ZMORY
Zmory były to istoty zbliżone do upiorów. Żyły one w głębi lasu lub na pustkowiach. Nocami przychodziły do chałup, by męczyć ludzi. Zmory to dusze zmarłych kobiet, które po śmierci z jakiegoś powodu nie mogą zaznać spokoju duszy: albo popełniły za życia jakiś wielki grzech – np.: zabiły swoje dziecko, albo były to zmarłe czarownice, które za życia oddały się dobrowolnie szatanowi. Zmorami zostawały również samobójczynie.
Do wnętrza domu, w którym śpi człowiek, zmora może wejść przez najmniejszą nawet szparkę we drzwiach, oknie, ścianie. Musiała wracać jednak tą samą drogą. Zmora nawiedza ludzi śpiących na wznak. Najchętniej męczy młodych chłopców, jednak kobiety i starszych mężczyzn również. Wszyscy moi informatorzy, którzy rzekomo doświadczyli ataków zmory, mówili, że dotyczyło to osób pomiędzy 15 a 30 rokiem życia. Zmora nawiedzała też często osoby, do których za życia czuła nienawiść. Jeden z informatorów tak opisuje ataki upiora:
"Niejednego mieszkańca wsi dusiła zmora. Był to niby sen, ale po przebudzeniu dalej czuło się ogromny ciężar na klatce piersiowej, jakby drugiego człowieka, z którego uścisku nie dało się uwolnić."
Inny z informatorów opowiada w ten sposób:
"Miałem może 17 lat. Około 2 w nocy poczułem straszny ucisk na klatce piersiowej, z którego nie potrafiłem się wyrwać. Trwało to dobre 15 minut. Szamotałem się. Dopiero po chwili zmora puściła mnie. Byłem cały mokry od potu i wycieńczony. Zdarzyło mi się to tylko raz w życiu."
Kiedy pytałam, jak przed zmorą można się ustrzec, informatorzy podali mi kilka sposobów. Mogła to być zmiana miejsca lub pozycji snu, stawianie miotły w rogu pomieszczenia obok łóżka. Wszyscy też wymieniali jedzenie suchego chleba w nocy. Zmory najczęściej atakowały ludzi leżących na wznak, dlatego też najlepszą ochroną było zasypianie na brzuchu. Pewną ochronę przed zmorą mogły dać zwierzęta domowe. I tak trzymanie w nocy obok łóżka psa lub kota pomagało w strzeżeniu się od nocnego upiora. Zwierzęta wyczuwały jego obecność i zanim ten zaatakował człowieka, śpiący budził się, słysząc szczekanie lub miauczenie.