Odpowiedz jest następująca. W latach 30 XX wieku w każdym szanującym się niemieckim domu było radio. Ci zaś, którzy radia jeszcze nie mieli zwykli odwiedzać sąsiadów, by wspólnie, z ciekawością i fascynacją słuchać wszystkiego, co przez to pudełko można było usłyszeć. Częste przemówienia Fuhrera były jedną z wielkich atrakcji. Gdyby nie wszechobecne radio jego przemówień słuchałoby regularnie może tysiąc osób, może 5 tys., a może nawet 10 tys., ale nie dziesiątki milionów, jak to miało miejsce w rzeczywistości.
Dzięki radiu niemal wszyscy obywatele Niemiec znali potężny, doniosły, hipnotyzujący głos Adolfa Hitlera. W tym głosie wyczuwali jego charyzmę, pewność siebie, entuzjazm. Z dnia na dzień, z miesiąca na miesiąc jego głęboko zakorzeniona w sercu ideologia zaczęła przenikać do serc niemal wszystkich, którzy go uważnie słuchali. Mężczyźni wstępowali do armii, kobiety podejmowały pracę w fabrykach i zastępowały mężczyzn na polach, a dzieci i młodzież obojga płci posyłana była do Hitlerjugend. Najważniejszym priorytetem niemal wszystkich obywateli i całej gospodarki państwa stały się przygotowania do kolejnej wojny, a później wojna, która miała ostatecznie ustanowić pełną dominację czystej rasy aryjskiej nad wszystkimi pozostałymi. Czy byłoby to możliwe bez radia?
Indie
Przenieśmy się teraz na inny kontynent, do czasów bardziej nam współczesnych. Indie – kolebka światowej kultury (jak twierdzą niektórzy). Ten kraj nie jest już taki sam jak 100 lat temu, 50 lat temu, a nawet 30 lat temu. Indie coraz bardziej dążą do wszystkiego tego, co spotykamy w Europie i Ameryce. Współczesny Bombai, Kalkuta, Deli coraz bardziej przejmują zachodni styl życia. Coraz więcej pubów, dyskotek, nocnych klubów. Wydekoltowane nastolatki w spódniczkach mini są tam obecnie zupełnie normalnym i powszechnym “zjawiskiem”.
Pamiętam jak pewien znajomy, starszy hindus opowiadał mi o pierwszym oficjalnym rozwodzie, jaki odbył się w latach 50 ubiegłego stulecia w Bombaju. Po raz pierwszy w historii kobieta złożyła wniosek rozwodowy do sądu, który został przyjęty. Było to czymś tak nieprawdopodobnym i bulwersującym, że o najmniejszych szczegółach całego procesu pisały wówczas na pierwszych stronach wszystkie główne gazety w Bombaju. Dzisiaj w Indiach nikogo już nie dziwi, że hinduskie małżeństwa się rozpadają i otrzymują urzędowe rozwody. Obecnie rozwody w Bombaju są czymś prawie tak powszechnym jak rozwody w Ameryce i Europie. Bollywood przypomina Hollywood nie tylko z nazwy :)
Radhanath Swami parę lat temu powiedział podczas wykładu słowa, które przyparły mnie mocno do muru. “Muzułmanie przez ponad 500 lat swoich rządów bardzo chcieli wykorzenić i zniszczyć tradycję i kulturę Indii. Nie udało im się to. Po nich przyszli Brytyjczycy. Oni także starali się zniszczyć i wyplewić z prostych hinduskich serc ponadczasową mądrość i dziedzictwo ich kraju. Im także się to nie udało. Po Brytyjczykach przyszła telewizja i w ciągu zaledwie 30 lat doprowadziła do masowej moralnej i etycznej degradacji, na niespotykaną dotychczas, gigantyczną skalę”.
Cała mądrość, zasady, wartości Indii, które były gromadzone, przechowywane i troskliwie przekazywane przez tysiące lat z pokolenia na pokolenie poszły z dymem w ciągu 30 ostatnich lat. Czy byłoby to możliwe bez telewizji?
Chiny
Czas na kolejną podróż. Z Indii przeniesiemy się nieznacznie na północ, wciąż pozostając w czasach obecnych. Chiny – najludniejsze państwo świata, ale także najzdrowsze państwo świata. Chińska medycyna, a w szczególności jej najważniejsza część – profilaktyka – jest czymś, co fascynuję mnie najbardziej z całego kulturowego bogactwa tego kraju.
Na przełomie lat 1970 - 1990 przeprowadzono w Chinach ogromny program badawczy pod nazwą “China project“. Wyniki pokazały, że stan zdrowotny Chińczyków jest nieporównywalnie lepszy niż stan zdrowotny mieszkańców krajów zachodnich. A co najważniejsze, sukces Chińczyków w dziedzinie zdrowia nie był wcale spowodowany wysokim poziomem służby zdrowia, lecz głęboko zakorzenionymi w kulturze i świadomości prostymi zasadami profilaktyki (dieta, styl życia i aktywność fizyczna).
Oto 3 istotne nawyki żywieniowe, które od tysiącleci dają Chinczykom ogromną zdrowotną przewagę nad innymi nacjami Świata.
1. Unikanie mleka i jego przetworów (w szczególności mlecznego białka). W Chinach z zasady nie używa się produktów mlecznych lub spożywa się je w śladowych ilościach.
2. Cukier jest trucizną zabijającą powoli. Chińczycy nie spożywają cukru, miodu, żadnych słodyczy, słodzonych soków, napojów, kompotów, dżemów, itp., gdyż przeciętny Chińczyk wie, że cukier osłabia nerki, powodując demineralizację całego organizmu – czyli utratę mikroelementów, tj. magnez, wapń, selen, cynk, żelazo oraz witamin rozpuszczalnych w wodzie.
3. Mięso nie powinno stanowić więcej niż 10% spożywanych potraw. Pomimo powszechnie panującego w Chinach zwyczaju spożywania wszystkiego co się rusza Chińczyk przez wzgląd na swe zdrowie nie folguje sobie ze spożyciem mięsa. W Chinach powszechna jest również świadomość, że dieta wegańska – zgodnie z zaleceniami medycyny taoistycznej – jest najkorzystniejsza dla zdrowia. Wspomniane wcześniej wyniki badań “China project” dowiodły jednoznacznie że najzdrowszymi Chińczykami są właśnie niespożywający cukru weganie z ubogą i dość monotonną dietą.
Tych zasad jest więcej, lecz nie będę kontynuował ich wyliczania, gdyż tematem artykułu jest destrukcyjna manipulacja, a nie zdrowy styl życia.
Być może, w gronie osób czytających ten tekst, są tacy, którzy znają współczesne Chiny z pierwszej ręki? Jeżeli jest tak w Twoim wypadku, to zapewne wiesz że wspomniane wyżej zasady (w szczególności dwie pierwsze) należą już do “świata przodków”. Wystarczy wejść do pierwszego lepszego sklepu spożywczego w Chinach i przyjrzeć się towarom na półkach.
Nabiał mleczny rodem z zachodu (jogurty, serki, kefiry, itp.) “wylewa się” tam z chłodziarek. Pomimo iż asortyment ten wprowadzono na rynek stosunkowo niedawno, dzisiaj jest on wszechobecny. Statystyczny Chińczyk wcale nie gardzi już cukrem, słodkimi deserami, przekąskami. Jeżeli zastanawiasz się jak do tego doszło, odpowiedź jest następująca – radio, telewizja, prasa, bilbordy, a dokładniej mówiąc REKLAMA.
Oczywiście dokonanie tak wielkiego wyłomu w świadomości Chińczyków i sprawienie by zapomnieli o wielowiekowej tradycji, kładącej nacisk na zdrowie nie należało do łatwych procesów. Firma Algida np. przez wiele lat wydawała kolosalne fundusze na reklamę. Inwestycja się jednak udała. Teraz Chińczycy jedzą lody, lubią je i chcą jeść ich więcej. O ten właśnie efekt chodziło szpecom od reklamy. Jakby nie patrzeć Chiny to również największy rynek zbytu na świecie.
A teraz kilka cyferek dla lepszej ilustracji hasła “Reklama dźwignią handlu”. W 1980 roku przeciętny Chińczyk spożywał 3,5 kg cukru rocznie. Pięć lat później 5,6 kg. Przez 15 kolejnych lat (1985 – 2000) spożycie cukru na osobę było stałe i oscylowało w okolicach 6 kg rocznie. Poniższy wykres pokazuje wyraźnie co nastąpiło potem.
Źródło: www.abareconomics.com
Skoro spożycie cukru oraz nabiału tak pięknie wzrasta to nie trzeba być jasnowidzem by przewidzieć że wkrótce w Państwie Środka rozwinie się kolejna bardzo intratna gałąź biznesu rodem z zachodniego podwórka – farmaceutyka oraz służba zdrowia.
A co z ochroną zdrowa tego wciąż jeszcze najzdrowszego społeczeństwa na świecie? O przepraszam, pytanie to powinno brzmieć inaczej. A co z ochroną zdrowia tej najtańszej siły roboczej na świecie? Wygląda na to, że obecnie priorytetem jest, by ta siła robocza stała się jeszcze tańsza. Z pewnością cel ten zostanie osiągnięty gdy Chińczyk zacznie “wkładać” swoje ciężko zarobione pieniądze również do kieszeni zachodniej farmaceutyki i “służby” zdrowia.
Historia dowodzi że gdy zysk ekonomiczny jest podniesiony do rangi najważniejszego priorytetu wszystkie inne wartości i zasady ulegają degradacji. Dążenie do osiągnięcia wyniku wygrana–przegrana w wymiarze czysto ekonomicznym prowadzi do przegranej obu stron. Niewiadomym jest tylko jak ta przegrana będzie wyglądać.