Fakt, że takich obowiązków nie było. Plan był zatwierdzany w pośpiechu. Początkowo wszystko zapisano na kilku stronach. Potem dodano jeszcze trochę treści ale obowiązku rozliczenia się z przyznanych pieniędzy bynajmniej nie wprowadzono. Rzeczniczka Morgan Stanley chciała co prawda powiedzieć dziennikarzom co się stało z pieniędzmi ale… anonimowo. Po tym jak dziennikarz odmówił ona również odmówiła komentarza. Rzeczywiście, tutaj już żaden komentarz nie jest potrzebny.
Dla kontrastu, GM i Chrysler dostały 17,4 miliarda dolarów krótkoterminowej pożyczki (nie “darowizny” tak jak banki). Ford nie dostał pieniędzy - uznano że jeszcze sobie poradzi, na razie szuka 9 miliardów w bankach. Firmy mają czas do końca marca by przygotować realistyczne plany restrukturyzacji. W przeciwnym razie będą musiały oddać kasę. Rząd USA w zamian za pożyczkę otrzymał także prawo zakupu akcji obu firm po odopowiednio niskich cenach. W praktyce oznacza to możliwość ich nacjonalizacji. Dorzucono jeszcze kilka warunków. Między innymi ograniczono wysokość pensji kadry zarządzającej.
Każdy kto brał kredyt na mieszkanie pamięta ile jest przy tym biurokracji. Bank zabezpiecza się na wszelkie sposoby. Kupujący mieszkanie nawet nie widzi pieniędzy - od razu trafiają do dewelopera czy osoby sprzedającej nieruchomość. Jak się okazuje co innego gdy bank dostaje pieniądze od nas (czyli od rządu).
Nie dziwię się księgowym i dyrektorom finansowym. Nie było obowiązku więc nie ma raportu. Ciekawe tylko, że żaden pr-owiec nie wpadł na to, by jednak przygotować dla mediów takie “rozliczenie” z pomocy publicznej. Teraz kiedy sektor bankowy nie ma najlepszej prasy - nie tylko w Stanach, ale na całym świeci - byłoby to niezłe zagranie.