Ogólna suma zaległych płatności to nie tylko nie spłacane kredyty gotówkowe czy hipoteczne, ale również wszelkie inne płatności, jak czynsz mieszkaniowy czy opłata abonamentowa za korzystanie z telefonu komórkowego. Do najczęstszych wierzycieli należą bowiem nie tylko banki i inne instytucje parabankowe, ale również spółdzielnie mieszkaniowe, operatorzy telefonii komórkowej, dostawcy telewizji kablowej i Internetu, dostawcy energii czy wreszcie sklepy oferujące zakupy na raty.
Każdy z wierzycieli może umieścić dane swojego dłużnika oraz informację dotyczącą zaległości w rejestrach prowadzonych przez Biura Informacji Gospodarczej. Zaległości w spłacie muszą jednak przekraczać okres przynajmniej 60 dni. Mimo, że umieszczenie na czarnej liście BIG, osoby, która zalega z płatnościami często przynosi zamierzony efekt i udaje się zawrzeć ugodę, pomiędzy wierzycielem, a dłużnikiem, to jednak liczba nowych dłużników wciąż wzrasta. W ciągu niecałych dwóch lat, według raportów Infomonitora, wzrosła bowiem z poziomu 1,36 do 2 milionów. Sytuacja wygląda jeszcze gorzej, jeśli weźmiemy pod uwagę wzrost kwoty przeciętnego zadłużenia.
Wygląda na to, że osobom mającym problemy z przeterminowanymi płatnościami, a co się z tym wiąże własną płynnością finansową wcale nie jest łatwo odbić się od dna. Nieuregulowane zobowiązania wobec różnego rodzaju wierzycieli oznaczają dodatkowe odsetki karne, które z miesiąca na miesiąc potęgują dług. Im dłuższa zwłoka w spłacie zaległości tym trudniej wyrwać się ze spirali długów. Wszystko jest oczywiście kwestią warunków zawieranych umów i poszczególnych regulacji prawnych, ale średnio potrzeba około dwóch lat, aby wartość długu uległa podwojeniu.