdecydowanie mniejsza od mojego zaangażowania czasowego.

Podobnie jak niemalże każda osoba rozpoczynająca swoja przygodę z network marketingiem, próbowałem być lepszy od innych i samemu wytyczyć drogę, którą będę podążał - mimo tego, że ścieżka po której należało iść, aby osiągnąć sukces była już dawno wytyczona i przetarta. Oczywiście nie udało mi się osiągnąć tego, co zamierzałem i straciłem tylko czas. Wtedy po raz kolejny dostałem od mojego sponsora informację o zawodowcach i amatorach.

Co więc miałem zrobić, żeby stać się w końcu tym „zawodowcem”, którym tak bardzo chciałem zostać? Po pierwsze - nie robić nic po swojemu i nie odkrywać Ameryki na nowo. Po drugie - i ten warunek był już znacznie trudniejszy do spełnienia, zdecydować się, czy chcę zarabiać, czy dorabiać w swoim biznesie. W zależności od odpowiedzi na te pytania, miałem gotowy już plan postępowania na przyszłość.

Wracając jeszcze na chwilę do różnic dzielących zawodowca od amatora, chciałbym zwrócić uwagę na jedną rzecz. Otóż, zawodowcem jest się tylko wtedy, gdy można pozwolić sobie na poświęcenie całego czasu swojej działalności, ponieważ nie pracuje się w międzyczasie na etat albo nie zajmuje inną pracą zarobkową. Zawodowiec, to osoba, którą również, a może przede wszystkim, pasjonuje to, co robi. Jest całkowicie oddana swojemu zajęciu, uwielbia to robić i nie liczy godzin spędzonych w pracy. Słowem - żyje tym, czym się zajmuje, ciągle uczy się i poszerza swoje umiejętności a także zaraża swoim entuzjazmem i radością inne osoby, które z taką osobą współpracują albo korzystają z jej usług.

Co zyskuje amator?

Przeciwieństwem zawodowca jest rzecz jasna osoba, która amatorsko podchodzi do swojego biznesu. Jakie są konsekwencje takiego podejścia?

Po pierwsze, amator nie angażuje się na 100% w to, co robi, ponieważ zajmują go również inne sposoby zarabiania, w związku z czym jego czas, zaangażowanie i motywacja podzielone są na dwa lub więcej zajęć, które wykonuje. Odbija się to oczywiście na wysokości zarobków takiej osoby oraz na tempie budowania i rozwijania przez nią biznesu. Nikt też nie może być zaskoczony tym, że jeżeli zajął się np. biznesem w wymiarze 20% swojego czasu, to dochody z tego tytułu także stanowią 20% sumy wszystkich jego dochodów.

Po drugie, osoba zajmująca się kilkoma rzeczami naraz, nawet gdyby bardzo się o to starała, nie jest w stanie zachowywać się jak zawodowiec w dosłownym tego słowa znaczeniu, choćby dlatego, że nie może poświęcić tyle czasu na swój biznes, ile wymagają tego jego współpracownicy, czy klienci. Niezbyt profesjonalna i komfortowa dla samego zainteresowanego jest np. sytuacja, kiedy nie może odebrać telefonu od współpracownika, bo akurat jest na spotkaniu u swojego pracodawcy.

Po trzecie, każdy z nas ma wrodzone talenty czy predyspozycje i postępowanie zgodnie z nimi w zdecydowany sposób zwiększyłoby satysfakcję i zadowolenie z tego, co robi. Niestety, bardzo mała część znanych mi osób jest zainteresowana poznaniem swoich uzdolnień i silnych stron i często zajmuje się czymś, co jest zupełnie sprzeczne z ich naturalnymi uwarunkowaniami (np. osoba nie czująca się dobrze w kontaktach z klientami próbuje odnieść sukces w sprzedaży bezpośredniej).

Amator nie jest także w stanie pracować z entuzjazmem niezbędnym do osiągnięcia prawdziwego sukcesu. Widać to w jego zachowaniu, w tym jak i co mówi, w jaki sposób prowadzi rozmowy biznesowe, sprzedaż, rekrutację itd. Znam bardzo wiele osób, które nie chcą się rozwijać, nie zależy im na budowaniu długotrwałej relacji z klientami i współpracownikami, ważny jest dla nich tylko zysk - najlepiej duży i szybki, bez oglądania się na drugą stronę transakcji. Tak postępują amatorzy. Ich klienci są w najlepszym wypadku klientami jednorazowymi, ponieważ każdy chce być obsłużony profesjonalnie i niewielkie są szanse na to, że ktoś, kto jest niezadowolony z osoby, która coś mu sprzedała czy wykonała określoną usługę stanie się stałym klientem takiej osoby.

Jeden zawodowiec, czy kilku amatorów?

Jak już wspominałem, kilkakrotnie pracowałem na kilka „etatów” i doskonale wiem, że pogodzenie ich wszystkich jest bardzo trudne a niekiedy wręcz niemożliwe. Najgorsze jest jednak to, że tak naprawdę zdawałem sobie sprawę z tego, że wszystko czym się zajmuję traktuję „po macoszemu”, ponieważ nie jestem w stanie rozwinąć niczego tak, jakbym sobie tego życzył z wymienionych wyżej powodów.

Nieco innym problemem w budowaniu własnego biznesu jest znalezienie jak największej liczby zawodowców (w jak najkrótszym czasie) i maksymalne ograniczenie amatorów, z którymi musimy współpracować. Dlaczego jest to ważne?

Najkrócej mówiąc, jeżeli współpracujemy z osobami poważnie traktującymi swoją działalność (zawodowiec) to zarówno te osoby, jak i my szybko uzyskamy satysfakcjonujące nas wyniki. Na niewiele zda się bowiem nasza wiedza, zaangażowanie i entuzjazm, jeśli trafimy na osoby, które traktują swój biznes oraz swój (i nasz) czas mało poważnie i nie liczą się zbytnio z nim. Bardzo szybko przyjdą wtedy pierwsze rozczarowania, pojawią się niejasności i pretensje, że nie jest tak, jak miało być.

Często spotykam się z twierdzeniem, że skoro komuś idzie w biznesie dobrze, tzn. ma wyniki i radzi sobie bez pomocy innych, to należy pozostawić go samemu sobie i skupić się na osobie, która nie ma tak dobrych wyników ze względu na brak czasu, ochoty, kontaktów etc. Nie zgadzam się z taką tezą z kilku powodów:

Po pierwsze, nawet jeżeli pomożemy stworzyć komuś grupę współpracowników i klientów, to po pewnym czasie taka osoba przestaje w ogóle pracować, bo widzi, że skoro sieć kontaktów i współpracowników buduje się niejako „sama” bez ich udziału, to tak będzie zawsze i ich udział jest niepotrzebny.

Po drugie, co jest bardzo dobrze widoczne na przykładzie MLM, stworzenie komuś grupy stanowiącej np. 70% jego całej struktury jest krzywdą wyrządzoną takiemu współpracownikowi, ponieważ 70% grupy wypracowuje z reguły 70% obrotu i w związku z tym, „zabiera” 70% wynagrodzenia przypadającej na całą strukturę.

Idąc dalej - jeżeli wśród tych 70% znajdzie się wielu amatorów, to również im przestanie w pewnym momencie zależeć na rozwoju swoich grup i struktur. Skutek jest taki, że mamy współpracownika, który nie angażuje się w to, co robi (jest amatorem), on z kolei ma w grupie kolejnych amatorów, którzy niewiele pracują, w związku z czym, grupa wypracowuje coraz mniejszy obrót a co za tym idzie - coraz niższy dochód. Po kilku miesiącach taka grupa „umiera” - nie ma zamówień, nie ma współpracy, brakuje motywacji, nie ma pieniędzy, wszyscy rozglądają się za kolejnym zajęciem, za które można się wziąć...



Licencja: Creative Commons
0 Ocena