Kładłam się więc spać i nie byłam oczywiście zadowolona. Dręczyło mnie to, że nie zrobiłam tego, co chciałam i to, że jutro będę mieć więcej pracy. Wielokrotnie miała na skutek tego jakieś dziwne sny – oczywiście na temat szukania pomysłów. Przyjmowały one różną formę „ szukania”: szukanie torebki, ludzi, rozwiązania zadania ze szkoły podstawowej itd. Itp. – koszmar.
Miałam jednak w swoim życiu momenty, w których nie myślałam o pracy. Były to między innymi:
- Spacery z moim psem
- Czytanie „określonych” książek
- Oglądanie ”określonych” filmów
- Uczestnictwo w „określonych” warsztatach, spotkaniach
( Słowo „określonych” używam tu specjalnie, ponieważ mam swoją ulubioną tematykę, klimat, język :)
Zauważyłam, że w tych chwilach przychodzi mi najwięcej pomysłów do głowy. Zaczęłam je notować, zapisywać a jak byłam na spacerze z psem – nagrywać na dyktafon w telefonie komórkowym.
Stała się rzecz dla mnie kiedyś zadziwiająca – miałam bardzo dużo zapisanych pomysłów na różne sprawy związane z moim pisaniem. Czasem wręcz miałam ich za dużo. Powstało więc nowe dla mnie wyzwanie – jak ogarnąć tę lawinę?
O tym napiszę innym razem a teraz podsumuję to, co przeniosłam z dawnych doświadczeń na dziś – odnośnie pomysłów na moją wenę do pisania:
- Nie spinam się, gdy nie mam pomysłów, idę spokojnie spać, nie mam już koszmarów „szukania czegoś” (ostatnio nawet śniło mi się, że zgubiłam torebkę lecz znalazła się na szczęście).
- W czasie spokojnych snów też przychodzą mi pomysły do głowy i rano je zapisuję natychmiast,
- Oddaję się moim ulubionym zajęciom, które wymieniłam i natychmiast również zapisuję lub nagrywam pomysł, który przyszedł mi do głowy.
To wszystko, zobacz sam, jak to działa u Ciebie.
Gdy nie nastawiam się na szukanie – znajduję :)
Do następnego razu – bo pisząc ten artykuł – oczywiście mam nowe pomysły na następne artykuły i spieszę je zapisać.