Zastanawiasz się pewnie dlaczego tak się dzieje. Dlaczego nasz umysł płata nam takie figle. Dlaczego musimy żyć w ciągłym stresie.
Krótko mówiąc tak jest stworzony ten świat, a raczej tak go wykreowaliśmy my sami. Wszyscy dążyliśmy do cywilizacji i nic by nie było w tym złego gdyby nie to, że każdy stara się polepszyć swoje życie nie patrząc na innych i co gorsza utrudnia innym osiągnąć marzenia i postawione wcześniej cele. Tak uważa większa część nas i podpisałaby się pod tymi słowami: To druga osoba może nam powodować problemy. Temu stanu są winni inni. Wszyscy ci którzy nas otaczają, za wszelką cenę chcą abyśmy w swoim życiu niczego nie osiągnęli. To właśnie mój znajmy z pracy blokuje moje możliwości awansu, wykazania się w pracy i osiągnięcia wyższego wynagrodzenia w postaci zmiany stanowiska pracy czy premii. To Ten czy Ta, cały czas mnie oczernia, mówi że nie dam rady, że moje pomysły to absurd i nic z tego nie będzie jeszcze możemy na tym stracić.
Jak wspomniałem większość z nas bez zmrużenia okiem powiedziało by, że to prawda. Jaka prawda ja mówię. To banialuki i zamydlanie oczu za przeproszeniem. Człowiek boi się tego, że ktoś może mieć lepszy pomysł, a co gorsza jeszcze mu się uda osiągnąć to co zamierzał. Ten absurd o którym mówił był możliwy do zrealizowania. Przecież to nie możliwe większość z nas by to powiedziała. Wtedy powstaje zazdrość, zawiść i głupie gadanie, że on czy ona miał szczęście i drugi raz raczej jest to nie możliwe, żeby się udało. Czy może ktoś rzuciłby stwierdzeniem: Głupi zawsze ma szczęście.
Opisane powyżej sytuacje są jednymi z nielicznych które mają ogromny wpływ na relacje między ludźmi. Musimy być świadomi tego, że każdy z nas ma w sobie potencjał i może go wykorzystać w bardzo kreatywny sposób. Może coś stworzyć. Czymś się podzielić z innymi. Czy życie nie byłoby prostsze gdybyśmy pomagali sobie nawzajem. Gdybyśmy zamiast stwarzać sobie problemy, zapomnielibyśmy o nich i zaczęli myśleć przyszłości, o tym co możemy zrobić aby polepszyć własny standard życia.
Bardzo bliska mi osoba podczas naszych rozmów wskazywała na jakiś problem a ja często zastanawiałem się jak to rozwiązać. Wiecie co? Naprawę miałem z tym wielki problem. Podsunąć jakieś rozwiązanie to wcale nie łatwa rzecz, dla innych mogłaby się wydawać w niektórych przypadkach czymś oczywistym, ale nie dla mnie. Zawsze szukałem jakiegoś rozwiązania niekiedy to jak dążenie do Utopii, do czegoś, czego nie da się osiągnąć. Pamiętam do teraz jak było mi z tym ciężko. Czuć się bezradnym. Kimś kto nie jest w stanie pomóc a tak bardzo się na tą osobę liczyło, w szczególności jeśli problem ten powierza się najbliższej osobie.
Wiecie co było w tym najgorsze? Ja nie widziałem w tym co przedstawiono, żadnego problemu a raczej zbieg okoliczności, który jest czymś normalnym. Czymś co trzeba akceptować a nie należy się tym przejmować. Weź teraz wytłumacz takiej osobie, że to nic takiego. Problem na który się natknęła jest czymś normalnym i należy zostawić to za sobą, zapomnieć o tym i iść dalej. Nie myśleć o tym zagadnieniu, mimo iż siedzi cały czas w nas i zżera od środka, a zamiast tego popatrzeć w przód i iść dalej. Z własnego doświadczenia wiem, że to marnotrawienie swojego potencjału i energii, którą można wykorzystać do innych bardziej twórczych działań.