Tajemnica, którą nosi w sobie Alicja przez kilka wcieleń, uzewnętrznia się w tym życiu. W buddyjskim klasztorze odkrywa, że została kiedyś zamordowana przez Czarka, któremu dziś ułatwiła karierę w świecie modelingu. Czarek doprowadza do próby samobójczej Jakuba, syna Alicji. Demony z przeszłości wróciły. Alicja podświadomie pracuje na to, żeby przyciągnąć do swojego życia ludzi i zdarzenia, które pomogą spłacić jej karmiczny dług.
„Najgłębsze warstwy podświadomości kryją nieskończoną mądrość,
nieskończoną moc. Owe psychiczne moce naprawdę istnieją.
Siły to wprawdzie niewidzialne, ale przemożne. Twoja własna
podświadomość daje rozwiązania każdego problemu i kryje
przyczynę każdego skutku”
Josef Marphy „Potęga podświadomości”
Znałam Czarka Kownackiego dziesięć lat. Tak naprawdę wiedziałam o nim tylko tyle, że ma parcie na sukces i że zawsze osiąga zamierzony cel. Poznaliśmy się, kiedy jego kariera rozpoczęła się wywiadami i sesjami fotograficznymi w naszej redakcji. Miał wtedy jakieś dwadzieścia dwa lata. Coś studiował ale nie pamiętam co. Jego fizis powalało na kolana. Lubiłam go. Był skromny, dobrze ubrany i bardzo tajemniczy. Miał ogromną wiedzę na tematy wszelkie. Parł do przodu w swojej karierze z wielką siłą przebicia. Nigdy nie zastanawiałam się nad tym, kto go promuje albo pomaga w osiaganiu celów, bo zawsze, ktoś za tym stoi. Wiem to - obserwując kariery swoich redakcyjnych kolegów. Kiedy osiągają już to, czego chcą, gubi ich seks, narkotyki i alkohol. Wtedy zaczynają ćwiczyć jogę i prosić Buddę o pomoc w wyciszeniu kretyńskich emocji. Niektórym się udaje, ale większość nieświadoma swojego przeznaczenia pozostaje całe życie w fazie złudzeń na swój temat.
Kiedy Jahwe nie pomaga, pomaga Budda. Kiedy i ta wiara zaczyna przynudzać szukamy innych możliwości wsparcia. Nie znajdujemy go w ludziach, więc szukamy dalej. W Tybecie, na wyspach Bali, w sobie, w fizyce kwantowej. Odkrywamy życie w samotności wewnętrznej. Kiedy myślimy, że już wszystko wiemy, że wszystko mamy i wszystko załatwiliśmy - umieramy. Umieramy na dwa sposoby: mentalnie, bo już wszystko wiemy, albo fizycznie, naprawdę. I wtedy nie wiadomo czy byliśmy przyczyną skutku, czy żyliśmy dla nas samych.