Czy jednak rzeczywiście tak jest? Czy w obecnej chwili papier o który zabiega się przez kilka lat ma jakąś wartość?
Polskie uczelnie, zarówno prywatne jak i państwowe, w różny sposób kuszą maturzystów, aby podjęli studia w ich budynku. Oferują im dogodne warunki nauki, możliwość dostania stypendium oraz kładą nacisk na fachowe przygotowanie do pracy.
Niestety wiele z tych obietnic mija się z rzeczywistością, bo np. brakuje niezbędnego sprzętu dydaktycznego, zimą są problemy z ogrzewaniem sal, załatwianie spraw w dziekanacie to prawdziwa mordęga i często upokorzenie, zasady przyznawania stypendium są bardzo wygórowane i okazuje się, że tylko nieliczna grupa osób może je otrzymać i wreszcie niefachowość oraz nieprzydatność wykładanych przedmiotów, skutkiem czego jest przeładowanie zbędnymi informacjami i strata czasu na nie.
Nasze najlepsze uczelnie w porównaniu z europejskimi lub światowymi, znajdują się na bardzo dalekim miejscu. Poziom prac doktoranckich jest mniej więcej na poziomie prac zagranicznych licencjatów. Co raz częściej dużo więcej poświęca się czasu teorii zamiast praktyce. Powstają coraz to nowe prywatne uczelnie, które nie posiadają wartościowej kadry pedagogicznej, ani godziwych warunków nauki i w dodatku nastawione są wyłącznie na zysk. Te i jeszcze wiele innych problemów, tworzą fatalny wizerunek polskiego szkolnictwa.
Powstaje zatem pytanie w czym tkwi błąd i jak można zmienić, cofnąć postępujący kataklizm edukacji?