Degustacja - co to w ogóle oznacza? Jak się do tego zabrać? Czy trzeba być wielkim znawcą alkoholi, żeby móc degustować whisky? Postaram się pokrótce i od strony amatora jakim przecież jestem, opisać z czym to się w ogóle ‘je’.

Data dodania: 2014-05-29

Wyświetleń: 2930

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 1

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

1 Ocena

Licencja: Creative Commons

Degustacja whisky, czyli jak pić aby się nie upić.

  Nie oszukujmy się, żyjemy w kraju, w którym alkohol kojarzy się tylko z jednym – z jak najszybszym dostarczeniu procentów zawartych w wyskokowych trunkach do naszego mózgu. Wiadomo, od czasu do czasu nawet trzeba w taki sposób podejść do tematu alkoholu, wyluzować się (oczywiście w ramach zdrowego rozsądku, no i nie za często). No ale skupmy się już na temacie degustacji.

  Degustacja – pierwsze skojarzenie z tym słowem? Smakowanie, próbowanie językiem, czyli generalnie coś co kojarzy nam się ze zmysłem smaku. Jakże mylne w przypadku whisky jest takie myślenie. Znaczy się wróć, mylne nie do końca, bo koniec końców rzeczoną whisky wypijamy i język bierze czynny udział w degustowaniu. Jednak zmysłem, który mówi nam najwięcej o tym trunku jest nos. To nos jest o wiele bardziej czułym narządem jeśli chodzi o odbieranie zmysłów. Mądre głowy znające się na anatomii twierdzą, że kubkowi smakowemu na języku odpowiada 10 tysięcy receptorów w nosie (!). Widać więc, że powiedzonka ‘mieć nosa’ nie wymyślona tutaj nadaremno. Język wyczuwa również bardzo wiele niuansów smakowych, ale nos pozwala wzmocnić znacznie te doznania.

  W czym degustujemy? No właśnie, znowu odniosę się do naszych nawyków kojarzących się z piciem whisky. Standardowa szklanka do drinków z colą tutaj się nie przyda. Do wyczucia jak największej ilości aromatów idealny jest kieliszek w kształcie tulipana (patrz foto).

  Kształt tulipana, czyli zwężone ujście kieliszka pozwala skumulować aromaty, które oddaje alkohol -> whisky. Są też osoby, które taki kieliszek z odrobiną whisky zakrywają dodatkowo szklaną przykrywką (szkiełkiem), nie pozwalają niejako uciec cennym aromatom. Jednak nie dajmy się zwariować, sam kieliszek w zupełności wystarczy. Cena takiego kieliszka to maksymalnie 10zł (nie dajcie się naciągać na jakieś wynalazki kosztujące paredziesiąt złotych, gdzie płacicie za logo, bo samo szkło, to groszowe sprawy).

  Skoro szkło mamy pokrótce omówione, warto się teraz pochylić nad tym co degustujemy. Nie ważne czy to whisky single malt, blended, czy też bourbon, warto zwrócić uwagę na moc degustowanego trunku. Jest wiele teorii co do mocy degustowanego trunku. Jedni podają, że rozcieńczają whisky do ok. 20%, inni nie schodzą poniżej 30%, kolejni brzydzą się wodą, a jeszcze inni leją więcej wody, niż whisky. Osobiście staram się doprowadzać stężenie alkoholu do mniej więcej 35% - odpowiada mi taka wartość, moc alkoholu nie znieczula mi kubków smakowych, sama whisky się otwiera, czyli uwalnia dodatkowe aromaty i nierzadko zaskakuje ilością nut smakowych jakie można wyczuć. Oczywiście nie mierzę stężenia alkoholu, ilość wody dodaję na oko, proporcjonalnie. Fajną opcją są kieliszki z podziałką, gdzie pokazaną mamy ilość alkoholu, oraz ilość wody jaką możemy dodać. Dobrą praktyką jest powąchanie najpierw alkoholu nierozcieńczonego, zanotowanie wrażeń, a dopiero potem dolanie wody, kolejny niuch i kolejne notatki z wrażeń.

  Oczywiście whisky oceniamy też okiem. Czy dany alkohol ma kolor słomkowy, ciemnego bursztynu, czy dosłownie bordowo-czerwony.

  Dochodzimy w końcu do samego smakowania. Bierzemy łyk, ówcześnie lub jednocześnie wąchając whisky, przepłukujemy nią usta, starając się, aby trunek dotarł wszędzie, tzn. na boki języka, na sam koniec, czubek. Znowu wąchamy, a gdy whisky rozlała się już po całym wnętrzu ust, przełykamy. Notujemy, czy whisky była oleista, kremowa, czy może typowo alkoholowa (spirytusowa). Dodatkowo oceniamy jej słodkość, lub jej brak, gorzkość, kwaśność, a nawet słoność. Staramy się zapisać jak najwięcej odczuć, skojarzeń, to co nam aktualnie przychodzi do głowy. Zwracamy również uwagę na tzw. finisz, czyli kolokwialnie mówiąc na posmak. Czy utrzymuje się długo (co jest pożądane), czy jest przyjemny, czy jest podobny do aromatu, czy może do tego co początkowo wyczuł język.

  Należy zapamiętać, że ilu degustujących, tyle może być opinii na temat danej whisky. To jak my ją widzimy może zależeć również od naszego nastroju, czy nawet zmęczenia. Starajmy się degustować w sprzyjających warunkach, tzn. zrelaksowani, bez pośpiechu, delektujmy się chwilą spędzoną z daną whisky (bez dziwnych skojarzeń J ) i wąchajmy i wąchajmy i wąchajmy. A potem porównujmy z oficjalnymi notkami destylarni, z notkami innych degustujących. Wracajmy po jakimś czasie do tej samej whisky, a na pewno wyczujemy nowe smaki i aromaty.

  Degustujcie więc i odkrywajcie bogaty świat whisky!

Licencja: Creative Commons
1 Ocena