Głównie zaobserwować można to zjawisko w stosunku do hermetycznych grup społecznych, o podobnych poglądach politycznych.
Co jednak, gdy takiego określenia używa się jako broni przed innym sposobem myślenia?
Wówczas określenie takie staje się krzywdzącą obelgą. Ma na celu bowiem nie tyle ostrzeżenie innych przed potencjalnym niebezpieczeństwem, a zdyskredytowanie ludzi myślących inaczej.
Sekta „Sekretu"?
Podobne oskarżenia o „sekciarstwo" padły w naszym kraju po ukazaniu się głośnej książki „Sekret" autorstwa Rhondy Byrne. Wielu ludzi, w nieoficjalnych rozmowach, doszukiwało się w treści książki dowodów na przynależność autorki i osób pojawiających się w książce do sekty. Uważano wręcz, że książka została wydana po to, aby odebrać wiernych kościołowi katolickiemu.
Wskazywano, że publikacja nawołuje do „wiary w umysł" i przekonanie o własnej mocy sprawczej, która zgodnie z doktryną katolicką jest zarezerwowana dla Boga. Pod wpływem takiej argumentacji wiele osób uznało książkę za obrazoburczą, odrzucając w całości teorie w niej zawartą, zwaną Prawem przyciągania.
Pieniądze a wiara
Bierze się to z pewnego stereotypu, który pokutuje nie tylko w osobach wyznania rzymskokatolickiego. Przede wszystkim chodzi o kwestię postrzegania pieniędzy i wszelkich dóbr materialnych, jako przeszkód na drodze do rozwoju duchowego. Mimo, iż od czasów Średniowiecza kościół przeszedł długą drogę, to nadal powszechne jest przekonanie o ascezie jako drodze do doskonałości duchowej.
Mówiąc wprost, uważamy, że osoba, chcąca poprawić swój byt materialny nie może być dobrym katolikiem, bo pieniądze są złem i prowadzą do zepsucia.
Dr Joe Vitale, popularny w USA autor książek i praktyk Prawa przyciągania, odpiera ten zarzut, tłumacząc, że nigdzie w Biblii nie napisano o „złym pieniądzu". Pojawiają się przypowieści o chciwych ludziach, zaślepionych żądzą bogactwa. Natomiast znaleźć można także przykłady wykorzystania majątku do czynienia dobrych uczynków. Pieniądze są tylko narzędziem w rękach człowieka i jak każde narzędzie mogą zostać wykorzystane zarówno do dobrych celów jak i złych.
Vitale jednocześnie zwraca uwagę w swoich książkach, że człowiek pozbawiony pieniędzy wcale nie staje się lepszym, a wręcz przeciwnie. Brak pieniędzy powoduje, że koncentrujemy się na sobie i własnym przetrwaniu, zapominając o reszcie ludzkości. Na szczególna uwagę zasługuje tu ostatnia książka Vitale „Zacznij przyciągać pieniądze". Jej obszerny fragment dostępny jest za darmo na stronie www.vitale.pl
Maslow też o tym wiedział
Takie postawienie sprawy znajduje potwierdzenie w dość popularnej teorii amerykańskiego psychologa, Abrahama Maslowa o hierarchii potrzeb. „Piramida Maslowa", bo o niej mowa, wskazuje, ze człowiek w pierwszej kolejności troszczy się o potrzeby fizjologiczne i zapewnienie sobie bytu materialnego. Dopiero gdy jesteśmy zaspokojeni pod względem materialnym, jesteśmy w stanie zając się potrzebami duchowymi i doskonaleniem siebie.
Zwolennicy ascezy, w świetle tej teorii, próbują działać „na skróty".
Czy Bóg pracuje za nas?
Drugim, bardzo powszechnym przekonaniem, które utrudnia katolikom akceptację teorii Prawa przyciągania, jest opatrzne rozumienie ufności w silę wyższą. Mianowicie, wiele osób wierzących uważa, że modlitwa może zastąpić działanie. W związku z tym, zamiast starać się zmienić daną sytuację, rozwiązać jakiś problem, poprzestają na poproszeniu Boga o zrobienie tego za nich.
Rozumując w ten sposób, w Prawie przyciągania widzą nie tyle uzupełnienie wiary, co alternatywę. „Zamiast modlić się do Boga, teraz mam przyciągać rzeczy siła woli?" Nic bardziej mylnego!
Praktycy Prawa przyciągania, a w szczególności wspomniany wcześniej Dr Vitale, w swoich publikacjach oraz na organizowanych szkoleniach, stawiają bardzo mocny akcent na działanie. „Jeśli wydaje Ci się, że wystarczy myśleć o pieniądzach siedząc na kanapie i one przyjdą, jesteś w błędzie."(Joe Vitale - „Zacznij przyciągać pieniądze", Gliwice 2010)
W żadnym razie nie można tu mówić o sprzeczności z naukami kościoła. Jednocześnie bardzo często w publikacjach związanych z Prawem przyciągania natrafić można na zachętę do modlitwy - bez względu na wyznanie. Według Vitale, modlitwa bardzo pomaga w przełamywaniu wewnętrznych barier. Daje również ukojenie duchowe i inspiracje do działania.
Skoro zatem praktycy Prawa przyciągania nie widzą nic złego w modlitwie i religii, dlaczego Polscy katolicy tak sceptycznie podchodzą do Prawa przyciągania? Czy przypadkiem nie jest to po prostu strach przed nieznanym?