Powstanie Listopadowe przez Watykan zostało znazwane „buntem przeciwko legalnej władzy”, a Polacy zostali określeni jako „burzyciele publicznego porządku”. Czy jednak  pragnienie odzyskania wolności i zajętych przez wroga terenów można nazywać „burzeniem porządku”?

Data dodania: 2017-03-25

Wyświetleń: 1507

Przedrukowań: 1

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Po zajęciu Polski przez Rosję, Austrię i Prusy po roku 1772, Watykan wycofał nuncjaturę z Warszawy. Polska dla Watykanu przestała istnieć.

Nadzieję Polakom dał Napoleon Bonaparte, który i tak w końcu nie dotrzymał obietnic. Wartą wspomnienia jest historia przemilczana, gdy polskie legiony pod wodzą Napoleona, oblegały papieską twierdzę San Leo, która skapitulowała 7 grudnia 1797 roku. Tym czynem Polacy zyskali wdzięczność mieszkańców Rzymu wyzwoliwszy ich spod dominacji skorumpowanej administracji papieskiej. Ten akt nie pozostał bez odpowiedzi, bo przyniósł Polsce nienawiść i zemstę najsilniejszej organizacji na świecie — kościoła katolickiego. 

W roku 1830 wybuchło Powstanie Listopadowe. Wówczas wpływy Wiednia i Moskwy sprawiły, że Watykan nakazał polskim księżom dostosować się do „legalnej władzy” Austrii i prawosławnej Rosji na terenach zajętej Polski. Można tu jedynie domniemać, że prawosławny car, gwarantował papieżowi, pozostawienie katolicyzmu w Polsce, za nie wtrącanie się kościoła do walki o niepodległość. Nikogo wówczas nie interesowała Polska, ani Polacy. Wszyscy (poza islamem) akceptowali wykreślenie Polski z mapy świata.

W roku 1863, kiedy wybuchło Powstanie Styczniowe, niby ówczesny papież Pius IX nawoływał do modlitw za Polskę, zaś nigdy publicznie nie skrytykował działań żadnego z zaborców. Nawiązywał do losów kościoła katolickiego w Rosji, jednak powstanie nazwał „buntem przeciwko legalnej władzy”. W roku 1864 sekretarz Agencji Rządu Narodowego udał się do Watykanu. Nie został przyjęty, bo rozmowa z nim mogłaby okazać się kompromitująca dla Watykanu. Wezwano Polaków do porzucenia broni i wyproszenia łaski u cara.

W 1894 roku Watykan wzywał Polaków do uległości wobec zaborców. Dlaczego Watykan nigdy nie wsparł walki o niepodległość Polski? Bo jak możemy zrozumieć, Polska, jako kraj nie znaczyła nic dla Watykanu.

Kilka ciekawych dat:

1791 - Konstytucja 3 maja zostaje nazwana przez kościół: „zamachem stanu”.

1792 - Targowica, Prymas Polski i biskupi wzywają Rosję do interwencji.

1794 - Kościuszkowscy wieszają biskupów i zdrajców.

1832 - Papież Grzegorz XVI potępia publicznie Powstanie Listopadowe.

1863 - Papież Pius IX potępia Powstanie Styczniowe.

1894 - Papież Leon XII nakazuje Polakom posłuszeństwo wobec zaborców.

1919 - Watykan naciskany przez pół roku przez państwa zachodnie uznaje wreszcie niepodległość Polski.

1939 - Watykan łamie konkordat w październiku i na ziemiach polskich ustanawia niemieckich biskupów.

1950 - Kościół podejmuje się zwalczania „żołnierzy wyklętych”, nazywając ich „bandytami podziemia”.

W dziejach występuje wiele innych ciekawostek i można tu chociażby nawiązać do „Krzyżaków” Henryka Sienkiewicza, gdzie członkowie zakonu, mieli za zadanie prowadzić wojny tam, gdzie wpływ Watykanu nie sięgał. Mieczem, strachem, gwałtem i rabunkiem, wprowadzano doktryny kościoła, ale nigdy słowem.

Watykan przez stulecia zezwalał zabijać ludzi, którzy nie chcieli przyjąć katolicyzmu. Spalono na stosie miliony kobiet, tylko dlatego, że posiadały wiedzę, a tym właśnie stanowiły zagrożenie dla ciemnogrodu i nazwano je niesłusznie „czarownicami”, aby wytłumaczyć przed światem motywy działania. Czy na tym koniec? Nie. Działania kościoła często zostały opisane w sposób niejawny w dziełach literackich. A przykładem jednego z nich jest „Pani Twardowska” Adama Mickiewicza. Tu zauważamy jak doskonale Polacy zdawali sobie zawsze sprawę z rzeczywistości widzianej na własne oczy. Można wiele zacytować, wiele napisać faktów o namawianiu księży w Polsce lat pięćdziesiątych do „nawracania” tych, którzy wypisali się z kościoła, kiedy zjawiali się w ich domach dawni współwyznawcy, i bili, a nawet zabijali, gdy któryś z nich odmówił całowania krzyża. Jednak mądry o tym wie, a głupi i tak nie pojmie.

Watykan — wzór do naśladowana. Gdzie zaś nauka: „przekują miecze na lemiesze”?

Do napisania artykułu wykorzystano fragmenty materiału z „Fakty i Mity”, Mieczysław Żywczyński, „Watykan wobec powstania listopadowego”; Irena Koberdowa, „Watykan a powstanie styczniowe”, oraz źródła.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena