Wiele osób mówi o sobie w taki sposób jakby się nie lubiło: wyglądam okropnie, nic dobrego już mnie nie spotka, nie zasługuję na lepsze życie, do niczego się nie nadaję, jestem pokrętny, żałosny, złośliwy... Chociaż w gruncie rzeczy osoby te są  wewnątrz dobrymi wrażliwymi ludźmi.

Data dodania: 2016-11-02

Wyświetleń: 1060

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Czasami taka surowa ocena wynika z wysokich, niemożliwych do zrealizowania wymagań stawianych samemu sobie, z powodu narzuceń które słyszeliśmy przez lata od któregoś z rodziców.  Za bardzo się identyfikujemy z uwewnętrznionym krytycznym rodzicem, który miał na nas największy wpływ.

Dlaczego tak się dzieje?

Jeśli byliśmy upokarzanymi, źle traktowanymi dziećmi, to przecież nie możemy identyfikować się z samym sobą, bo byłoby to zbyt bolesne. Rodzic dla dziecka zawsze jest wyrocznią, skoro więc "wyrocznia" tak krytycznie mówi o tym, jakie jest dziecko, trzeba  przyznać jej rację, nawet jeśli wewnętrznie nie czuje tego jako prawdy.

Tę postawę trenuje się latami. Uwewnętrzniony głos rodzica, staje się integralną częścią dziecka, które zaczyna myśleć o sobie tak, jak niegdyś myślał o nim rodzic.

Paradoksalnie może się nam nawet wydawać,
że ze znęcania się nad sobą czerpiemy motywację.
Nazywamy to wymaganiami w stosunku do siebie.

 

Niechęć do siebie prowadzi do zachwiania poczucia własnej wartości i depresji. Gdy człowiek źle myśli o sobie, i źle się ze sobą czuje, to wtedy zaczyna nabywać przekonanie i upewniać się  w nim, że nie ma dla niego miejsca na świecie, że musi każdego dnia o nie walczyć, udowadniać, że na nie zasługuje. Czuje codzienne zagrożenie, strach, stres, bezsilność. To bardzo wyczerpujące.



Jest wiele dzieci, które są mądre i bardzo wrażliwe, ale nie spotykają się zwłaściwym odzewem otoczenia. Często niewiele osób (albo też nikt) nie chce się z nim bawić, grać z nim w piłkę, czy zapraszać na urodziny. Jest im przykro, czują że odstają od rówieśników.

Ale...

Jeśli trafią na opiekuńczych, kochających, rozumiejących rodziców, to wracają do domu z podniesioną głową, bo pamiętają, że mama i  tata je kochają. I to jest najważniejszy czynnik na świecie.

Świadomość, że jest ktoś, kto kocha nas dla nas samych, ktoś dla nas ważny - to nie muszą być rodzice, może być dziadek, babcia, ciocia, wujek - jest tarczą, która nas ochroni przed przykrościami. Jeśli czuliśmy się ważni i kochani, to już nie zastanawiamy się dlaczego jesteśmy ważni, bo wiemy, że jesteśmy ważni tylko dlatego, że jesteśmy.



Może być też tak, że takie mądre i bardzo wrażliwe dziecko trafi do domu, w którym rodzice, są nieczuli na jakiekolwiek odstępstwa od dawna przyjętych zasad, nieelastyczni na zmiany społeczne i kulturowe, czy też postanawiają poprzez córkę czy syna realizować swoje niespełnione ambicje o lepszym świecie. W takiej sytuacji już od początku zabijane są wszelkie przejawy indywidualności, talentów, możliwośc, jakie dziecko, a później młody-dorosły człowiek mógłby wnieść jako pożyteczną wartość dla siebie i dla świata. 

Jeśli ktoś ma niskie poczucie własnej wartości, to wtedy odwołuje się do tego, co znajduje się na zewnątrz, a zatem za wszelką cenę będzie robić karierę, do granic możliwości poświęcać się pracy, innym ludziom w dodatku w zawodzie, który prawdopodobnie jest nie do końca zgodny z osobistymi preferencjami. I wtedy pojawiają się myśli "muszę się bardziej postarać", "muszę jeszcze to i tamto", i ciągle nie jest dość, ciągle jest za mało. Człowiek wytrenowany przez lata przez innych SAM wbija się w poczucie winy, ma poczucie wstydu. Rośnie z przekonaniem, że musi zapracować na akceptację innych. Akceptacja jest miła, ale niekonieczna.

Jak zacząć budować poczucie własnej wartości?

Warto cofnąć się do dzieciństwa. Uświadomić sobie jacy byli moi rodzice (lub opiekunowie i rodzeństwo) dla mnie, jak mnie traktowali, i pozwolić sobie przeżyć ból z tym związany. Jeśli uda się to zrobić, to się okaże że świat jest pełen ludzi uśmiechających się z sympatią i miłością.

Ludzie, którzy mają mocne poczucie własnej wartości, nie muszą z nikim rywalizować, nic udowadniać.


Odczucia przeżywane w związku z zaniżoną samooceną nie należą do przyjemnych i niezgoda na nie to już pierwszy krok w kierunku zmiany. Cel jest realny i możliwy do osiągnięcia. Wymaga jednak decyzji o przerwaniu tego błędnego koła poprzez terapię, warsztaty psychologiczne i inne możliwe formy psychoedukacji.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena