Paintball to gra, która większości ludzi kojarzy się z żelatynowymi kulkami z farbą i strzelaniem. Mało kto wie, że ma swoje źródła w urządzeniach do znakowania drzew i bydła (lata 50. XX wieku). Pierwsze rozrywkowe wykorzystanie kulek z farbą datuje się na rok 1981. Od tego czasu paintball przeżył sporo przeobrażeń i zmian, by stać się w końcu uznanym sposobem na odreagowywanie stresów całego tygodnia.
Takie bezkrwawe wojny są wg mnie alternatywą na spędzenie sobotniego popołudnia, firmowej imprezy czy nawet wieczoru kawalerskiego. Oczywiście, jeśli ktoś preferuje shopping i "kanaping", może spokojnie odpuścić sobie ten rodzaj rozrywki. Pofarbowani zawodnicy nie polują na super okazje w centrach handlowych, a na swobodę zabawy w lesie. Łowy z farbą nie generują tłoku, ścisku i agresji, co jak pokazały liczne wyprzedaże, bywa ciężkie do osiągnięcia podczas szału zakupowych okazji. Nie da się co prawda wyeliminować paintballowych siniaków czy otarć, niemniej pozytywna adrenalina wyzwalana podczas meczu rekompensuje nam wszelkie dolegliwości.
Powszechnie krąży opinia, że jest to sport dla mężczyzn. Nic bardziej mylnego. Kobiety też próbują swoich sił i stają ramię w ramię ze zmaskulinizowanym otoczeniem. Co ciekawe, u wielu kobiet strach przed postrzałem mija po pierwszej grze i wyzwala w nich instynkty zmieniające je w zaciekłe wojowniczki. I to jest właśnie piękno tej dyscypliny sportowej.
Inna sprawa, że mnogość scenariuszy, jakie oferują nam rozgrywki paintballowe, jest zaskakująca. Standardowym i podstawowym trybem rozgrywki jest „deathmatch”, w którym drużyny eliminują się do momentu, w którym stan osobowy jednej z nich osiągnie poziom „0”. Drugim popularnym scenariuszem jest walka o flagę lub poszukiwania flagi. Zadaniem każdej z drużyn jest zdobycie flagi i dostarczenie jej na własne tyły. Zadanie bywa trudne na polach otwartych z małą ilością zarośli (a szybko biegający mają pole do popisu). Jednak gdy dwa powyższe sposoby się znudzą, można popuścić wodze fantazji i stworzyć scenariusz ochrony VIP-a, konwoju, odbicia zakładników i wiele innych. Tutaj wszystko zależy od fantazji prowadzących.
Dużo osób mylnie uważa, że jest to bardzo droga zabawa. Generalnie na początek warto sprawdzić, czy w okolicy nie ma jakiejś ekipy grającej regularnie w paintball i oferującej sprzęt do wynajęcia. W ramach tzw. „rentala” otrzymamy maskę, mundur, marker i 500 kul (zabawa bezcenna), które spokojnie starczą nam na kilka godzin zabawy. Całość wyniesie nas 75-80 PLN. Nie warto kupować od razu swojego sprzętu, bo gdy gra nam się nie spodoba, możemy zostać z drogim sprzętem, który będzie rdzewiał w garażu.
Spośród całego wyposażenia najważniejszym elementem obok markera do strzelania jest maska, której pod żadnym pozorem nie można ściągać na polu gry. Kulka z żelatyny nie wygląda groźnie, ale trafienie w oko może okazać się bardzo niebezpieczne i skończyć się wizytą w szpitalu (nie wspominając o straconym oku). Cała reszta obrażeń powstałych podczas gry zazwyczaj schodzi po jakimś czasie. Należy zwrócić uwagę, czy organizatorzy przeprowadzają szkolenie BHP przed rozpoczęciem gry. Większość znanych mi grup każdorazowo tłumaczy nowym adeptom sztuki farbowania zasady bezpiecznego korzystania ze sprzętu tak, by nikomu krzywda się nie stała. Oprócz noszenia maski należy wystrzegać się chodzenia po dachach, niestabilnych murach, strzelania z trzech metrów w plecy (lepiej podejść i powiedzieć „dostałeś”, efekt będzie ten sam).
Nie mniej ważna od sprzętu jest miejscówka i sceneria, w jakiej rozgrywają się nasze małe wojny. Tu do wyboru mamy sztuczne scenerie plastikowych pól do gry i naturalne chaszcze usłane ruinami ludzkich domostw, hoteli i innych budynków. Osobiście preferuje walki leśno-ruinowe, gdyż są one genialnym sprawdzianem nie tylko dla kondycji, ale i dla wzroku. W Polsce działa wiele grup paintballowych i w każdym większym mieście działa jakaś drużyna mniej lub bardziej profesjonalna. Ostatnimi czasy zauważyłem wzrost zainteresowania paintballem w Łodzi. Działa tutaj kilka drużyn, które mają nieodpartą ochotę pofarbować wroga. I myślę, że warto spędzić popołudnie biegając po lasach i zaroślach ze znajomymi - wokół miast znajdzie się zawsze jakieś zapuszczone miejsce idealne do tego rodzaju sportu.
Na koniec pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że ten sport znajdzie uznanie przede wszystkim wśród wielkomiejskiej młodzieży (ale i nie tylko) i zmęczonych pracą ludzi.