Mogę jedynie zgadywać, jakie są Twoje przemyślenia i odpowiedzi dotyczące powyższych pytań – i dodam szczerze, że moje domysły mogą mijać się całkowicie z prawdą, więc lepiej będzie, jeśli nie będę w ogóle próbował snuć żadnych przypuszczeń. Natomiast z ogólnej obserwacji ludzi – jak i samego życia – wynika jasno, że według nich za wszelkimi ograniczeniami, których rzekomo doświadczają, stoją inni ludzie, sytuacje, los, wola Boża, brak odpowiednich umiejętności czy talentu itd. Zdecydowana większość populacji naszego świata żyje w przekonaniu, iż to właśnie wszelkie czynniki zewnętrzne powodują ograniczenia i są odpowiedzialne za wszystkie cierpienia i niepowodzenia, jakie dotykają ludzkość. Jednak jest to doszukiwanie się źródła nieszczęścia tam, gdzie go nie ma. Ludzie mają ten problem, że uznają najczęściej rezultat, jaki widzą i jaki otrzymują w życiu za przyczynę swoich niepowodzeń. No dobrze, żeby się nie rozpędzać i nie zaczynać od końca, zaraz wyjaśnię, o co mi chodzi. Jak zwykle zaznaczam, że to, o czym będę pisał, jest moim osobistym spojrzeniem na zagadnienie, które będę poruszał, więc możesz zgodzić się z tym, o czym za chwilę będzie mowa albo i nie. Osobiście szanuję Twoje zdanie. Wracając do sedna. Gdzie zatem tkwi przyczyna wszelkich ograniczeń i niepowodzeń?
Umysł – siedlisko ograniczeń.
Dlaczego umysł? Ponieważ to właśnie on jest źródłem, które daje początek albo czemuś wspaniałemu, albo tragicznemu. Człowiek jest zasadniczo istotą bardzo twórczą, posiadającą naprawdę nieograniczony potencjał i zdolną do wznoszenia się na same wyżyny swoich możliwości, jak i również do stałego przekraczania ich. Czy jednak tak się stanie, zależeć będzie od tego, co człowiek myśli o sobie i o życiu. Jednak ludzie w dużej mierze mają fatalny sposób myślenia, który ukierunkowany jest zazwyczaj na nieszczęścia, katastrofy, choroby i niepowodzenia. Nie jest też rzadkością, iż uważają często cierpienie wręcz za cnotę, która to według nich jest czymś boskim. Niestety takie podejście do życia i samego siebie dodatkowo pogłębia fatalizm, zamiast z niego wyleczyć. Bycie cierpiącym i nieszczęśliwym jeszcze nikomu nie pomogło, tylko wręcz zaszkodziło. Warto wziąć pod uwagę, jak takie podejście do życia wpływa nie tylko na pojedynczego człowieka, który uważa siebie za „dobrego cierpiętnika”, lecz także i na jego otoczenie. Ktoś, kto cierpi, albowiem uważa, że musi, niechybnie to samo sprowadzi na swoich bliskich i w dalszej kolejności na otoczenie, w którym przebywa. Mówiąc to wprost, zainfekuje swoim negatywizmem wszystko, co tylko napotka na swojej drodze. Jak taki człowiek ma wzbijać się na wyżyny własnych możliwości i przekraczać je, skoro jego umysł jest stale zajęty niszczącymi myślami? Będzie zawsze z hukiem spadał, gdyż sam siebie ogranicza, wytwarzając trujące myśli, które nie są kreatywne ani nie motywują do żadnego działania.
Tak przy okazji. Nie od dzisiaj znany jest także w medycynie związek stanu umysłu ze stresem czy też dolegliwościami i chorobami. W wielu przypadkach dolegliwości i choroby mają swój początek właśnie w umyśle człowieka, którego to myśli krążą wokół nich. To wygląda tak, jakby człowiek ich poszukiwał. Tak dla przykładu wystarczy spojrzeć na kogoś, kto rozprawia tylko o chorobach – i są one głównym tematem rozmów takiej osoby. Czy taki człowiek jest zdrowy i wygląda na takiego? Zazwyczaj nie, ponieważ zajmuje się chorobami, a nie zdrowiem. Człowiek, który chce wyzdrowieć, myśli przede wszystkim o zdrowiu i ono jest jego celem – w ten sposób ma motywację i inaczej ukierunkowuje swoje myślenie. Daje swojemu umysłowi pozytywną pożywkę do rozmyślań. Oczywiście znajdą się i tacy ludzie, którzy będą spekulować na ten temat. Jak wiadomo, każdy ma swoją opinię. Niemniej dobrze jest przytoczyć w tym miejscu słowa wielkiego cesarza rzymskiego Marka Aureliusza, który przed wieloma wiekami powiedział:
„Nasze życie jest tym, co zeń uczynią nasze myśli”.
Zatem wszelkie ograniczone myśli są wytwarzane przez ludzi, których sposób myślenia i postrzegania rzeczywistości jest ograniczony. Ludzie sami są twórcami swoich blokad i niepowodzeń oraz cierpienia. Jednak wielu z nich nie jest tego w ogóle świadomych. Dostrzegają jakieś rezultaty w życiu, z których nie są zadowoleni i zamiast uświadomić sobie, skąd się wzięły, dopatrują się udziału w nich czynników zewnętrznych. Następnie pozwalają, aby to owe rezultaty, które wytworzyli, wpływały na nich i na ich sposób myślenia – w ten sposób biorą je za przyczyny swojego nieszczęśliwego stanu bycia. Bardzo dobrze ujął to rewelacyjny mentor, autor inspirujących książek z zakresu rozwoju osobistego i mówca Bob Proctor, który wyjaśnił, w jaki sposób to działa. Prawidłowym równaniem zatem jest: myśl+działanie = rezultat. Jednak nieświadomi ludzie widzą rezultat, z którego nie są zadowoleni, następnie ich działania pod jego wpływem są negatywne, co prowadzi do powstawania negatywnych myśli, które… będą powodowały dalsze negatywne działania i rezultaty. To jak bieganie po błędnym kole. Dlatego tak ważne jest uświadomienie sobie, że myśl jest początkiem, z którego bierze się wszystko inne. Fizyczny, namacalny rezultat jest jedynie wynikiem stanu umysłu. Oczywiście można wyzwolić się z wszelkich ograniczeń i negatywizmu. Należy to zrobić, tworząc w swoim umyśle inne myśli niż dotychczas. Należy zrobić z umysłu sprzymierzeńca, a nie wroga. Zamiast osądzać życie i innych ludzi za własne niepowodzenia, wziąć odpowiedzialność za siebie i za sposób, w jaki się myśli. To jest rozwiązanie, które dać może prawdziwą wolność i zdejmie także wszelkie blokady.
Używaj właściwie swojego umysłu.
Zacznij pracować z własnym umysłem, mając świadomość tego, iż to właśnie z niego pochodzą twórcze lub destruktywne myśli. Jesteś jedyną osobą, która tak naprawdę Cię ogranicza. Nie ma nikogo innego na tym świecie, kto byłby w stanie to zrobić. Jeśli jednak tak uważasz, oznacza to, że przyjąłeś czyjeś wyobrażenia o sobie za własne. Zrozum, że to Ty możesz skutecznie się ograniczyć i wpłynąć negatywnie na siebie albo możesz zrobić coś zupełnie odmiennego. Jesteś istotą, która jest zdolna osiągnąć praktycznie wszystko, dlaczego więc masz cierpieć, jeśli nie jest to Twoim obowiązkiem?
Możesz wierzyć lub nie, jednak Twój umysł może pomóc Ci w osiągnięciu prawdziwych cudów w Twoim życiu. Wszystko zależeć będzie od tego, czym go będziesz karmić i na czym skupisz swoją uwagę. Z umysłem jest podobnie jak z ciałem. Jeśli swoje ciało odżywiasz czymś, co Ci szkodzi, to wiadomo, że ono osłabnie. Swój umysł również zatruwasz, napełniając go negatywnymi i ograniczonymi myślami. On „odwdzięczy” się wydzielaniem z siebie jeszcze większej ilości trujących myśli. Także zastanów się dobrze, do czego chcesz go użyć. O tym możesz zdecydować tylko Ty. Przemyśl to i z tym Cię właśnie teraz zostawię.
„Człowiek jest poniewierany przez okoliczności dopóty, dopóki uważa siebie za wytwór warunków zewnętrznych. Skoro tylko jednak zrozumie, że sam jest mocą stwórczą i może panować nad uprawą swojej ukrytej ziemi i nasion swego jestestwa, z których wyrastają okoliczności, zasłużenie staje się panem samego siebie”.
- James Allen