Od czego zacząć? Wiadomo, że najlepiej od początku :) Tylko gdzie ten początek, jeśli idzie o przygodę z whisky jest? Tą moją krótką wypociną postaram się choć troszkę pomóc świeżym w temacie amatorom destylatów. Tak aby nie błądzili zbyt długo po sklepowych półkach starając się wyglądać na zaprawionych w bojach whiskopijców, a poniekąd takimi byli, pewnie zmierzając po swoje, czyli po coś od czego zacząć trzeba.
Tak, tak, nie tylko unikatową, drogą, wyjątkową i cudowną Karuizawą człowiek żyje. Musimy uzbroić nasze kubki smakowe w pewien rodzaj cierpliwości i przebrnąć przez smakowo niższe płynne progi wypustów niektórych destylarni. A to dlaczego, spytacie? Po co bawić się w coś słabego, wydawać na to pieniądze, skoro od razu można uderzyć w whisky po paręset Euro. A dlatego, żeby po 1. poznać i słabe i słabsze strony whisky, bo takie są nieodzowną częścią tej zabawy, stety i niestety, po 2. wiedzieć jaki mniej więcej profil smakowy nam odpowiada - z którego regionu whisky może nam najbardziej podpasować, po 3. wiedzieć, która destylarnia może stać się najbliższa naszemu sercu i którą będziemy czcić i sławić z pietyzmem wśród innych zainteresowanych.
Tak na marginesie, to znam przypadki, a w sumie to jeden, osobnika, który pija whisky tylko z jednej destylarni. Jak dla mnie, słaby pomysł. Takie ograniczanie się do tak naprawdę jednego profilu aromatyczno-smakowego po prostu zuboża nam całą zabawę i przyjemność obcowania z whisky. No nie wiem, to tak jakby całe życie jeść tylko ziemniaki, albo chodzić w jednych i tych samych spodniach. Także w takie skrajności nie popadamy broń boże. Chcesz mieć styczność tylko z jednym profilem smakowym? Pij wódkę. I się zaraz oburzą smakosze wódki, bo degustacje tego płynu również występują, ale do mnie niespecjalnie przemawiają.
Wracając na whiskowe tory... Innego sposobu na zapoznanie się z przebogatym, szerokim i prawie niewyczerpalnym źródłem, jakim jest whisky nie ma, jak tylko próbować, pić, smakować, testować, próbować, pić... i tak bez końca, aż do wyrobieina sobie swoich własnych smakowo-aromatycznych preferencji.
Także dla tych wszystkich, którzy chcą zacząć przygodę z whisky single malt, mały przegląd wypustów podstawowych niektórych destylarni, które są takim elementarzem, bez którego w przenośni nie będziemy potrafili czytać, ani pisać, przyjemnie brnąc dalej w temat whisky słodowej.
Będą to whisky przeważnie dostępne w popularnych hipermarketach, czy nawet większych sklepach monopolowych. Tutaj się to bardzo fajnie zmienia in plus i ilość 'nowych' podstawek na naszych półkach ciągle wzrasta. Niestety ceny niekiedy wręcz zabijają swoją opuchlizną, ale warto wtedy zajrzeć do sklepów internetowych, gdzie ceny potrafią być nawet o 1/3 niższe.
Whisky niżej przedstawione będą oczywiście różne w smaku, aromacie, a tym samym w finalnym odbiorze, bo taka jest właśnie whisky. A my jesteśmy tutaj, żeby poznać ją z każdej możliwej strony. A nuż akurat ta śmierdząca domem po pożarze whisky stanie się naszą najlepszą towarzyszką w jesienne wieczory. Nigdy nie mówmy nigdy. Dobra, do dzieła, bo się rozwlekło z lekka.
A nie, jeszcze jedno. Będą to whisky maksymalnie do 200zł, taki sobie przyjąłem próg, żeby się za mocno nie rozdrabniać i nie wyszło ich 50 rodzajów. Jak podstawki, to podstawki, a 200zł to taka granica lekko podstawkę kreśląca.
Region Speyside
Whisky z tych rewirów, to whisky lekkie, słodkie, kwiatowe, owocowe (gruszki, jabłka, banany). Są to whisky jedne z najlżejszych i najłatwiejszych w odbiorze, stąd polecane początkującym, tak aby ich nie zrazić do maltów.
Glenfiddich 12
Nawet nie wiadomo, czy tego single malta komukolwiek przedstawiać. Nawet Ci, którzy nie obcują z whisky mogli tę nazwę gdzieś słyszeć lub widzieć. Whisky zdecydowanie trafiona na pierwszy ogień. Bardzo łagodna w odbiorze, z nienachalnymi smakami gruszki. Bardzo stonowana. Nic tutaj nie przeszkadza i jak na podstawową wersję pije się ją przyjemnie. Taki podstawowy must have.
Glenlivet 12
Kolejna whisky ze Speyside bardzo znana. Bardziej owocowa, słodsza i waniliowa od Glenfiddicha. Lekko przeszkadzająca jest w niej zbyt natarczywa pieprzność.
Balvenie 12 DoubleWood
12-letnia Balvenie, która leżakowała w dwóch rodzajach beczek (najpierw bourbon, na ostatnie miesiące sherry) jest bardzo fajną propozycją na początek. Wanilia, toffie miesza się z owocowo-sherry klimatami.
Aberlour 10 i 12
Whisky bardzo owocowe w aromacie i smaku. Jabłka, wanilia, toffi. 12-ka troszkę cięższa od wersji 10-letniej. 12-ka naprawdę godna polecenia.
Glenfarclas 12
Mocno owocowa, bananowo-karmelowa, przyprawy korzenne - cynamon i odrobina pieprzu.
Singleton 12 i 15
Hmm, single malt, który chyba jako pierwszy wbił się w Polsce na marketowe półki. Dostępne praktycznie w każdym markecie. Niektórzy właśnie od Singletona zaczynają, jako od swojego pierwszego malta - teraz wybór jest nieco większy, więc zacząłbym raczej od np. Glenfiddicha.
Region Highlands
Największy region w Szkocji z największą liczbą destylarni. Z racji dużej powierzchni tego regionu whisky stąd jest mocno zróżnicowana. Od lekkich, zwiewnych, czy też słodkich, po wrzosowe, nieco dymne, z wyczuwalnym słonawym wpływem morza.
Dalmore 12
Whisky z dużym wpływem na smak słodkiej sherry. Do tego przebijają się nuty czekoladowe, marmolada i korzenne przyprawy.
GlenDronach 12
Mamy w tej whisky przyjemną słodycz sherry. Poza tym wyczuwalne są dość mocno rodzynki, migdały, wanilia i odrobina imbiru. Warto zapoznać się z tym wypustem.
Glenmorangie Original 10
Kolejna whisky bardzo popularna i szeroko dostępna w sklepach. Wyraźnie kwiatowo-owocowa. Odrobina miodu, przeplata się z niestety nachalną i przeszkadzającą młodzieńczą pieprznością. Finisz bardzo króciutki.
Oban 14
Troszkę inna przedstawicielka Highlands. Z jednej strony mamy tu owocowo-słodkie akcenty, z drugiej strony dają o sobie znać słono-dymne aromaty. Przyjemnie złożony malt.
Lowlands
Whisky z tego regionu charakteryzują się zwiewnością, cytrusowym posmakiem, 'doprawionym' słodowymi nutami.
Auchentoshan 12
Jako jedyną przedstawicielkę z tego regiony wybrałem Auchentoshan. Whisky potrójnie destylowana (szkockie malty w większości poddawane są podwójnej destylacji), co powoduje, że jest delikatniejsza i przyjemniejsza dla pijącego. Dobra na początek. Słodkawo-limonkowe aromaty, z lekko wyczuwalnym smakiem sherry.
Campbeltown
Region, w którym obecnie funkcjonuje dosłownie kilka destylarni (dokładnie 3). Prym wiedzie destylarnia Springbank, któa wypuszcza whisky również pod marką Hazelburn i Longrow. Whisky stąd to pomieszanie smaków i aromatów słodowych z lekko dymnymi.
Springbank 10
Z Campbeltown jako podstawkę wybrałem 10-letniego Springbanka. Whisky destylowana, ciekawostka dwuipółkrotnie. Owocowa, takie jak jabłka mieszają się z aromatem drzewna, kwiatów i imbiru.
Islay
Region tak samo nielubiany, jak i z drugiej strony uwielbiany przez whiskopijców. Dlaczego tak, a to dlatego, że panują tutaj niepodzielnie whisky ciężkie - dym, torf, niekiedy wymieszany ze smołą. Jednak przez tę zasłonę dymną przebija się słodki i owocowy promyczek nadziei. Także malty stąd potrafią być pięknie złożone i nie ma się co ich bać i rezygnować z nich po pierwszej próbie podejścia do nich.
Ardbeg TEN
Z Islay pochodzi kilka mast-have'ów i to jest jeden z nich. taki islayowy klasyk, którego każdy choć raz w życiu spróbować powinien. Mamy tu przede wszystkim dym, torfu, czy też z ogniska, mamy tu słone morskie powietrze, ale jest także pewna słodycz, która pozwala na pozostanie z tą whisky chwilę dłużej.
Bowmore 12 Enigma / Legend
Bowmore, po prostu klasyk w świecie whisky. Legendarna wręcz destylarnia, więc wypadałoby się z nią zaznajomić. Podstawowe wypusty nie rażą za wielką złożonością, wersja Legend może naprawdę odstraszyć benzynowo-tytoniowymi klimatami, jednak wersja 12-letnia Enigma daje nam oprócz dymnych aspektów sporo więcej słodyczy i złożoności smaku.
Bruichladdich Laddie Ten /Classic
Whisky z zadymionej z każdej strony Islay, a jednak totalnie inny. Próżno szukać w niej torfu. Zapach i smak świeży, jabłka, gruszki i miód, a wszystko obsypane skórką cytrynową.
Lagavulin 16
Pomimo, że Lagavulin jest whisky nieco przekraczającą kwotę 200zł, to po prostu nie mogłoby jej tu nie być! Najstarsza z podstawek tu wymienionych, ale jest podstawowym wypustem tej destylarni. Pięknie złożona: dym, jodyna, torf pozwala wykraść dla siebie odrobinę miejsca słodkim smakom i korzennym aromatom i smakom.
Laphroaig 10
Tej whisky również nie mogło tutaj zabraknąć. Kolejny mały klasyk, którego należałoby popróbować. Mocna i zdecydowana w zapachu i smaku. Dymno-mięsno-słono-smoliste uderzenie. Jednak ździebko słodyczy potrafi się gdzieniegdzie przebić.
Talisker 10
I kolejna whisky bez której tego zestawienia nie mogłoby być. Talisker to przedstawiciel wyspiarskich destylarni, a dokładniej whisky ze Skye. Mamy tu przyjemniejsze torfowo-dymne uderzenie w porównaniu do tych opisanych wyżej, a dodatkowo jest więcej przyjemnej owoców i miodu. Bardzo pełna whisky.
I to by było na tyle jeśli idzie o wersje podstawowe whisky, od których można zacząć swoją historię z maltami.
Z góry uprzedzam i zaznaczam, jest to spis proponowanych wersji podstawowych, dodajmy że niedrogich, bo takie było założenie. Do tego jest to spis sporządzony przeze mnie, czyli dobór whisky był iście subiektywny.
Opisy są mocno skrócone i ogólne, bo od głębokich wywodów są notki smakowe.
Zestawienie to ma jedynie pomóc i nieco ułatwić tym, którzy dopiero startują z single maltami i nie mają totalnie pojęcia jak temat ugryźć.
Powodzenia w odnajdowaniu swoich smaków.