Sytuacja emeryta zamierzającego pracować w MLM, choć podobna do pracownika etatowego chcącego dorobić, jest nietypowa ze względu na doświadczenia życiowe. Mają one wielki wpływ na to całkiem nowe zajęcie. Ale od początku.
Ma on stały dochód w postaci przyznanej emerytury i w większości przypadków zapewniony podstawowy standard życia.
Najważniejszą cechą emerytury nie jest wielkość kwoty miesięcznej, jak się powszechnie sądzi, ale jej dożywotność.
Jakikolwiek standard ona zapewnia, czyni to na zawsze! Jeśli nie zdarzy się powszechny krach, do końca życia otrzymujemy owo wyższe czy niższe wynagrodzenie. To nasz wypracowany w ciągu życia pasywny dochód.
Jeśli więc ktoś postanawia przystąpić do pracy w MLM będąc emerytem to w większości przypadków nie dlatego, że nie starcza mu na życie, ale że chce zarobić dużo więcej, oraz że szuka ciekawego zajęcia w wolnym czasie, który po latach intensywnej pracy w zawodzie teraz się pojawił.
Dlaczego w MLM?
Z dwóch powodów:
Coraz trudniej jest dostać emerytowi pracę, jeśli nie jest poszukiwanym specjalistą,W Internecie pełno jest zapewnień że w MLM można się łatwo dorobić.
Nie trzeba czynić poszukiwań, aby otrzymać na swą pocztę mailową liczne propozycje pracy w tym sektorze, według których wystarczy podpisać umowę ze wspaniałą firmą, nabyć pakiet startowy z jej wspaniałymi produktami, które „same się sprzedają”, rozprowadzić wśród znajomych i zarobek gotowy.
Kto się zapisze i trafi już jako dystrybutor na szkolenie dowie się, że każdy napotkany człowiek to „potencjalny klient” albo „współpracownik” wystarczy tylko umiejętnie go zagadać, najlepiej według podanego na szkolenia wzorca (konspektu) rozmowy z klientem.
Wszystko jest prawdziwe, sprawdzone i udowodnione przez rzeszę liderów – złotych, diamentowych, koronowanych i jakich tam jeszcze, którzy publicznie objawiają swoją drogę do sukcesu, do olbrzymich kwot, jakie zarabiają.
Koszt pakietu startowego wobec perspektywy ukazywanych zarobków to błahostka. Kupuje więc nasz emeryt ów pakiet, rozstawia w domu na półkach i próbuje sprzedawać wśród członków rodziny, znajomych i dalej.
I co? Każdy rozmówca musi się zastanowić, przespać z pomysłem zakupu. Ma wątpliwości, widział tańsze a takie samo, a w ogóle to chyba nie potrzebuje tego produktu.
Nie jednego – nie tylko emeryta - spotkał taki zawód.
Dlaczego?
W tradycyjnym MLM przeciętny człowiek, który przestał pracować na etacie a nie ma wrodzonej żyłki handlowej, nie ma żadnych szans na zarobek jaki obiecują szkoleniowcy.
Powtarzam. Jeśli nie jesteś urodzonym sprzedawcą, produkty pozostają u ciebie na półkach, bo nikt nie jest zainteresowany kupnem wspaniałych produktów.
Na szkoleniach widzisz pełno ludzi sukcesu. Zarabiają krocie sprzedając to co ty masz na swoich półkach i opowiadają jak to robią, jak ty masz to robić - a tobie to nie wychodzi.
Aby tobie zaczęło wychodzić musisz zmienić swoje wnętrze. Zbudować w sobie psychikę sprzedawcy, nauczyć się techniki rozmów sprzedażowych i sztuki negocjacji. To jest możliwe! Wymaga jednak spełnienia kilku warunków.
Musisz takiej zmiany w sobie pragnąć,Intensywnie szkolić się,Przetrwać czas niepowodzeń, braku dochodów, odrzuceń,Nie rezygnować!
Są to warunki bardzo trudne do spełnienia dla każdego, a co dopiero dla emeryta. Ten ostatni warunek jest bodaj najtrudniejszy do spełnienia dla kogoś kto:
Ma z czego żyć,Przez czterdzieści lat wykonywał zorganizowaną przez innych pracę,Ma ukształtowaną godność osobistą nie uwzględniającą odrzucenia.
Wierzajcie mi! Godność osobista handlowca, to postawa psychiczna nakierowana na dobro klienta, akceptująca jego zdanie, nawet kaprys. Zdanie klienta jest najważniejsze. Wobec niego, niczym jest prawdziwa wartość naszego produktu, nasz zachwyt – sami go przecież używamy i jest sprawdzony itd.
Tego nie zaakceptuje łatwo osobnik, który z wielką godnością wykonywał całe życie swą pracę i ewentualnie obdarzał wzgardą oponentów, jeśli musiał spostrzegać odmienne zdanie. Nie bez wpływu jest z pewnością totalitarny wzorzec rządzenia w jakim tak długo dzisiejszy emeryt żył. „Kto nie jest z nami jest przeciwko nam” – wielu zwolenników demokracji jest nadal w głębi duszy nosicielem takiego hasła rodem z PRL-u.
Chcąc więc spełnić warunki i zapewnić szanse powodzenia, emeryt musi sobie odpowiedzieć na kilka istotnych pytań.
Po pierwsze – czy chce takiej zmiany psychicznej, która pozwoli mu „skakać’ wokół klienta,
Po drugie – jak się szkolić, w jakim zakresie,
Po trzecie – czy potrafi nie pragnąć zysku z dnia na dzień. Praktyka pokazała, że w MLM nie ma zysków na początku działalności. Kto takie obiecuje – mami po prostu.
Odpowiedź na pierwsze zagadnienie dać może wyłącznie sam zainteresowany. Dalsze, drugie i trzecie jest kwestią dobrze ukierunkowanego szkolenia, łączącego sprawy rozwoju osobistego z problematyką marketingu uwzględniającego jego internetową odmianę.
Dobrą zapowiedzią dalszych rozważań będzie tu skrótowa prezentacja nowego sposobu myślenia, nowej filozofii MLM określanego coraz częściej mianem MLM nowej generacji.
Uproszczony schemat wyraża się w następującym zdaniu:
Zamiast szukać klienta, który kupi mój produkt (może nie kupi – to jest właśnie przykre odrzucenie), wykorzystując odpowiednie mechanizmy powoduję, że klient poszukujący produktu, który mam na półce, sam zgłasza się do mnie, płaci i podaje dane do wysyłki.
Uhonoruję go dobrą obsługą i pełnym uszanowaniem, zabiegając aby była szczególnie zadowolony i nadal się zgłaszał kupując. W ten sposób korzyść odniesie zarówno on jak i ja.