Z historii wiemy, że egipski labirynt był niesamowicie wielkim obiektem zawierającym tysiąc pięćset komnat nadziemnych i tysiąc pięćset podziemnych, a każda z komnat została bogato ozdobiona, miała wielką powierzchnię i labirynt mieścił ukrytą salę ze skarbami Egiptu.
Jednym z naocznych świadków był Herodot. I tak ujął swoim piórem to, co zobaczył:
„Postanowili pozostawić po sobie pamiątkę, pomnik. Zbudowali labirynt, który leży nieco powyżej Jeziora Mojrisa, całkiem blisko miasta Krokodyli. Ten ja widziałem, a przewyższa on wszelki opis […]. Ma on mianowicie dwanaście krytych podwórców, których bramy stoją naprzeciw siebie, sześć jest zwróconych na północ, a sześć na południe jedna obok drugiej, a od zewnątrz otacza je jeden i ten sam mór. Są w nim dwojakie komnaty, jedne podziemne drugie nad tymi na górze, w liczbie 3000 po 1500 każdego rodzaju. Nadziemne komnaty sam widziałem i przeszedłem natomiast o podziemnych dowiedziałem się tylko z opowiadania. Przełożeni bowiem nimi Egipcjanie w żaden sposób nie chcieli ich pokazać oświadczając, że są w nich groby królów którzy pierwotnie ten labirynt wybudowali oraz świętych krokodyli. Tak więc o podziemnych komnatach mówimy tylko to cośmy usłyszeli, a górne większe od dzieł ludzkich widzieliśmy sami […] A do tego (nieczytelne), w miejscu gdzie kończy się labirynt, przylega piramida czterdziestosążniowa, na której wyryte są wielkie figury. Droga do jej wnętrza idzie pod ziemią. Chociaż ten labirynt jest tak wielkim dziełem jeszcze większy podziw wzbudza tak zwane Jezioro Mojrisa, obok którego ten labirynt jest wybudowany […]. Że stworzyły je i wykopały ludzkie ręce ono samo zaświadcza. Bo mniej więcej w środku stoją dwie piramidy, każda wystająca z wody na pięćdziesiąt sążni, a pod wodą jest równie głęboka ich podbudowa. Na każdej znajduje się kamienny kolos siedzący na tronie”.
Powyższy tekst potwierdza, że budowla istniała jeszcze w 448 roku p.n.e. pomimo licznych teorii na temat rozebrania labiryntu nie znaleziono dotychczas informacji, jakoby rozebrano labirynt, a materiał wykorzystano do innej budowli, jak było w przypadku rozebrania gładkiej licówki z Wielkiej Piramidy. Natomiast malowidła pokrywające ściany i płaskorzeźby były raczej chlubą, którą należałoby się chwalić, a nie ją ukrywać. Rozebranie takiej budowli należałoby do tak ogromnych przedsięwzięć, że musiałoby trwać kilkadziesiąt lat, a tego nie dałoby się ukryć.
Diodor Sycylijski w I wieku p.n.e. opisuje:
„Po śmierci króla Egipcjanie postanowili wywalczyć sobie niepodległość i posadzili na tronie króla Mendesa zwanego przez niektórych Marrosem. Nie dokonywał on w prawdzie żadnych wojennych wyczynów. Wybudował on sobie grobowiec, tak zwany labirynt, który zdobył sobie sławę nie tyle z powodu wspaniałości budowli ile z powodu niezwykłej pomysłowości. Kto bowiem do niego wszedł nie łatwo znajdzie wyjście, jeśli nie ma u boku zmyślnego przewodnika. Niektórzy powiadają, że Dedal przybył do Egiptu i podziwiał pomysłowość tego dzieła i potem zbudował Minorowi na Krecie labirynt, podobny do egipskiego, w którym według legendy przebywał Minotaur. Labirynt na Krecie zniknął całkowicie nie wiadomo czy dlatego, że władcy kazali go rozebrać, czy też czas zniszczył owe dzieło. Natomiast całość budowli egipskiej po dziś dzień przetrwała w stanie nienaruszonym”.
W dalszej części tekstu Diodor Sycylijski ponownie potwierdza informacje o położeniu labiryntu obok Jeziora Mojrisa.
423 lata po Herodocie kolejny świadek, grecki geograf Starbon i tak opisuje labirynt:
„Jezioro Mojrisa przez swoją wielkość i głębokość nadaje się do tego, by w czasie przyboru Nilu przyjąć przelewające się wody […] u obu ujść kanału znajdują się jednak śluzy, którymi budowniczowie kierują wpływem i wypływem wody. Ponadto znajduje się tu labirynt, dające się porównać z piramidami dzieło budowlane, a obok grobowiec króla, który kazał wybudować labirynt […] jest tam tyle otoczonych kolumnami i przylegających do siebie pałacowych sal. Wszystkie w jednym szeregu i wszystkie przy jednej ścianie. […] przed wejściem znajduje się wiele długich krytych korytarzy, które mają między sobą kręte połączenia, tak, że bez przewodnika żaden obcy nie zdołałby odnaleźć wejścia ani wyjścia z każdej sali. Najbardziej godne podziwu jest to, że strop każdej z komnat składa się z jednego kamienia, że także szersze strony krętych korytarzy wyłożone są płytami z jednego kamienia, przy czym nigdzie nie dodano ani drzewa, ani innego materiału budowlanego. Jeżeli wejść na dach, który znajduje się na bardzo znacznej wysokości, to ujrzy się kamienną powierzchnię z samych ogromnych płyt […] również ściany zrobione z kamienia niemniejszej wielkości. Przy końcu […] znajduje się grobowiec, czworoboczna mierząca cztery plethrony piramida o tejże wysokości. Imię w niej pogrzebanego jest Ismandes […] Jeśli przepłynąć obok tej budowli i jeszcze sto stadionów dalej napotka się miasto Arisnone. Nazywało się dawniej Miastem Krokodyli […] Nasz gospodarz jeden z najznamienitszych mężów, który pokazywał nam święte przedmioty poszedł razem z nami do jeziora”.
Gwoli ścisłości Starbon przebywa w Egipcie w czasach rzymskich, w 47 roku n.e. Galiusz Juliusz Cezar zadał klęskę wojskom Egipskim i osadził na tonie swą kochankę Kleopatrę. Pięć lat przed przyjazdem Starbona Egipt został nazwany rzymską prowincją. Należy pamiętać, iż kapłani nie mogli pozwolić sobie na wydanie swej wiedzy i skarbu. Na pewno obawiano się różnych form ograbiania budowli z dzieł. Nikt z labiryntu nie wyszedłby bez przewodnika. Nikt nie wszedłby do dolnych komnat bez stosownego pozwolenia. Przecież Herodot 428 lat przed Starbonem nie dostał pozwolenia do zejścia na dół. Jeśli więc Starbon nie czytał dzieła Herodota, mógł nie wiedzieć o podziemiach. Był do tego obcokrajowcem, dlaczego obcokrajowcom ktoś miałby ujawniać tajemnice państwa? Wówczas Grecja była częścią Imperium Rzymskiego.
W 100 lat po Starbonie, kolejny naoczny świadek odwiedza labirynt: rzymski historyk Pliniusz Starszy. W swej 36 księdze Historii Naturalnej, tak pisze:
„Powiedzmy o labiryntach bo to chyba najbardziej niesamowite dzieło wzniesione ludzkim kosztem w Egipcie. Posobno pierwszy labirynt zbudowany przed 3600 lat temu przez faraona Petesycha czyli Tithoesa. Przeznaczenie budowli podaje się rozmaicie […] Nie ulega wątpliwości, że stąd właśnie Dedal zaczerpnął wzór owego labiryntu, który wybudował na Krecie. To był drugi labirynt po egipskim. Trzeci jest na Lemmos, czwarty w Italii. Wszystkie były zbudowane z polerowanego kamienia, kryte sklepieniami, a przy tym egipski ma przy wejściu kolumny z marmuru paryskiego. Reszta jest z czerwonego granitu zespolonych ze sobą olbrzymich głazów, których nie potrafią obruszyć stulecia […] Poza tym też świątynie wszystkich bóstw egipskich, a ponad to 40 kaplic Nemezys i nie zależnie od piramidy o boku 40 sążni sześć zawierających u podstawy gruntu. Porządnie już zmęczony człowiek przechodzi do owych pozbawionych wyjścia obłędnych korytarzy, a tu są jeszcze sale wysoko na piętrach i krużganki, z których się schodzi dziewięćdziesięcioma stopniami. Wewnątrz kolumny w portyku wyobrażenie bogów, posągi królów, potworzone jakieś postacie. Niektóre pałace położone są, że przy otwarciu drzwi powstaje wewnątrz straszliwy grzmot, po większej też części wędruje się w ciemnościach. poza murem leżą dalsze ogromne budynki należące do labiryntu tzw. skrzydła. Dalej jeszcze inne podziemne komory, do których wiodą przekopane w ziemi korytarze”.
Herodot pozostawił jednak wskazówkę: „[…]z całego kraju, który leży poniżej Jeziora Mojrisa, a do którego żegluga od morza w górę rzeki trwa siedem dni, ani jeden punkt nie wystawał z wody”. 146 rozdziałów dalej: „Opowiadali też krajowcy, że to jezioro ma ujście do Libijskiej Syrty ciągnąc się wzdłuż gór powyżej Memfis ku zachodowi w głąb kraju libijskiego”.
W roku 1888, czyli 45 lat po Lepsisusie, Brytyjski archeolog sir Flinders Petrie stwierdził, że pomieszczenia, które odkrył Lepsisus są: „jedynie ruinami osady rzymskiej, której mieszkańcy zniszczyli labirynt […] bardzo trudno złożyć coś z tak niewielu odłamków”.
Zapewne istnieje konkretny powód, dlaczego świat nie przyjął odkrycia Lepsisusa i poszukiwania nadal trwają. Niektórym może w oczach nadal świeci się skarb, który został złożony w jednej z sal labiryntu, ale skarb to umowna sprawa, bo dla jednego skarbem będą malowidła ścienne, czy płaskorzeźby albo budowla, jako zabytek, a dla drugiego skarbem będzie złoto i kamienie szlachetne. Skoro nie odnaleziono żadnych zapisów na temat rozebrania tej budowli to zapewne ona nadal pozostaje schowana pod piaskami pustyni, podobnie jak i wiele innych zabytków. Nie należy też wykluczać opcji, że każda staroegipska budowla miała swoich strażników, których zadaniem było chronienie tajemnicy.