Mam poważny problem – ile razy słyszysz te słowa? I warto jeszcze zapytać o to, jak często padają one z Twoich ust? Nie da się ukryć, iż praktycznie każdy człowiek uważa, że ma jakiś wielki problem. I w zasadzie nie jest to żadna nowość. Rzadkością jest natomiast poważne zastanowienie się nad tym, gdzie leży jego przyczyna?

Data dodania: 2016-02-12

Wyświetleń: 1293

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Skąd się biorą problemy?

Ludzie najczęściej upatrują źródła swoich problemów w czynnikach zewnętrznych. Są to zazwyczaj inni ludzie, okoliczności, los, pech, przypadek itp. Co jeszcze bardziej interesujące, obwiniają także Boga. Wygląda więc na to, że ulubionym zajęciem Boga jest zsyłanie trosk i cierpienia na ludzkość – i to Go najwidoczniej bawi. Jednak według mnie to wcale nie On jest sprawcą ludzkich problemów (zaznaczam w tym miejscu, iż jest to moja prywatna opinia). Jeśli nie są to inni ludzie, okoliczności, pech czy Bóg to w takim razie kto? I co?

Siedlisko problemów

Dobrze jest uzmysłowić sobie, że problemy są ludzkim dziełem. W większości przypadków to właśnie ludzie sami je sobie tworzą. Zanim jednak przejdę do dalszych wyjaśnień, pozwolę w tym miejscu coś zaznaczyć. Nie mam zamiaru dobitnie twierdzić, że problemy nie istnieją bądź są błahe. One faktycznie istnieją, tylko dobrze byłoby zwrócić na nie baczniejszą uwagę i zacząć rozróżniać realne problemy od czegoś, co można nazwać urojeniami albo mało znaczącymi niedogodnościami. Jak wiadomo, są problemy i „problemy”. Do tych pierwszych zaliczyć można np. ciężką chorobę, fiasko finansowe, stracenie dachu nad głową itd. A do drugich? No cóż, są to zazwyczaj mało poważne sprawy takie jak: długa kolejka w sklepie, padający deszcz, spóźniony autobus, brak mleka w lodówce, zmęczenie po podróży itp. Takie „problemy” też trapią ludzkość, i to niekiedy bardzo poważnie. Może wydawać się to nieco zabawne, tylko przyglądając się ludziom, ze smutkiem można będzie stwierdzić, iż jest to prawdą. Niestety, ludzie mają niebywały talent do tworzenia „problemów”. Szkoda tylko, że z równym zapałem nie rozwiązują i nie pozbywają się ich. W zasadzie to oni nawet nie chcą się ich pozbywać. No bo na kogo i na co mieliby ponarzekać? Kogo i co obwinić? Gdyby się ich pozbyli, to nie mieliby o czym mówić. Zamilkliby, a to byłoby dla nich nie do pomyślenia. Tak więc dalej ciągną swój wózek z „problemami”. Co gorsza, sami zdejmują z siebie odpowiedzialność za ich powstanie i… jest im wygodnie. Ciekawe może być w tym momencie to, że przy okazji dziwią się, dlaczego ich życie się nie układa i ciągle coś im się „przydarza”? Przychodzi mi na myśl w tym momencie słynne przysłowie: „jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz”. To byłaby dobra odpowiedź dla nich na dręczące ich myśli dotyczące tego, dlaczego życie wygląda tak, jak wygląda. Sami swoim nastawieniem przyciągają do siebie jeszcze więcej rzekomych „problemów”. Dostarczają sobie w ten sposób ciągłej pożywki. Karmią się – nazwijmy rzecz po imieniu – głupotami. Następnie karmiona głupota rośnie jak ciasto na drożdżach. Pomyśleć też można, że człowiek przy zdrowych zmysłach nie złościłby się cały dzień i nie marnował sobie życia oraz nie tworzył problemów z powodu niegrzecznego sprzedawcy czy też spóźnionego autobusu. Czyżby? Pomyłka. Wiele osób posiadających tzw. zdrowy rozsądek to czyni. Wystarczy wyjść na zewnątrz i udać się gdziekolwiek, żeby to zobaczyć. Czasami to i nawet nie trzeba się nigdzie udawać…

Teraz poruszę kwestię cięższego kalibru. W dzisiejszych czasach coraz większa ilość ekspertów związanych z takimi dziedzinami jak duchowość, medycyna naturalna, rozwój osobisty czy metafizyka stwierdza dobitnie, iż wszystkie problemy człowieka biorą się z niego samego. A dokładniej rzecz biorąc z jego umysłu. Wynika z tego, że człowiek w 100% jest odpowiedzialny za to, czego doświadcza w swoim życiu – czyli jest twórcą swoich doświadczeń. Poprzez swój sposób myślenia kreuje takie zdarzenia w swoim życiu, które odpowiadają jego dominującym myślom. Przyciąga też takich ludzi, którzy rezonują z podobnym nastawieniem do życia co i on. Dla wielu ludzi taki pogląd jest ciężki do przyjęcia i czasami nawet niemożliwy do zrozumienia. Bierze się to z tego, że przez całe życie przyswajali sobie inne przekonania i spojrzenie na świat, a to oczywiście odbiło się na ich postawie i nastawieniu do samego życia. Według nich wszystko, co im się przydarza, jest wynikiem oddziaływania świata zewnętrznego na nich, a nie na odwrót. Dzieje się tak, ponieważ większość populacji postrzega w ten sposób rzeczywistość i zdarzenia. Tak więc ludzie uczą się tego samego poglądu od najwcześniejszych lat. Czy jednak tak jest faktycznie? Teraz użyję pewnych przykładów, żeby coś wyjaśnić. Być może zaczniesz zastanawiać się, co one mają wspólnego z opisywanym tutaj zagadnieniem? Poczekaj chwilkę, a wszystko stanie się jasne. Wrócę zatem do przykładów. Zastanów się teraz nad tym, czy alkoholik będzie dobrze się czuł w towarzystwie osoby trzeźwej i vice versa? Odpowiedź nasuwa się sama. Podobnie będzie w przypadku człowieka skupionego na rozprawianiu o chorobach a takim, który myśli o zdrowiu. Nie inaczej sprawa będzie się miała pomiędzy osobą myśląca negatywnie i osobą myślącą pozytywnie. W każdym z tych przypadków nie będzie połączenia, zgodności. Alkoholik będzie dobrze czuł się w towarzystwie jemu podobnych. Tak samo będzie z człowiekiem, który rozmawia o chorobach albo negatywistą. Każdy z nich przyciągnie ludzi podobnych sobie oraz zdarzenia będące wynikiem ich dominujących myśli. Jeśli ktoś cały dzień myśli o butelce czegoś mocniejszego to…

Tych przykładów użyłem jako pomocy w wyjaśnieniu, czym jest coś, co można określić jako rezonowanie na tych samych częstotliwościach. A jak to się ma do problemów? Podobnie. Kiedy człowiek myśli o problemach, nawet tych, które się jeszcze nie wydarzyły, a według niego mogą, to jego umysł będzie tak zaprzątnięty tymi myślami, że zaprowadzi go tam, gdzie te problemy się urzeczywistnią. Myśli mają bezpośredni wpływ na działania człowieka – a myśli człowieka myślącego o problemach rezonują z nimi. Wielu ludzi nie jest tego świadomych, przez co sami sobie szkodzą. Użyję ponownie kilku przykładów, żeby to jeszcze lepiej wyjaśnić. Dlaczego ktoś, kto rozmawia i myśli o chorobach stale ich doświadcza i odczuwa jakieś dolegliwości? Dlaczego ktoś, dla kogo problemami są np. długa kolejka bądź spóźniony autobus doświadcza tego więcej? Dlaczego ktoś, kto ma negatywne zdanie o kobietach bądź mężczyznach, a chce mieć jednocześnie dobrą partnerkę lub partnera, ciągle spotyka na swojej drodze zupełne przeciwieństwo wymarzonego ideału? Dlaczego ktoś, kto narzeka na życie i innych ludzi ma właśnie niezbyt udane życie i mało przyjaciół? Dlaczego…? I tak można bez końca. Ludzie narzekają, obwiniają, osądzają, a potem nie mogą zrozumieć, dlaczego to, co dobre od nich ucieka i mają przy okazji całą masę problemów. Wszystko, co dobre od nich ucieka, ponieważ oni z tym nie rezonują. Przyciągają do siebie to, czym sami są. Tak samo, jak alkoholik przyciąga podobnego sobie człowieka. To jest działanie na tych samych falach. Żeby to zmienić, należy zacząć inaczej myśleć. Pragnąc być człowiekiem zdrowym, dobrze jest myśleć o zdrowiu. Chcąc mieć wymarzoną partnerkę albo partnera należy przestać nienawidzić kobiet i mężczyzn i pomyśleć przede wszystkim o tym, jaki typ osoby pragnie się mieć w związku. Trzeba odwrócić sposób myślenia. W tym tkwi sekret. Każdy dostaje to, w co najbardziej wierzy. Dla tych, co czytują Biblię, chyba znane są słowa:

„Według wiary waszej niech wam się stanie!”

Mt 9,29

Nie wiem, jaka jest Twoja opinia na temat tego, co czytasz. Może się z tym zgadzasz, a może nie. Osobiście zaliczam się do osób, które starają się być świadome, dlaczego pewne rzeczy mają miejsce w życiu, więc staram się dokładniej wybierać rodzaj myśli, jak i to, o czym chcę myśleć. Także nastawienie do życia i do świata ma znaczenie, toteż i w tym przypadku zwracam na to uwagę. W ramach zachęty – żeby sprawdzić, czy rzeczywiście tak jest – polecam przyjrzenie się myślom i rezultatom, jakie otrzymujesz w życiu. Jeśli masz problemy – chyba każdy z nas ma – to warto przyjrzeć się temu, co za nimi stoi. Jakie myśli, jakie przekonania mogły je spowodować? Kiedy zaczniesz się dobrze przyglądać, zauważysz związek pomiędzy sposobem myślenia i nastawieniem a tym, czego właśnie doświadczasz. Do tego Cię zachęcam, ponieważ jeśli to zrobisz i zaczniesz zmieniać swój sposób myślenia, to zaczniesz przyciągać innych ludzi do swojego życia oraz bardziej sprzyjające okoliczności. Zmienisz też swój los. Tylko człowiek w pełni odpowiedzialny za siebie i za swoje życie jest w stanie je zmienić, także w pierwszej kolejności dobrze jest przyjrzeć się sobie, zamiast obwiniać o własne problemy innych ludzi, okoliczności, los albo Boga – do Boga lepiej zwrócić się o pomoc, zamiast obwiniać go za swoje problemy. Najlepszą zatem drogą do dokonania zmian jest wzięcie się za rozwiązywanie własnych poważnych problemów i zaprzestanie generowania „problemów”. Ułatwiaj sobie życie, zamiast utrudniać. No i uczyń ze swojego umysłu sprzymierzeńca, a nie źródło cierpienia.

„Każda linijka, jaką napisze człowiek; każdy czyn, jaki popełni i każde słowo, jakie wypowie, służą za niezbity dowód prawdy o tym, co jest głęboko zakorzenione w jego własnym sercu; wyznanie, którego nie może się wyprzeć”.

Napoleon Hill

Licencja: Creative Commons
0 Ocena