O epoce faraonów wiemy najwięcej z rysunków na ścianach grobowców i świątyń. Jedne przekazy są akceptowane, natomiast inne zupełnie pomijane, a przecież wszystkie pochodzą z tej samej epoki. Trudno jest nam uwierzyć, żeby jakaś grupa ludzi żyjąca w epoce pochodni posiadała żarówkę.

Data dodania: 2018-05-14

Wyświetleń: 773

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

W świątyni Denery 70 kilometrów na północ od Luksoru odkryto malowidło ścienne do złudzenia przypominające żarówkę elektryczną oraz zasilające ją źródło prądu. Obraz wygląda w taki sposób: „Postacie ludzkie obok pęcherzowatego kształtu przedmiotów kształtem przypominające żarówki, we wnętrzu których znajdowały się faliste węże. Pęcherze w miejscu największego zwężenia kończyły się kwiatem lotosu. Ten widok można śmiało interpretować jako oprawkę. Dalej umieszczono coś przypominające kabel, który prowadzi do skrzynki, na której klęczy bóg powietrza. Obok jako symbol siły stoi dwuramienny filar dżet, który łączy się z wężem wewnątrz balonu. Obok stoi podobny do pawiana demon z dwoma nożami w dłoniach, którego interpretuje się jako chroniącego i strzegącego moc.

Czy na podstawie tego rysunku można śmiało powiedzieć, że faraonowie dysponowali nie tylko elektrycznością, ale i światłem elektrycznym?

W muzeum narodowym w Bagdadzie znajduje się pewien obiekt, który może uchodzić za baterię. Aparat składający się z osiemnastocentymetrowej wazy z terakoty, nieco mniejszego miedzianego cylindra oraz oksydowanego żelaznego pręta, do którego przywarły resztki bitumenu i ołowiu. Wewnątrz wazy znajdował się cylinder o wysokości 12cm i średnicy 2,5cm wykonany z cienkiej miedzianej blachy i lutowany stopem cyny z ołowiem. Dno cylindra stanowi szczelna miedziana nakładka izolowana wewnątrz bitumem. W górnym końcu cylindra jest część zatkana również bitumicznym czopem. Przez ten czop wchodził głęboko odizolowany od miedzi żelazny pręt długości 11cm. Po napełnieniu cylindra kwaśną lub ługowatą cieczą uzyskiwało się ognisko galwaniczne. Fakt, że owego urządzenia korzystano udowodnił w 1957 roku Amerykanin F. M. Gray, pracownik General Electric z Pittfield w stanie Massachusetts.

Czy zatem można zakładać, mając niezbite dowody, możliwość istnienia takiego obiektu, że w starożytnym Egipcie znano elektryczność? A może zwyczajnie namalowano coś, co widziano i nie koniecznie musiało to powstać w tym okresie, albo zostać przywiezione przez obce cywilizacje? Czy po raz kolejny nie mówimy tu o tym, że życie na ziemi zatoczyło koło i po wielkich osiągnięciach technologicznych nadszedł koniec i wszystko zaczęło się od początku?

Najwyraźniej o naszym świecie wiemy za mało, żeby wypowiadać się jednoznacznie na jakikolwiek temat, który w stu procentach nie został potwierdzony. Według jednej z komputerowych encyklopedii na dnie Trójkąta Bermudzkiego stoi oryginał Wielkiej Piramidy wykonanej z kryształu. A co można powiedzieć na temat napromieniowanych mumii w Muzeum Egipskim w Kairze?

Licencja: Creative Commons
0 Ocena