Cierpieć możemy na dwa sposoby: fizycznie lub psychicznie i nie ulega wątpliwości że z pośród tych dwóch cierpień te umysłowe są znacznie potężniejsze niż fizyczne.

Data dodania: 2008-10-03

Wyświetleń: 3776

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 3

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

3 Ocena

Licencja: Creative Commons

Dr Marshall B. Rosenberg drugi rozdział swej książki pt. “Porozumienie bez przemocy” poświęca komunikatom, które blokują współczucie i wyrządzają poprzez to przemoc zarówno wobec nas samych jak i innych. Bruce Jacobs (uczeń Rosenberga na którego warsztatach uczestniczyłem) dodatkowo podkreśla, że jeżeli naprawdę chcemy wieść nasze życie będąc bezustannie pogrążonymi w bólu, cierpieniu i nieszczęściu, powinniśmy dokładnie poznać naturę działania tych komunikatów by stosować je z jeszcze większą uwagą, dokładnością i częstotliwością.

Owymi czterema wewnętrznymi przyczynami naszego bólu, cierpień i trosk są: osądy moralne, wyparcie się odpowiedzialności, formułowanie żądań i definiowanie oczekiwań.

A teraz każde z tych zagadnień odrobinę bliżej:


1. osądy moralne

“Jesteś strasznie nadęty”, “Nie masz pojęcia o czym mówisz”, “on jest inteligentny”, “jesteś leniem”, “to jest niestosowne” - tak właśnie wyglądają osądy moralne. Są to wszelkiego rodzaju zarzuty, obelgi, słowa lekceważenia, etykietki, wszelka krytyka, porównania i diagnozy. Osądy moralne sugerują że ludzie, których działanie jest niezgodne z naszym systemem wartości nie mają racji, są źli, nieodpowiedzialni, ograniczeni. Ci zaś których działanie jest zgodne z naszym systemem wartości są dobrzy, odpowiedzialni, inteligentni itp.

Wyrobienie nawyku wydawania osądów moralnych powoduje że cała nasza uwaga skupia się na klasyfikowaniu, analizowaniu i ustalaniu poziomów słuszności bądź niesłuszności, a nie na tym co dzieje się w rzeczywistości, jakie są odczucia nasze i innych, czego nam i innym w danym momencie potrzeba i brakuje. To czy uznamy coś za właściwe lub niewłaściwe, dobre lub złe uzależnione jest często od naszego subiektywnego punktu widzenia wywołanego potrzebą chwili.

dr Rosenberg pisze:

"Jeśli zatem bliska mi osoba prosi o więcej czułości niż jej okazuje, jest “zachłanna i niesamodzielna”. Ale jeśli to ja zapragnę więcej czułości niż od niej dostaję, uznam że jest “wyniosła i niewrażliwa”. Jeśli mój kolega z pracy bardziej niż ja przejmuje się detalami jest “małostkowym pedantem”. Lecz jeśli to mnie bardziej niż jemu detale leżą na sercu, będzie “niechlujnym bałaganiarzem”.

Źródłem jakiego rodzaju cierpień są zatem moralne osądy?
Opór i postawa obronna osób w stronę których kierujemy osądy moralne skutecznie nas od nich oddala. Boli nas to szczególnie wtedy, gdy zależy nam na wzmocnieniu więzi z tymi osobami i zbliżeniu się do nich, a nie odwrotnie. Jeżeli naszym celem jest osiągnięcie stanu trwałego niezadowolenia i zgorzkniałości to praktykując osądzanie, krytykowanie, porównywanie i diagnozowanie kogokolwiek i czegokolwiek, tak często jak to możliwe, znajdując ku temu stosowny powód, bądź nie, cel ten niechybnie osiągniemy. Małe jest prawdopodobieństwo że ktokolwiek zaufa nam wówczas więcej niż raz z rzędu (co najwyżej kilka razy) – do czasu aż sam zostanie przez nas otwarcie osądzony lub skrytykowany.

“Nie sądźcie abyście nie byli sądzeni. Jak bowiem innych osądzicie, tak i was osądzą…”
Pismo Święte, Mateusz 7.1


2. Wyparcie się odpowiedzialności

Wolny wybór mamy zawsze; albo w zakresie naszych myśli, naszych słów, albo działania. Również zawsze bez wyjątku możemy wziąć pełną odpowiedzialność za to co myślimy, co mówimy i jak działamy. Wypierając się tej odpowiedzialności usprawiedliwiamy nasze działanie brakiem swobody wyboru (co nie jest prawdą) i obarczamy tą odpowiedzialnością innych ludzi, pewne siły, zdarzenia i okoliczności

Oto lista przykładów bezpośrednio z książki Marshala Rosenberga wraz z opisami sił, na barki których składamy odpowiedzialność za nasze działania:

* Działanie bliżej nieokreślonych sił: “Posprzątałem pokój bo musiałem.”
* Nasz stan, diagnoza lekarska, problemy osobiste lub psychiczne: “Piję, bo jestem alkoholikiem”
* Cudze działania: “Uderzyłem synka, bo wybiegł na ulicę”
* Polecenia zwierzchników: “Okłamałem klienta, bo szef mi kazał”
* Nacisk grupy: “Zacząłem palić, bo wszyscy moi koledzy palili”
* Polityka instytucji, zasady i regulaminy: “Za to wykroczenie muszę cię zawiesić w prawach ucznia, bo tak nakazuje procedura przyjęta w naszej szkole”
* Role wynikające z podziału na płeć, pozycję społeczną lub wiek: “Nie cierpię chodzić do pracy, ale chodzę, bo jestem mężem i ojcem”
* Niepohamowane impulsy: “Owładnęła mną przemożna chęć żeby zjeść batona”

Źródłem jakiego rodzaju cierpień jest zatem wypieranie się własnej odpowiedzialności?
Jeżeli świadomie bądź nieświadomie nie podejmujemy odpowiedzialności za nasze myśli, słowa i czyny stajemy sie niebezpieczni i destrukcyjni zarówno dla siebie samych jak i otoczenia. Prawda jest taka, że to my i tylko my sami ponosimy odpowiedzialność za wszystko o czym myślimy, co mówimy i jak działamy. Jeśli zaś naszym celem jest dążenie do coraz większej obłudy, oschłości, a sprawianie cierpienia innym sprawia nam radość, możemy kontynuować wypieranie się naszej własnej odpowiedzialności kiedy tylko nadarzy się ku temu sposobność.

W nawiązaniu do tego zagadnienia Rosenberg cytuje słowa Georga Baranosa (francuskiego pisarza i dziennikarza). Moim zdaniem warto przeczytać poniższy cytat powoli i dokładnie, i głęboko się nad nim zastanowić. Ja zgadzam się z nim całkowicie.

"Od dawna uważam, że jeśli za sprawą rosnącej skuteczności niszczycielskich technik nasz gatunek kiedyś w końcu zniknie z powierzchni ziemi nie stanie się to bynajmniej z winy ludzkiego okrucieństwa; tym bardziej oczywiście nie będzie winne naszej zagładzie oburzenie wywołane owym okrucieństwem, ani zemsta i odwet, jakie zawsze spadają na sprawców okrucieństw… unicestwi nas potulność, nieodpowiedzialność współczesnego człowieka, jego podłe, służalcze posłuszeństwo każdemu pospolitemu nakazowi. Rozmaite okropności, zarówno te, których dotychczas byliśmy świadkami, jak i te od nich większe, które niebawem ujrzymy – wcale nie oznaczają że na świecie przybywa buntowników, ludzi niesfornych, nieokiełznanych, lecz raczej wskazują na stały wzrost liczny tych posłusznych, potulnych".


3. Żądania

Żądania to nie tylko zdania wypowiadane w formie rozkazującej z wykrzyknikiem na końcu. Żądanie może przyjąć formę nawet potulnej prośby zakończonej znakiem zapytania np. “Czy mógłbyś wychodząc z psem wynieść również śmieci?” O tym czy była to prośba, czy żądanie decyduje intencja pytającego, która często może być ujawniona werbalnie po tym jak pytający usłyszy odmowę spełnienia tej prośby/żądania.

Jeżeli odmowa (uzasadniona bądź nie) nie wywrze na pytającym żadnych nieprzyjemnych uczuć, i emocji (które mogą przybrać formę oskarżeń i wyrzutów) wówczas była to prośba, w przeciwnym razie – żądanie.

Jakiego rodzaju cierpienia przynosi nam formułowanie żądań?
Im częściej ludzie spotykają się z naszymi żądaniami tym mniej gustują w naszym towarzystwie. W rzeczywistości osoba która żąda zbyt często i zbyt wiele nie tylko od innych ale i od siebie samej może również przestać gustować w towarzystwie swojej własnej osoby. I co wtedy?

dr Rosenberga pisze:

"Moje dzieci dały mi sporo bezcennych lekcji na temat żądań. Nie wiedzieć czemu wbiłem sobie do głowy, że moim zadaniem jako ojca jest stawiać dzieciom żądania. Przekonałem się jednak, że mogę sobie żądać, ile tylko zechcę, a mimo to nie zdołam zmusić dzieci do żadnych działań. Jest to upokarzająca lekcja na temat władzy dla tych z pośród nas, którym się wydaje, że jako rodzice, nauczyciele czy zwierzchnicy mamy za zadanie zmieniać ludzi i narzucać im dyscyplinę. I oto ci malcy demonstrowali mi, że nie mogę ich do niczego zmusić! Mogłem najwyżej kazać im żałować, że mnie nie posłuchali, i w tym celu posłużyć się karą. Dali mi jednak następną lekcję: Ilekroć popełniałem to głupstwo, że za pomocą kary kazałem im żałować wcześniejszego nieposłuszeństwa, wiedzieli do jakich uciec się sposobów abym ja z kolei pożałował, że ich ukarałem!"


4. Oczekiwania

Oczekujemy zazwyczaj albo rzeczy pozytywnych i nagród, albo rzeczy negatywnych i kar.

Im większe są nasze oczekiwania rzeczy pozytywnych, tym większe jest rozczarowanie i ból gdy nie zostaną one spełnione. Dziecko które oczekuje, że dostanie pod choinkę kolejkę elektryczną zostanie zawiedzione i rozczarowane jeżeli zamiast wymarzonego prezentu otrzyma drewniane klocki, bądź jakąkolwiek inną zabawkę, niezgodną z oczekiwaniami. Jeżeli zaś to samo dziecko otrzyma oczekiwaną kolejkę elektryczną, będzie to sytuacja normalna – “Oczekiwałem przecież, że dostanę kolejkę i dostałem ją, więc wszystko jest w porządku”. Spełnieniu oczekiwań rzadko towarzyszy powód do szczególnej radości czy wdzięczności. Z drugiej zaś strony dziecko, które nie ma wielkich oczekiwań lub nie ma żadnych oczekiwań odnośnie prezentu gwiazdkowego, doświadczy wielkiej radości i wdzięczności jeżeli otrzyma cokolwiek, nawet coś bardzo nieznacznego.

A co jeśli oczekujemy czegoś “negatywnego”?…
Gdy wiemy że “należy” nam się kara, często pojawia się również gotowość działania zmierzającego do uniknięcia tej kary. Kary wobec innych stosujemy więc po to, aby pożałowali swoich uczynków i zaczęli postępować inaczej, aby w przyszłości nie popełniali tego błędu ponownie i w wyniku tego uniknęli tej samej bądź jeszcze gorszej kary. Ale czy w interesie nas wszystkich nie leży to, aby ludzie zmieniali się nie dla uniknięcia kary, lecz dlatego, że widzą w tej przemianie własną korzyść?

"Po jednej stronie jest przemoc,
po drugiej stronie jest miłość.
Po której stronie chcesz być ty?
Być może nie powstrzymam wojen, które toczą się na świecie, ale mogę powstrzymać wojnę, która toczy się w mym sercu." Ewagriusz

* * * * * * * * * * * * * * * *

Jeżeli zastanawiasz się skąd wzięły się owe “komunikaty odcinające nas od życia”, (ja wolę nazwę / wewnętrzne przyczyny naszego bólu, cierpień i trosk/), kto je wymyślił i dla jakiego celu zostały stworzone? Dr Rosenberg odpowiada na to pytanie następująco:

“Zjawisko komunikatów odcinających nas od życia jest dziełem, a zarazem filarem społeczności zhierarchizowanych, dla funkcjonowania których niezbędne są liczne rzesze potulnych i uległych obywateli. Gdy zaś my ludzie raz nawiążemy kontakt z własnymi uczuciami i potrzebami przestajemy się nadawać do roli niewolników i podwładnych”.

Nic dodać nic ująć… Albo chcemy być niewolnikami, albo ludźmi wolnymi – wybór należy do nas. Zdumiewające, że tylko tak niewielki wysiłek w postaci niewielkiej zmiany świadomości dzieli nas od prawdziwej wolności, szczęścia i radości… a tak nieliczni zdają sobie z tego sprawę…
Licencja: Creative Commons
3 Ocena