Od wieków człowiek zadaje sobie pytanie kim jest. W jego historii spoglądano na naturę człowieka z wielu perspektyw. Ważne jest to, że nadal powinniśmy kreować nasz subiektywizm, gdyż potrzebny jest on dla rozwoju społeczności.

Data dodania: 2011-10-16

Wyświetleń: 1406

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 2

WIEDZA

-2 Ocena

Licencja: Creative Commons

Chciałbym się odnieść do koncepcji człowieka i kultury wg Gehlena  i Plessenera. Oto skrót ich poglądów:

Człowiek – zwierzę ludzkie – rodzi się za wcześnie i nie jest gotowy żyć samodzielnie zaraz po urodzeniu, jak zwierzęta – wymaga długiej opieki rodzicielskiej nim się w pełni ukształtuje. I dlatego natura ukierunkowuje go na rozwój kulturowy, przez co człowiek jest bardziej elastyczny i nie ogranicza swego życia do czystej biologii.

Człowiek, jak i zwierzęta, ma poczucie własnych granic i własnego centrum, ale w odróżnieniu od nich ma też samoświadomość. Jest ona możliwa dzięki wyprojektowaniu własnego centrum na zewnątrz ciała – czyli spojrzeniu na siebie z zewnątrz i ujrzeniu własnego obrazu. Człowiek więc ze swej natury jest ekscentrykiem Ten ogląd siebie z zewnątrz, czyli samoświadomość właśnie (świadomość siebie), jest możliwy dzięki temu, że człowiek od początku jest obiektem intensywnych zabiegów rodzicielskich i jest wynikiem spojrzenia nań własnych opiekunów – jest to swoiste wchodzenie w oko matki (człowiek uczy się oglądać siebie oczami innych). Człowiek samouprzedmiotawia siebie – uczy się swojej tożsamości na podstawie tego, jak sam siebie widzi. Tożsamość zatem nie tkwi w naturze człowieka, ale jest to efekt identyfikacji z własnym obrazem. Ta identyfikacja jest aktem nietrwałym i zmiennym – podlega ciągłej rekonstrukcji i dlatego właśnie możliwa jest kultura.

Kultura tworzy się jako system autoidentyfikacji – oko człowieka nie tylko widzi, ale również jest twórcze – konstruuje obraz, z którym się utożsamia, albo i nie – wtedy tworzy następne obrazy i widzi się inaczej niż dotychczas. Kultura to seria obrazów i w swej istocie jest nietrwała, jak i te obrazy – ulega ciągłym przemianom, tak jak i ciągle zmienia się autoidentyfikacja. Kultura więc nie jest, jak natura, czymś stałym i niezmiennym. Kultura musi z istoty swojej ewoluować.

Wszystko co tworzy kultura ma na celu dopasowanie człowieka do życia w naturze. Ale nie jest to proces skończony i zawsze pozostanie jakiś element niedookreślenia. Właśnie w tym niedopasowaniu tkwi źródło kulturowej dynamiki. Człowiek nigdy do końca nie jest zadowolony ze swojego obrazu (obrazu siebie), gdyż obraz ten nie jest (i nie może być) naturalny.

Czy w powyższym widzicie siebie? Człowiek tworzy kulturę i jest jednocześnie od niej uzależniony. Kreujemy obrazy dopasowywując je do naszych ambicji, które to zaś tworzy nasze otoczenie. Od kiedy zaczynamy wyrażać nasze myśli stawiamy sobie wzorce. Najpierw opiekunowie, a potem wraz z rozszerzającym się horyzontem pojęć szukamy wzorców dalej. A wszystko na podstawowym założeniu, że chcemy dla siebie jak najlepiej. Na co to wskazuje? Otóż nasze wzorce powinny też mieć poczucie własnego szczęścia. Do czego prowadzi taki wywód? Do historycznej rewolucji mentalnej jaką zapoczątkował Chrystus wygłaszając swoje przykazanie miłości – miłuj bliźniego swego jak siebie samego.

Zadacie sobie pytanie: dlaczego więc na ziemi jest tyle zła? Odpowiedź jest prosta. Chrystus, tą swoją rewolucyjną tezę zeszpecił zakładając, że najpierw trzeba miłować boga. Człowiek nie jest w stanie wykreować obrazu boga, więc w tym kontekście nie może odnieść się do „wyższego szczęścia”, które według mnie nie istnieje.

Licencja: Creative Commons
-2 Ocena