Prawda jest taka, że banki pożyczając pieniądze na mieszkanie powinny zarabiać tylko na odsetkach (ich zyskiem powinna być wyłącznie marża ponad rynkowy koszt pieniądza) a nie dodatkowo na różnicy między kursem kupna a kursem sprzedaży. To drugie to domena kantorów który wymieniają waluty. Co ciekawe w takim DomBanku widełki kursowe dla franka sięgają 18,4 gr a więc ok. 9%. W Noble Banku niewiele mnie - 16,4 gr. To więcej niż w kantorach - średnio ok 11 groszy (wg. www.kantory.pl).
Głowę dam że nie więcej niż 1 na 100 kredytobiorców zdaje sobie sprawę w jaki sposób spread podnosi koszt kredytu (upraszczając - zwiększa oprocentowanie o ok. 0,4 - 0,7 pkt proc.). Dlatego jakiekolwiek wymuszone przez KNF wyjaśnianie tego mechanizmu klientom przez banki nie ma sensu. Spread po prostu trzeba skasować. Wątpię żeby KNF poszedł tak daleko i zakazał tego typu praktyk. Nie wiem też czy w ogóle byłoby to możliwe.
Ciekawe czy znajdzie się choć jeden odważny bank, który odpuści sobie kasowanie różnic kursowych? Klienci to docenią. Ale, ale była taki jeden bank - GE Money Bank. Rozliczał kredyty po kursie średnim ale za to marża była z automatu wyższa o 0,3 pkt proc. I dawno temu był jeszcze niejaki Bud Bank (wchłonięty potem przez Bank Gospodarstwa Krajowego). Nie tylko miał kurs średni ale dodatkowo pożyczał też w jenach. Teraz banki szumnie wróciły do jenów (m.in. wspomniany Noble Bank). Może więc warto sięgnąć po kolejną innowację sprzed lat - zero spreadu.