Już od lat archeolodzy wśród szczątków najróżniejszych kultur odnajdują czaszki z regularnymi, okrągłymi otworami wykonanymi za życia właścicieli tychże szczątków. Są to ślady po najstarszej i najbardziej rozpowszechnionej historycznej metodzie leczenia zaburzeń psychicznych – trepanacji. Zabieg ten znany w Egipcie faraonów, starożytnych kulturach krajów śródziemnomorskich, ale także Majów czy rdzennych ludów zamieszkujących wyspy Polinezji. Z biegiem lat zmieniały się podstawy wykonywania zabiegów – tłumaczono je koniecznością usuwania złych duchów, które zagnieździły się w głowie chorego, potrzebą dotlenienia, czy uwolnienia zatęchłego powietrza uwięzionego wewnątrz czaszki. Zmieniały się również narzędzia, początkowo prymitywne wytwory kościano-drewniane, aż po bardziej skomplikowane i zaprojektowane tylko do tego jednego celu metalowe aparaty, były efektem postępu cywilizacyjnego. Oczywiście śmiertelność zabiegów trepanacji była wysoka, dopóki medycy nie zdali sobie sprawy ze znaczenia higieny w pielęgnacji pacjentów poddanych zabiegom. Jednak pomimo tego ryzyka pacjenci dobrowolnie poddawali się im, licząc na uzdrowienie i polepszenie jakości ich życia.
Obecnie trepanacja jest zabiegiem wykorzystywanym w ramach neurochirurgii przy odbarczaniu krwiaków podtwardówkowych, czy usuwaniu guzów mózgu. Współczesna psychiatria mając do dyspozycji całą gamę leków, form psychoterapii, metod sprawdzonych i bezpieczniejszych dla pacjentów, nie ma potrzeby stosować tak drastycznej i krwawej metody. Oprócz tego wiemy więcej o funkcjonowaniu ludzkiego mózgu i jego zaburzeniach niż nasi przodkowie, i mimo iż ta wiedza wciąż jest niepełna, to zdecydowanie nie dopuszcza możliwości istnienia stęchłego powietrza w głowie.