Pewnie nie raz słyszałeś to twierdzenie, że jesteś tym o czym myślisz albo to, że myśli się materializują. Ja też słyszałem to wielokrotnie, czytałem o tym setki razy w różnych książkach. Wydawało mi się, że rozumiem sens tego powiedzenia. Byłem przekonany, że potrafię w codziennym życiu zastosować Prawo Przyciągania, bo tak się to nazywa.
Jedak usłyszeć coś a zrozumieć to są dwie różne sprawy. Gdzieś kiedyś na jakimś seminarium usłyszałem, że między słowem usłyszeć a zrozumieć jest taka różnica jak pomiędzy chwilą a wiecznością. Chwilę zajmuje żeby coś usłyszeć a czasami wieczność trwa zrozumienie tego. Zrozumieć zaś, to wprowadzać w życie codzienne to co się usłyszało. To oczywiście są moje subiektywne odczucia i być może Ty rozumiesz te słowa w inny sposób, może tak być, różnimy się na pewno w wielu kwestiach.
Wróćmy jednak do Prawa Przyciągania. Wydawało mi się, że rozumiem je a jednak tak nie było. Czasem musi się zdarzyć nieprzyjemna sytuacja, żebyśmy coś zrozumieli. Często życie daje nam lekcje o których nie myślimy, że są lekcjami w czasie kiedy one trwają. Dopiero upływ czasu powoduje, że zaczynamy z nich wyciągać wnioski i uświadamiamy sobie czego mieliśmy się nauczyć z tych niekorzystnych dla nas okoliczności. Kiedy wyciągasz wnioski i zaczynasz rozumieć dlaczego znalazłeś się w takiej a nie innej sytuacji jest to znak, że odrobiłeś zadanie domowe, które ci życie poleciło wykonać.
To właśnie miałem przyjemność zauważyć na swoim przykładzie. Gdy poszperasz nieco w swojej pamięci znajdziesz dziesiątki jeśli nie setki przykładów na to, że w Twoim przypadku było podobnie. Uświadomisz sobie wtedy, że faktycznie, istnieje Prawo Przyciągania i działa ono bez względu na to czy w nie wierzymy czy nie. Zauważysz, że wszystko co cię spotkało miało swoją przyczynę w Twoich myślach.
Podam ci taki trywialny przykład na to, jak dostałem jedną z szeregu lekcji na ten temat.
Kilka lat temu miałem stary samochodzik. Nie był rewelacyjny ale jeździł. Pozwalał się przemieszczać z punktu A do punktu B przy czym dość często był generatorem nieprzewidzianych wydatków jak to chyba każdy pełnoletni pojazd być potrafi....
Trafił się akurat taki okres, że w krótkim czasie pochłonął sporo pieniążków bo najzwyczajniej zaczął się psuć. To taka część, to inna. Rozumiesz pewnie o czym mówię. Po solidnym remoncie, kiedy to wyjechałem nim po raz pierwszy od jakiegoś czasu przejeżdżając przez skrzyżowanie zaświtał mi w głowie pewien głupi koncept: pomyślałem sobie, że teraz to już wyczerpałem limit awarii na co najmniej kilka lat i jedyne co mi może się przydarzyć, to ewentualna stłuczka...
Myśl została zasiana... stłuczka. Przez głowę przebiegł obraz samochodu wyjeżdżającego z drogi podporządkowanej i uderzającego mnie w bok od strony kierowcy. Szybko jednak pozbyłem się tej myśli ze świadomości bo już co nieco na temat podświadomości wydawało mi się, że wiem i raczej nie chciałem prowokować losu. Gdy tylko naszła mnie ta wizja kolejny raz potarzałem sobie, że na pewno się to NIE stanie.... Zapomniałem jednak o malutkim szczególe. Podświadomość nie rozumie słowa NIE. Ja myślałem, że przekazuję jej sugestię zabezpieczającą mnie przed zaistnieniem tej sytuacji, a ona rozumiała to PRAWIE tak jak chciałem, żeby rozumiała. To co jej przekazywałem brzmiało dokładnie tak: NA PEWNO TO SIĘ STANIE..
Jeśli masz wątpliwości czy to właśnie tak działa, pozwól, że przeprowadzimy małe ćwiczenie. Gdy ci powiem: nie myśl o różowym słoniu, to jaki obraz pojawi się w Twoim umyśle? Gdzie zobaczyłeś tego słonia? Z prawej czy lewej strony?
Miałeś przecież o nim nie myśleć. Proste ćwiczenie ale bardzo cenna lekcja, uważaj co mówisz do siebie bo podświadomość bierze twoje słowa dosłownie i nie wyciąga z nich sensu ale realizuje obrazy które one przekazują.
Wracając do opowieści o pełnoletnim pojeździe, jak myślisz, ile musiałem czekać na to, żeby ktoś mi wyjechał z podporządkowanej i uderzył mnie w bok od strony kierowcy?
Myślisz, że rok? Może dwa miesiące? Nie. Wystarczyły DWA TYGODNIE i przeżyłem dokładnie taką sytuację jak ta o której sobie pomyślałem.
Po co o tym piszę?
Po to, żeby uświadomić sobie (jeśli to czytasz, to pomyśl sobie, że przysłuchujesz się z boku mojemu dialogowi wewnętrznemu), że Prawo Przyciągania działa. Działa bezbłędnie i przyciąga do nas rzeczy, okoliczności i sytuacje dokładnie takie jak sobie wymyśliliśmy. Im większy ładunek emocji jest zaangażowany w nasz obraz, wizję, tym szybciej i dokładniej ta wizja się realizuje.
Pomyśl teraz przez chwilę, jeśli to działa w przypadku sytuacji negatywnych to w pozytywnych też musi działać. Co by było gdyby podświadomość pomagała nam realizować wszystkie fantastyczne wizje dotyczące naszej przyszłości? Co by się stało, gdyby na naszej drodze zaczęli pojawiać się ludzie i okoliczności dzięki którym nasze marzenia stałyby się rzeczywistością. Co byś wtedy czuł? Gdybyś miał PEWNOŚĆ, że wszystko na czym się koncentrujesz, wszystko czego głęboko i prawdziwie pragniesz, że to się zrealizuje, że znajdziesz sposób, metodę dzięki której zarobisz wystarczająco dużo pieniędzy na swoje marzenia. O czym byś myślał, o negatywnych rzeczach czy o swoich marzeniach?
Mi nie odpowiadaj, sam sobie odpowiedz, bo co jeśli Prawo Przyciągania naprawdę działa?
Jeżeli interesuje cię tematyka poruszana w tym krótkim artykule, zapraszam na blog "Warto przeczytać"