Jedna z warszawskich kontrolerek biletów, uchodźców wojennych z Ukrainy traktuje jak śmieci. Nadużywa władzy, starsze od siebie osoby traktuje jak podwładnych i jak się okazuje ZTM nic z tym nie robi. Przecież to nie ludzie, to tylko uchodźcy.
Uchodźca z Ukrainy, który na Ukrainie (w Charkowie) nie widział nigdy kasownika biletów — bo takich nie ma. W Polsce nie znając języka, musi znać prawo, musi wiedzieć jak poprawnie skasować bilet i o tym, że za awarię kasownika odpowie, mimo chęci skasowania biletu i nagrania z monitoringu.
Po tym jak Polska przyjęła tak dużą liczbę uchodźców, ZTM powinien się także na to przygotować. Zrobić chociażby instrukcję w postaci obrazków na kasownikach. Ale po co to robić, skoro nieświadomego uchodźcę wojennego, który nie jest w Polsce dla przyjemności, a stracił już wszystko, co posiadał, można ukarać za niesprawny kasownik biletów.
ZTM zna temat, ale niczego z tym nie robi. Wina jest po stronie pasażera. Kontrolerka nie zna podstawowych zasad kultury lub jest uczona przez pracodawcę zachowania typu:
— „zamknij się” — gdy o wiele starsza osoba z Ukrainy próbuje wyjaśnić, że to wina kasownika biletów.
— „dawaj kartę kredytową” — gdy bezpodstawnie próbuje wyłudzić opłatę, gdyż w obecności pasażera nie stwierdziła sprawności kasownika, a dowodem jest nagranie z monitoringu.
Takie zachowanie nie dotyczy wszystkich obcokrajowców, bo Murzyn, który nie ma skasowanego biletu, mimo że próbował, wraz z uchodźcami skasować bilet, zostaje puszczony wolno.
Ponadto mogę wylegitymować policjanta, prokuratora, czy sędziego na sali rozpraw, ale nie mogę wylegitymować byle kontrolera biletów — to już nie jest paradoks.
I należałoby zadać pytanie, czy w przypadku niesprawnych hamulców w pojeździe transportu miejskiego także odpowiada pasażer?