Pytanie zawarte w pierwszej części artykułu zmusza do pewnych przemyśleń, ponieważ w dzisiejszych czasach studenci posiadający kilka dyplomów oraz bogaty życiorys, co raz częściej muszą wybrać między wyjechaniem za granicę a pracą w Polsce w innym zawodzie za nieduże pieniądze.

Data dodania: 2010-06-11

Wyświetleń: 2067

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Jaki zatem jest największy zarzut wobec uczelni wyższych? Mianowicie taki, że nie uczą tego, co jest w rzeczywistości potrzebne absolwentowi danego kierunku. Kształci się go w wielu dziedzinach (podobnie jak w liceum ogólnokształcącym) nie skupiając niestety uwagi na tym, co w danym zawodzie jest najważniejsze - praktyka podparta konkretną ścisłą wiedzą na temat wykonywanej czynności. Skutek tego jest taki, że np. absolwent pedagogiki, posiada wiedzę teoretyczną na temat psychologii, socjologii, historii wychowania, zna różne definicje i pojęcia, ale nie jest w stanie być nauczycielem jako takim, pedagogiem. Może natomiast wykładać wiedzę teoretyczną, książkową, bo tego go nauczono na zajęciach.

Na studiach filologii polskiej czyta i omawia się lektury przerabiane w liceum. Studenci tego kierunku nie piszą praktycznie żadnych wypracowań, referatów, bo to oczywiście wymagałoby sprawdzenia przez wykładowcę, poświęcenia czasu, który można wykorzystać prowadząc zajęcia wieczorowe lub zaoczne, czyli po prostu sobie dorabiając. Przez takie podejście absolwenci - nauczyciele języka polskiego, ludzie o wysokiej kulturze słowa, znają kilka podstawowych pozycji literatury polskiej i powszechnej, ale nie potrafią się wysłowić, napisać sensownej recenzji, notatki itd.

Przykładów można wymieniać sporo, a wszystko sprowadza się do jednego, że jeśli młody, zielony student chce się nauczyć czegoś, co będzie przydatne w jego przyszłym zawodzie, musi to zrobić sam, na własną rękę.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena