Jest wiele powodów, dla których warto zadbać o własny umysł i strzec go pilnie niczym najświętszego skarbu. Każdy powinien uświadomić sobie powagę tego zadania. I nie polecałbym tego obowiązku traktować lekceważąco. Przed czym jednak warto go chronić? I czy faktycznie można uniknąć szkodliwych wpływów? Co zatem należy zrobić?

Data dodania: 2016-03-25

Wyświetleń: 1276

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Strzeż swego umysłu

Umysł to jeden ze skarbów, jakimi został obdarzony człowiek. To dzięki niemu on myśli, wyobraża i tworzy. Świat jest przecież pełen cudów stworzonych ludzką ręką – te cuda nie miałyby miejsca, gdyby nie pojawiły się wcześniej w formie myśli i wyobrażeń. Tak więc jest to niezbity dowód na to, że wszystko, co widzimy i czego doświadczamy, powstaje najpierw wewnątrz, czyli w umyśle. Niestety ten sam umysł, kiedy jest podatny na niekorzystne wpływy z zewnątrz, może zostać „skażony” i wykorzystany w sposób, delikatnie to ujmując, nie za bardzo pożyteczny. Wszakże na co dzień widzimy efekty działań przeróżnych „skażonych” umysłów – tak na mniejszą skalę, jak i globalną.

Dobrze jest zrozumieć, iż umysł jest bardzo delikatny tak samo, jak np. skóra ciała. Kiedy skóra jest kaleczona, pozostają później widoczne na niej draśnięcia i uszkodzenia, które z czasem się zagoją i znikną albo pozostaną po nich blizny. Jak wiadomo fizyczne rany można z łatwością zauważyć i przez to wiemy, kiedy ktoś doznał krzywdy. Z umysłem jest nieco inaczej. To, że nie można go zobaczyć ani poczuć jego fizycznej formy nie oznacza, że jest on w takim razie „nierzeczywisty” lub „nieistniejący”. Zaznaczam w tym miejscu, że pisząc o umyśle, nie mam na myśli fizycznego organu, jakim jest mózg. Chodzi o coś bardziej subtelnego, nieuchwytnego i niewidocznego dla ludzkich oczu. Można przez to dojść do błędnego wniosku, że skoro nie posiada on fizycznej formy, to zasadniczo krzywdy zrobić mu nie można. No bo i jak, skoro nie można go ani zobaczyć, ani dotknąć? Otóż jest to poważne niedopatrzenie. Można mu wyrządzić sporą krzywdę – a przez to i samemu sobie. To niedopatrzenie będzie miało wpływ także na życie innych, otoczenie, jak i świat. I to nie jest żadna fikcja, tylko prawda. Człowiek, który jest prowadzony przez własny szkodliwy sposób myślenia i postrzegania rzeczywistości w pewnym momencie zacznie wyrządzać krzywdę także i innym. Co prawda, kiedy krzywdzimy umysł, nie doznajemy przy tym fizycznego bólu, jednak ta krzywda przejawia się na inne sposoby – to opiszę w dalszej części artykułu. I przez to właśnie, że nie odczuwamy przy tym fizycznego bólu, jest łatwo nam przeoczyć szkodzenie umysłowi. Po prostu tego nie dostrzegamy, więc nie mamy nawet o tym pojęcia. Gdybyśmy czuli ten sam ból, który czujemy, kiedy się oparzymy, skaleczymy lub przewrócimy, to w końcu poszlibyśmy – co jest dość ironiczne – po rozum do głowy i zaczęli naprawdę myśleć nad tym, co właśnie czynimy.

W jaki sposób można skrzywdzić umysł?

Człowiek znalazł na to wiele sposobów – i ciągle je znajduje. Największe jednak szkody czynią: brak własnych przemyśleń i wglądu w sprawę, sytuację, zdarzenie itp. oraz podążanie za tłumem. Nie da się ukryć, że często umysłowe lenistwo człowieka może osiągnąć nieograniczone wręcz rozmiary, dzięki czemu łatwo jest mu narzucić własną wolę i przeróżnego rodzaju opinie. Taki człowiek jest jak marionetka i łatwo nim manipulować – co zresztą jest wykorzystywane przez wszystkich tych, którym właśnie na czymś takim zależy. Jak gąbka jego umysł wchłania wszystko z zewnątrz i uznaje to za prawdę. I to bez żadnego nawet zastanowienia się nad tym, czy jest to słuszne, czy też nie. Nie mówiąc już nic o żadnym kwestionowaniu tego, co „włożono mu do głowy”. Taka postawa jest jednak zgubna i w prostej linii prowadzi do podążania za tłumem. Niestety tłum nie jest tworem, który myśli. Nie ma własnej woli. Tłum jest prowadzony przez tego, kto myśli za tłum. Jak więc widać jedno prowadzi do drugiego. Brak własnych przemyśleń popycha człowieka do podążania za innymi podobnymi mu robotami. Są to ubezwłasnowolnieni ludzie, którzy tworzą bezmyślny tłum podatny na wpływy z zewnątrz.

Tłum jest zawsze bardziej agresywny niż poszczególne jednostki, z których się składa, łatwo ulega emocjom, nie jest zdolny do trzeźwej oceny sytuacji. Tłum nigdy nie myśli – dlatego łatwo go namówić do masowych akcji, protestów, pochodów, rewolucji. Tłum łatwo porwać do walki, na barykady. Te cechy tłumu zawsze wykorzystywali i będą wykorzystywali liczni dążący do władzy wodzowie, politycy czy krzykacze-przywódcy. Nauczyli się manipulować tłumem, pociągać za sznurki emocji, delikatnie naciskając na chore miejsca. W tłumie nie ma osobowości, jest tylko wielogłowa, ale bezmyślna istota, monstrum energetyczne, działające na polecenie wyrachowanych „podżegaczy”.

Dimitri Wereszczagin – „DEIR I. Wyzwolenie”

Nikomu nie jest obcy widok rozwrzeszczanego tłumu. I chyba każdy przyzna, iż nie jest to miły obraz. Tak się niestety dzieje, kiedy człowiek przestaje myśleć i podąża za innymi, którzy również nie wykazują chęci do samodzielnego myślenia. Wystarczy pooglądać programy informacyjne, żeby się o tym przekonać. No właśnie, skoro już jestem przy informacjach. Człowiek potrafi być na nie bardzo podatny. Nie tylko media, lecz także i zasłyszane plotki, pogłoski czy tanie sensacje mogą szkodzić umysłowi, jeśli człowiek daje im wiarę i zaczyna się nimi zajmować. Kiedy natomiast jest tym wszystkim nasiąknięty, zaczyna to przetwarzać i puszczać dalej. W ten sposób „informacje śmieci” mogą krążyć bez końca. Tak właśnie przejawia się krzywda, którą czyni człowiek; czyni ją sobie, ponieważ zanieczyścił swój umysł i innym, albowiem zanieczyścił ich umysły. Jest tak nieświadomy swojego postępowania, że nie zauważył nawet, co zrobił. Gdyby tylko takie informacje rzeczywiście śmierdziały jak śmieci, to trzymałby się od nich z daleka. No ale to już inna historia.

Co w związku z tym można zrobić?

Umysł został człowiekowi dany przede wszystkim po to, żeby on myślał i tworzył. Tymczasem człowiek oddaje go pod opiekę innym, a później zastanawia się, co tak naprawdę się z nim dzieje i dlaczego jego życie nie jest takie, jakie sobie wyobrażał. Jakie ma jednak być, skoro oddał swój skarb innym, żeby zrobili z nim, co im się żywnie podoba? Warto przynajmniej przez chwilę nad tym pomyśleć.

Jak natomiast można strzec swojego umysłu? W pierwszej kolejności zauważając, że się go ma! Może wydać się to żartem. Przecież każdy może powiedzieć, że go ma. Gdyby mimo wszystko tak faktycznie było, to nie byłoby tyle szaleństwa na tym świecie. Czy nie jest to celna uwaga? Tak więc nie wszyscy chyba „zauważają”. Kontynuując. Ważne jest włączenie własnego myślenia. Przede wszystkim należy zwracać uwagę na to, jakie informacje się przyjmuje, co się za nimi kryje i co ważne, jakie są Twoje własne przemyślenia z tym związane. Powtórzę: Twoje, a nie kogoś innego. Zawsze sprawdzaj, czy to, co do Ciebie „przychodzi”, jest inspirujące, korzystne, dobre i właściwe dla Ciebie. Jeśli tak jest, możesz to „przyjąć”. Jeśli zaś takie nie jest, to dobrze wiesz, co możesz z tym zrobić. Masz też prawo się z czymś zgodzić lub nie. Tylko niech Twoje zdanie, poglądy czy opinie rzeczywiście będą pochodzić od Ciebie. Bądź również świadomy tego, co Ty „wypuszczasz” z siebie, gdyż stanowi to odbicie stanu Twojego umysłu i tego, co się w nim znajduje. Zacznij zdawać sobie sprawę z tego, jak to może wpłynąć na innych – myśl także o tym. Ujmując to w ten sposób. Musisz stać się strażnikiem własnego umysłu, albowiem tylko Ty możesz nim być. To jest Twoje zadanie i nikt Cię w nim nie zastąpi. To właśnie robią niestety ludzie. Szukają „zastępców” do tego zadania. Jak to się kończy, każdy wie.

Przyglądaj się także temu, co myślisz. Jeśli coś jest nie tak, zastanów się nad tym, czy to, co niepokoi Twój umysł, jest Twoje czy może „przyszło z zewnątrz”? Może to jakieś myśli albo wątpliwości zaszczepione Ci przez kogoś innego? Weź pod uwagę to, że nie musisz przecież bezwiednie przetwarzać wszystkiego, co Ci się wpaja. Szczerze mówiąc, większość z tego możesz spokojnie odrzucić. Sam określ, co jest dla Ciebie prawdą, a co nią nie jest. Myśl, myśl i jeszcze raz myśl, jeśli chcesz uchronić własny umysł przed „skażeniem”. Pamiętaj, że każde takie „skażenie” jest dla umysłu niczym rana na skórze dla ciała. I zacznie on poważnie chorować, kiedy będzie tego za dużo. Wyda następnie rezultaty w postaci słów oraz czynów a uwierz mi, tego byś chyba nie chciał. Rezultaty te będą oczywiście odzwierciedlały stan umysłu.

Nie oddawaj myślenia za siebie innym ludziom, ponieważ wtedy będziesz podążał wraz z tłumem, który zmierza donikąd. Dbaj o swój umysł. Pamiętaj o tym, że jest on jak gąbka – gąbka wchłania tak samo czystą wodę, jak i brudną. Zastanów się więc dobrze, czym chcesz go nasączyć. Od tego zależeć będzie stan Twojego umysłu, jak i jakość Twoich myśli. Można na koniec powiedzieć szczerze, iż masz obowiązek pilnować go i dbać o niego jak o własny ogród, bo tym on w rzeczywistości jest. Będą tam rosły albo piękne kwiaty, albo chwasty. Co zatem wolisz? Zadbany umysł oraz piękne i wzniosłe myśli czy zaniedbany, pełen chaotycznych i niekontrolowanych myśli? Zakładam, że wolisz to pierwsze rozwiązanie. I bardzo dobrze.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena