Czego nauczysz się z poradników
Od razu zaznaczam, że mówiąc o poradnikach w dowolnej formie, mam na myśli dobre opracowania, przygotowane przez ludzi, którzy rzeczywiście znają się na produkcji wina. W takich poradnikach najczęściej omówiony jest podstawy lub zaawansowany sprzęt, sposób jego konserwacji i eksploatacji, a także kilka znanych gatunków win, szczepów drożdży i podstawowe warunki przeprowadzania prawidłowej winifikacji. Takie informacje są potrzebne, aby można było produkować dobre wino, ponieważ oszczędzają czasu na naukę na własnych błędach. Jeśli czegoś nie nauczysz się z poradnika, będziesz musiał nauczyć się na własnym przykładzie, a to bywa kosztowne i jest za każdym razem bolesne.
Większość poradników omawia winifikację w sposób ogólny. Choć na podstawie takiego opisu zwykle da się wyprodukować wino, potrzebna jest także szczypta fantazji. W przypadku tego trunku bardzo ważne jest uzyskanie indywidualnych rys napoju. Powtórzenie receptury najlepszego szampana nie jest dziś wyzwaniem technologicznym, ale jest całkowicie pozbawione sensu. W produkcji wina chodzi bowiem o to, aby stworzyć coś nowego, czego nie można kupić w sklepach. Właśnie dlatego należy nauczyć się charakterystyki kilku najbardziej znanych win, ale niekoniecznie należy ją powtarzać.
A czego się nie nauczysz?
Może zabrzmi to paradoksalnie, ale z poradnika winiarstwa, nawet najlepszego, nigdy nie nauczysz się robić wina. Owszem, korzystając z uzyskanej wiedzy będziesz w stanie stworzyć nawet niezły trunek, ale będzie to tylko powtórzenie czyjegoś przepisu. Zresztą, w zdecydowanej większości przypadków, nie będziesz w stanie powtórzyć całej receptury ze względu na specyficzny składnik, szczególne warunki winifikacji albo zastosowanie jakiegoś sprzętu, którym nie dysponujesz (choćby użycie innych korków). Wina są zawsze napojami na tyle indywidualnymi, że znaczenie ma nawet to, jaka etykietę umieścisz na butelce, dlatego właśnie nie jest możliwe zrobienie szampana poza Szampanią.
Korzystać czy nie?
Powiedzmy otwarcie: nikt się winiarzem nie urodził. Ci, którzy wychowywali się w domu, w którym wino robiono, mają poniekąd uprzywilejowaną pozycję startową, ale z drugiej strony mają też pewne problemy: nawyki. Akurat tak się składa, że wiele osób uczyło się robić wino jeszcze od rodziców, którzy alkohol produkowali w PRL-u, co jest dla wina raczej kiepską wróżbą. Wtedy bowiem produkcja wina w Polsce mocno zmieniła postrzeganie tego rodzaju trunków i pewne zwyczaje, które narodziły się wtedy, nie powinny w ogóle być kultywowane. Obejdzie się tu bez przykładów, żeby nie zasiać złego ziarna.
W tym zakresie – plewienia złych nawyków i krzewienia poprawnych – poradniki są naprawdę niezłe. Pokazując wino w różnych kontekstach, przedstawiając jego historię, kulturę podawania, omawiając poszczególne cechy i zwracając uwagę na najistotniejsze etapy produkcji, poradniki pomagają rozpocząć domowy wyrób wina. Należy jednak pamiętać, że w życiu każdego winiarza przychodzi ten moment, w którym należy odciąć kotwicę, spróbować czegoś nowego: nowego smaku, nowej butelki, może tylko nowej etykiety, ale czegoś, co zmieni może niekoniecznie nawet sam trunek, ale sposób jego postrzegania. To ważne, ponieważ wino każdemu smakuje inaczej i ważne są wszystkie detale – nie tylko te, które bezpośrednio wpływają na smak, ale również i te, które wpływają na atmosferę, nastrój i nastawienie.