Australia nie jest ogromnym potentatem w produkcji cukru. Rocznie wytwarza się go tam mniej więcej dwa razy tyle, ile w Polsce (a więc 4 mln ton). Dla porównania Chiny produkują 11,5 mln ton, a Brazylia 40 mln ton tego surowca. A jednak warto zwrócić uwagę na australijskie cukrownie. Bo działa tam jeden z najciekawszych systemów transportu towarów sypkich na świecie.
Wybrzeże od Brisbane po Mossman
Cukrownie położone są na odcinku wybrzeża liczącym około 1,5 tys. km. Od Childers leżącego na północ od Brisbane, aż po Mossman niemal na samej północy ciągną się obszary upraw i przerobu trzciny cukrowej. Zadaniem kolei jest przetransportować zebrany surowiec do cukrowni, a potem wyprodukowany cukier do portu. Ważny jest szczególnie pierwszy etap.
Żeby produkcja była efektywna, trzcina cukrowa musi znaleźć się w fabryce góra osiemnaście godzin po ścięciu. Po 24 godzinach nie nadaje się do użytku.
W trakcie sezonu praca w cukrowniach trwa przez całą dobę, siedem dni w tygodniu. Sezon to jednak tylko 20 tygodni. Przez resztę czasu nie bardzo jest z czego produkować. Jaki z tego wniosek dla branży transportowej?
4 tysiące kilometrów kolejki
Nie opłaca się budować wielkich linii kolejowych, takich jak te wożące węgiel czy rudę w innych częściach kraju. Co innego kolejka wąskotorowa. Ta jest tania w budowie i całkowicie wystarcza do przewozu trzciny i cukru.
Jak długie są linie? Bardzo długie. Wystarczy rzucić okiem na odległość dzielącą Brisbane od najdalej na północ wysuniętego miasta w cukrowym zagłębiu, Mossman. To prawie 1,9 tys. km drogą. Łączna długość torów przekracza 4 tys. km. Transport towarów sypkich oraz trzciny to 36 mln ton każdego sezonu. Nieduża jest za to prędkość takiego pociągu – do 40 km na godzinę.
Polskie wspomnienie
Warto dodać, że także w Polsce funkcjonowała niegdyś licząca 30 km linia cukrowa. Zbudowana w 1923 roku łączyła cukrownię Ostrowite na Kujawach z resztą systemu kolejowego. Przewożono nią buraki cukrowe, cukier oraz węgiel i inne zaopatrzenie cukrowni. Podupadła w latach siedemdziesiątych, gdy została zastąpiona przez transport drogowy. W 2012 roku rozebrano ją całkowicie.
Niemcy, niegdyś uznawane za lokomotywę europejskiej gospodarki i wzór stabilności, stoją dziś na krawędzi poważnego kryzysu. Kraj, który przez dekady był synonimem dobrobytu i porządku, zmaga się obecnie z narastającymi problemami ekonomicznymi, społecznymi i kulturowymi. Analitycy i obserwatorzy coraz częściej mówią o "niemieckim marazmie", który zdaje się ogarniać coraz więcej sfer życia w tym kraju.