Piwa nie robi się, jak sądzą niektórzy, z chmielu. Ten jest wyłącznie przyprawą, czasem zresztą niejedyną, ale są i takie piwa, do których się chmielu nie dodaje. Wybór właściwej odmiany chmielu, a w zasadzie ich mieszanek i ilości jest sprawą bardziej skomplikowaną, niż można przypuszczać.

Data dodania: 2014-10-01

Wyświetleń: 1464

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Chmiel, czyli o co się piwo rozbija

Odmiany i coś więcej

Zasadniczo wyróżnia się dwa rodzaje chmielu: goryczkowy i aromatyczny. W ramach każdego z tych typów próbuje się osadzać różne odmiany chmielu, co oczywiście nie zawsze kończy się sukcesem, ponieważ pewne odmiany uznawane za historycznie aromatyczne, są bardziej goryczkowe niż inne, młodsze odmiany szczególnie chmielu amerykańskiego. Tak naprawdę w dodatku to, czy chmiel doda aromatu, czy tylko goryczki, zależy jeszcze od sposobu jego użycia. Okazuje się więc, że klasyfikacja nie jest może dziurawa, ale w żadnym razie nie opisuje wszystkich możliwości.

Piwo bez chmielu?

O ile drożdże piwowarskie, selekcjonowane albo dzikie, są dla powstania piwa absolutnie niezbędne, o tyle z chmielem już tak nie jest. Najstarsze piwa oczywiście produkowano bez chmielu, ale picie ich nie należałoby dziś raczej do kanonów największej przyjemności. Dziś jednak także produkuje się piwa niechmielone, ale stanowią one jedynie bardzo wąski, niszowy wycinek produkcji browarów, zwykle zresztą kontraktowych albo lokalnych. Piwo bez chmielu można zatem znaleźć, ale nie zawsze i nie wszędzie.

Ale browar nie dał składu!

Na etykietach piwa rzadko podaje się skład, bo też w zasadzie nie wiadomo, jak do tego problemu podejść – czy drożdże są składnikiem piwa? Wszak bez nich piwa by nie było, ale z drugiej strony większość piw jest filtrowana i drożdży w gotowym produkcie nie ma wcale albo jest za mało, żeby wykryć to organoleptycznie. Druga sprawa: na etykiecie nie wymieniono też wody, ale chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie myśli, że piwo to alkohol. Piwo zawiera alkohol, i owszem, ale jednak głównie wodę. Co do tego alkoholu, powstaje on ze słodu, najczęściej jęczmiennego – i to bodaj jedyny składnik, jaki znajduje się na etykiecie piwa, a i to wcale nie ze szczególnej dbałości o dobro konsumenta, ale ze względu na przepisy, które nakazują informować o składnikach alergennych i tych, których w produkcie być nie powinno, ale teoretycznie być mogą (bo gdyby browar jeszcze w tej samej hali, co warzy się piwo, produkował też orzeszki, to natychmiast musiałby na etykiecie dopisać, że piwo może zawierać śladowe ilości orzechów).

Dziś oczywiście wyraźna jest moda na podawanie pełnego składu, ale, mówiąc kolokwialnie, babola wtedy bardzo łatwo walnąć, bo czasem lepiej klientowi nie pisać, co tak naprawdę znajduje się w kupionej przez niego butelce: słód, ziarna niesłodowane, żółć bydlęca w proszku zamiast chmielu, drożdże gorzelniane zamiast piwowarskich. No nie, tego nikt by świadomie nie chciał pić.

Chmiel w domowym piwowarstwie

Istnieją oczywiście setki receptur, które sugerują użycie różnych odmian chmielu w najróżniejszych proporcjach. Biorąc jednak pod uwagę, że czystych typów piwa jest prawie 60, a mieszane trudno zliczyć, mało prawdopodobne, aby lista możliwych kombinacji kiedykolwiek została domknięta. Warto więc eksperymentować, tym bardziej że polski rynek dopiero dojrzewa i kolejne odmiany chmielu dopiero są wprowadzone do oferty sklepów dla piwowarów i zdobywają sobie nowych zwolenników (przeciwników przy okazji też, co napędza produkcje innych odmian). Dlatego próbować warto zawsze, bo nigdy nie wiadomo, który z eksperymentów przyniesie pozytywne zaskoczenie.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena