Fantastyka na całym świecie od chwili stworzenia gatunku cieszyła się wielkim zainteresowaniem, Polska jednak najwyraźniej odbiega od tej dziedziny, gdyż w Polsce, fantastyki nikt nie czyta… Takie możemy zdanie usłyszeć od wydawcy, czy od wielu wydawców.
Dlaczego więc fantastyka na świecie, poza Polską, sprzedaje się dobrze? Bo to, „coś” wydawane w Polsce nie jest fantastyką. Bo autorzy w Polsce piszą książki, których nie da się czytać. Bo wielu autorów w Polsce nie powinno zajmować się pisaniem, ale potrafią siebie sprzedawać i przekonać wydawcę do publikacji książki. Natomiast wydawca jest jakby pozbawiony instynktu i wydaje coś, co się nie sprzeda, a potem twierdzi, że ten gatunek sprzedaje się słabo.
Z książką jest jak z hazardem. Trzeba ryzykować i stawiać na nieznane, na nowe, a nawet na coś, co budzi wiele wątpliwości, bo czytelnik jest ciekawy nowego. Oczekiwanie czytelnika zmienia się wraz z powstawaniem nowych technologii, czy ogólnego rozwoju świata. Kiedyś bohater powieści nie musiał przeżywać emocji, widzieć kolorów i czuć zapachów, ale dziś czytelnik tego oczekuje.
Jestem pisarzem, autorem książek, głównie z dziedziny fantastyki. Piszę i czasem sobie gdzieś dorabiam lub podejmuje się wykonywaniem czynności dla oderwania się od pisania, a piszę na papierze, choć o komputerach mogę nauczać. Na moich spotkaniach autorskich, może nie było tłumów, ale zawsze przyszło kilkanaście osób. Zaś bardziej znany autor w Polsce wypowiada się, że często pije kawę z panią bibliotekarką, gdyż na spotkanie nikt nie przyszedł… Takie zachowanie świadczy jedynie o autorze i o jego literaturze, a nie o polskich czytelnikach. Czytelnik nie jest idiotą… I nie lubi być traktowany jak ostatni idiota. Czytelnik nie idzie na spotkanie z autorem, którego książki mu się nie podobają — proste. Natomiast nadal w dobrym guście jest podziękowanie autora za zorganizowanie spotkania autorskiego.
Wielka mądrość spoczywa w słowach: „Mowa jest srebrem, a milczenie złotem”. Autor, który chwali się osiągnięciami, potrafi siebie (nie książki) dobrze promować, zazwyczaj nie osiąga sukcesu, bo prawdziwy pisarz, nigdy nie lansuje siebie, a treść książek przemawia za niego. Nie autor jest ważny, nie jego medialny wizerunek (co ostatnio stało się popularne), ale treść, którą przedstawia.
Jakiś wydawca wydał polską książkę z dziedziny fantastyki i dostał na tym po tyłku. Potem wydał kolejną i kolejną… za każdym razem stracił. Teraz na tej podstawie twierdzi, że fantastyka źle się sprzedaje. Wydawca ma właściwy obraz sytuacji, ale jest to sytuacja, którą stworzył na podstawie własnej intuicji — pomylił się wiele razy, ale przecież wydawca zna się na książkach — bzdura. Gdyby wydawca znał się na książkach, nie powstałaby masa gniotów, które się nie sprzedają.
Książka książce nie jest równa, tak jak warsztat pisarza nie równa się z warsztatem i wiedzą innego pisarza. Ludzie piszą dla pieniędzy lub dla samego pisania, jest to istotna różnica, której wydawcy w Polsce nie są w stanie zauważyć.
Wielkim zainteresowaniem na całym świecie nadal cieszy się tak fantastyka jak i powieść przygodowa, ale wyróżnia je to, że są napisane przez kogoś, kto ma pojęcie o tym, co robi, a nie przez kogoś, kto tylko pisze.
Podobny przykład. Przed laty dwóch polskich, znanych aktorów pojechało na zdjęcia do Hollywood. Tam stwierdzono, że ci ludzie nie potrafią grać! I dwaj panowie wrócili do Polski. Podobnie jest z autorami, których jest bardzo wielu, ale znaczące zdanie ma wydawca, który podejmuje błędne decyzje.
Ktoś pisze książki żeby sobie dorobić do wypłaty, takich ludzi jest najwięcej, ale nie spotkałem się z tym, aby taki autor, rzucił pracę i żył wyłącznie z pisania książek, bo jego książki sprzedają się marnie, albo nie sprzedają się wcale. Taki autor idzie na spotkanie autorskie i bierze pieniądze za to, że przyszedł, bo on „szanuje” swój czas. Osobiście uważam, że branie pieniędzy przez autora za udział w spotkaniu autorskim jest nieetyczne i okazuje brak szacunku dla czytelnika, gdyż autor ma zarabiać na książkach, a nie na własnym wizerunku i za autora ma przemawiać jego książka.
Przez kilka dziesięcioleci nakręcono wiele filmów i seriali z dziedziny fantastyki. Te seriale do dziś cieszą się ogromną popularnością, o czym chociażby świadczy ogromna ilość ich pobrań w internecie. Wiele z tych produkcji nakręcono na podstawie książek…
Jaki gatunek literacki cieszy się największym zainteresowaniem na świecie? Fantastka dziś może nie zajmuje pierwszego miejsca, ale jest na czołowej pozycji.
Jakieś wpisy internetowe, wywiady z wydawcami, czy ludźmi związanymi z książkami, nie mogą dać właściwego obrazu sytuacji z prostej przyczyny: marna książka, czy sto marnych książek napisanych przez ludzi, którzy nie powinni nigdy pisać, nie świadczy o gatunku.
Czasy się zmieniają, ale nadal roztargnienie powinno cechować prawdziwego autora. Tego nie da się zmienić. Szkoda tylko, że wydawcy w Polsce — polegający na swojej idealnej intuicji — nie potrafią tego dostrzec. Wydawca nie potrafi zauważyć wartości książki, o czym właśnie świadczy obecna sytuacja i ogólnie przyjęte mniemanie o fantastyce. Jak więc książka napisana marnie, przez autora pozbawionego tego czegoś, czego nie da się określić, mogłaby zostać wydana za granicami Polski?
Sytuacja tworzy ogromny paradoks. Ktoś, kto nigdy nie miał w ręku Biblii, pisze o religii i oczekuje, że jego książka stanie się światowym bestsellerem. Ktoś, kto nie miał nigdy w ręku Konstytucji, wyraża się na jej temat, pisze o jej nieprzestrzeganiu i o zmianach w jej zapisach, usiłuje przekonać wszystkich o swoich racjach. Ktoś, kto nie rozumie wykładni pojęcia „wolny człowiek” pisze o potrzebie wolności. Ktoś, kto nie analizował dziejów świata z różnych źródeł, a ma pojęcie tylko o jednym wątpliwym, pisze o historii. A te dzieła ocenia osoba na tym samym poziomie! I taka osoba, czy nawet zespół osób, decyduje o wydaniu książki.
Wiele bardzo dobrych, może nawet wybitnych książek, skończyło w szufladzie albo nawet w piecu. Nie każdy autor ma w sobie tyle siły, żeby stawić czoło chorej rzeczywistości i najczęściej z powodu dylematu egzystencjalnego, rezygnuje ze swoich dążeń, tak jakby w Polsce nie było nikogo, kto potrafi dostrzec dobrą literaturę.
Zastanówcie się, czy dzisiaj najbardziej poczytni pisarze minionej epoki, okresu tak zwanego „komunizmu”, autorzy, na których książkach wychowało się kilka pokoleń Polaków, dziś, czy mieliby szansę zyskać taką liczbę czytelników, a ich książki ukazałby się łącznie w milionowych nakładach? Dobre pytanie, na które odpowiedzieć można krótko: nie! Pozostaliby nie dostrzeżeni w ogromnym tłumie takich, którzy potrafią się lansować i nic poza tym.
***
Wyłączyłem możliwość komentowania, bo jestem przeciwnikiem tego, aby ktoś o wątpliwej wiedzy wyrażał się na tematy, których nie badał.