Nie każdy musi sięgać po dopalacze, żeby być na haju. Dla autora tekstów narkotykiem może być samo pisanie. Dość często tak mam, że kiedy klient prosi tylko o sugestie dotyczące tematyki przyszłego artykułu, dostaje okomentowany tekst na 20 tysięcy znaków.

Data dodania: 2015-10-30

Wyświetleń: 1240

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Czym jest flow?

Choć zwykle unikam jak ognia makaronizmów, „flow” mi się podoba. To określenie używane do opisania stanu zaburzonej percepcji czasu i rzeczywistości, w którym znajduje się osoba lubiąca to, co robi i robiąca to, co lubi. Flow jest stanem podwyższonej wydajności, maksymalnej sprawności umysłowej, błyskotliwości i zaangażowania. To właśnie flow sprawia, że chce się pracować, a praca nie męczy. To po prostu – w przypadku copywritera – amok tworzenia, ale amok, który prowadzi do tekstów doskonałych samych w sobie, a nie po prostu długich, ale bezwartościowych.

Wgryzanie się w temat

To niestety nie działa tak, że flow włącza się jakimś przyciskiem. To stan, który uruchamia się tylko w odpowiednich okolicznościach, kiedy mogę skupić się całkowicie na pracy. Mało tego, tekst musi pisać się sam. W moim przypadku flow nie pojawi się w czasie pracy nad tematami, o których nie mam pojęcia i muszę często zerkać do źródeł. Na szczęście po 8 latach pracy w zawodzie autora i copywritera tematów dla mnie nowych jest jak na lekarstwo (nieustannie zaskakuje mnie tylko chłodnictwo przemysłowe). W przypadku suplementów (których osobiście nigdy nie polecę nikomu), motoryzacji (choć wybór prostownika nie był dla mnie banałem), SEO (z którym zawodowo się rozstałem) czy kredytów (o których tak chętnie przypominają mi sponsorzy mojego auta – bank z małego „m” i wielkiego „I”) flow to norma. Przyjemna i pożyteczna, bo wtedy wpadam na najlepsze pomysły i buduję najdoskonalsze teksty.

Rzemieślnik czy twórca?

Właśnie flow jest tym, co odróżnia rzemieślnika od twórcy. I tak naprawdę działa to w każdej branży. Można być dobrym w tym, co się robi, ale jakoś tak zwyczajnie i bez fantazji. Dopiero flow to zmienia – do dobrego pomysłu dochodzi wówczas iskierka pomysłowości, która pozwala z dobrej pracy zrobić świetną. Najlepiej widać to w zawodach „artystycznych” – projektanta ogrodów, architekta czy autora właśnie, ale podobnie jest w przypadku stolarzy czy (nawet!) budowlańców.

Ale kiedy zaczynałem ten tekst, jego pointa miała być inna – chciałem zachęcić Was to zaufania copywriterom, którzy pracują w swoim twórczym amoku. Bo kiedy dziś rozmawiacie ze swoimi potencjalnymi copywriterami, na pewno słyszycie banały („przeszukuję źródła, sprawdzam literówki, zapisuję plik w dowolnym formacie”). To ważne, ale w zasadzie nic nie wnosi do sprawy, bo jakie źródła, dlaczego tylko literówki, ale stylistyki już nie, a zapis w różnym formacie potrafi zrobić każdy, więc co to za atut? Atutem dobrego copywritera jest właśnie flow – umiejętność twórczego odejścia od zaplanowanego schematu artykułu, jeśli ma to sprawić, że będzie on lepszy, zastąpienie kiepskich wyrażeń dobrymi, a dobrych świetnymi. Flow pozwala zaangażować do pracy nad tekstem wszystkie pokłady fantazji, ale jednocześnie nie powoduje oderwania od realiów i kryteriów poprawności nadesłanych przez klienta. Copywriter we flow jest w stanie lepiej zrealizować swoje zadanie, mimo że świadomie wcale nie szuka błędów językowych w swojej pracy i nie ocenia źródeł, porównując ich wiarygodność zgodnie z utartym szablonem. Flow włącza szósty zmysł, dzięki któremu copywriter może przeobrazić się w autora.

Czego sobie i Wam z całego serca życzę.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena