A więc poinstruowana przez grecką gospodynię, sama postanowiłam przyrządzić oliwki,tak by były zdatne do jedzenia. Najpierw moczyłam oliwki w wodzie morskiej przez około dwadzieścia dni. Ważne jest, by była to woda słona ( najlepsza jest woda morska, której szczególnie na greckich wyspach nie brakuje ), ponieważ sól wyciągnie całą gorycz, zawartą w skórce. Następnie przekładamy oliwki warstwami, to znaczy warstwa oliwek i warstwa soli, mniej więcej pół sentymetra przyprawy, nie więcej.W takiej postaci pozostawiamy na tydzień czasu. Po tym okresie oliwki są po pierwszej fazie obróbki. Można już je jeść ,ale większość Greków jeszcze jeden raz je przyprawia . Na tym etapie trudno mówić o jakimś jednym sposobie, typowym dla całej greckiej kuchni. Ile jest kucharek i gospodyń, tyle jest różnych przepisów odpowiedzialnych za ostateczny smak. Tak więc do wspólnego garnka trafiają ocet winny, papryka, oregano i oliwa z oliwek. Ja znam właśnie taki przepis i muszę powiedzieć, że są to najpyszniejsze oliwki, jakie jadłam w życiu. Oczywiście każdy region Hellady ma swoje własne kulinarne zaklęcie, ja znam tylko ten stosowany na wyspie Korfu.
Istnieją różne odmiany tych owoców i różne sposoby ich przygotowywania. Jednak każdy wie, że świeże są najlepsze. W Polsce trudno jest dostać świeże oliwki, najczęściej spotyka się te w słoikach, w octowej zalewie, jednak smak jest zupełnie inny. Warto również pamiętać o tym, że oliwki są bardzo zdrowe ze względu na zawarty w nich olej. Przecież to własnie z nich wytłacza się oliwę z oliwek, tak zalecaną przez dietetyków. Oliwa z oliwek towarzyszy prawie każdej potrawie w kuchni śródziemnomorskiej.
Także jeżeli ktoś (przebywając w Grecji na wakacjach) będzie miał okazję skosztować ten przysmak ,na pewno się nie zawiedzie i zachwycony soczystym smakiem powiększy grono miłośników małej tłustej zdrowej kuleczki.