Czy to oznacza, że te z Nas, które nie zostają matkami - bo nie chcą lub nie mogą, nie dostąpią wewnętrznego rozkwitu?
Macierzyństwo wpływa na osobowość. Zmusza nas do wprowadzenia zmian w dotychczasowe życie. Zmiany te mogą być organizacyjne, emocjonalne lub sięgające w głąb naszej osobowości. Urodzenie dziecka zmienia naszą pozycję społeczną, osiągamy inny statu jako kobiety. Niektóre matki odkrywają w macierzyństwie sens swojego istnienia, inne radość, poczucie wspólnoty z mężem, dziadkami dziecka, jeszcze inne - traktują je jako swój obowiązek - który chcą wypełniać należycie. Są i takie, dla których jest to trudne, wyczerpujące doświadczenie. Nie nam oceniać - choć trudno uciec przed ocenianiem kobiet, które zostawiają swoje małe dzieci babciom, nianiom, robią kariery, wyjeżdżają za granicę na kontrakty.
Macierzyństwo nie jest łatwym ani oczywistym doświadczeniem. Często wkładamy „suknie macierzyństwa" automatycznie. Zaczynamy funkcjonować w nowej roli z wyboru lub przypadku. Wypełniamy kolejne zadania w centrum, których jest dziecko, same schodzimy na plan dalszy.
Może zbliżający się Dzień Matki będzie okazją do zatrzymania się i zastanowienia się nad tym, co nasza matka i pojmowane na jej sposób macierzyństwo, wniosło w nasze życie, a czego nas pozbawiło.
To pozornie uniwersalne doświadczenie mające łączyć kobiety we wspólnotę matek, w rzeczywistości ma wiele twarzy. Nie wynika z niego a priori bezwarunkowa miłość i oddanie dziecku. Chwielibyśmy wierzyć w taką wersje, jednak bycie matka nie zamyka się w dziewięciu miesiącach ciąży czy przeżyciu porodu.
Nie istnieje opis kompetencji matki.
Matki, które poświęcają się dla dzieci, rezygnują z swoich pasji, zainteresowań, pracy, robią to dobrowolnie, z wyboru (więc nie jest to poświęcenie). Są blisko ze swoim dziećmi, koncentrują się tylko na nich co może poradzić do nadopiekuńczości, nawet gdy dzieci wymagają już innego traktowania. Czas mija szybko, dzieci dorastają a matki, nie mając nic innego nie chcą tego przyjąć do wiadomości. Czują się sfrustrowane, zwiedzone, że ich czas i poświęcenie nie zostały należycie nagrodzone: ich dzieci nie osiągnęły oczekiwanego sukcesu, ocen, chcą odejść z domu, usamodzielnić się. Matki bardzo oddane dzieciom rzadko zastanawiają się, kim ja jestem, jaką jestem kobietą, jak postrzegają mnie dzieci? Kim i gdzie bym była gdyby nie rodzina?
Te które nie potrafią „siedzieć w domu i zajmować się dziećmi", pracują, zarabiają, rozwijają swoje zainteresowania, z niedowierzaniem i lekką ironią patrzą na „kury domowe". Mają mało czasu dla swoich dzieci, braki nadrabiają prezentami. Zmęczenie, wielość zadań, stres, utrudniają skupienie na dziecku. Gdy jest ono niegrzeczne,nie wiadomo jak sobie radzić, dla świętego spokoju ulegają zachciankom i kaprysom dziecka. Nie stawiają granic tak potrzebnych do prawidłowego rozwoju każdego dziecka. Nie wiadomo gdzie podziała się zadowolona z siebie i życia kobieta, którą była przed pojawieniem się dziecka. Teraz trzeba się skupić na wykonaniu wszystkich obowiązków jak najlepiej.
Są to skrajne punkty ale chyba opisują naszą rzeczywistość.
Jak więc jednoznacznie odpowiedzieć czy macierzyństwo zmienia kobietę?
Jak zdefiniować dobrą matkę?
Urodzenie dziecka, początkowo zaburza świat kobiety, szalejące hormony zniekształcają rzeczywistość, obraz nas samych i osób bliskich. Po pewnym czasie wszystko wraca do normy, normy, którą każda z kobiet indywidualnie opracowuje. Ile czasu, uwagi, miłości skieruje na dziecko, na siebie na męża? Kobiety same o tym decydują. Pomaga w tym (lub przeszkadza) najbliższa rodzina, szczególnie najbliższe kobiety (mama, teściowa, babcie, ciotki, przyjaciółki, celebrytki lub znane osoby), na których nieśmiało chcemy się wzorować.
Ostatecznie to my, kobiety decydujemy czy macierzyństwo będzie nas wzbogacać czy zubożać. Odnosimy to doświadczenie do innych doświadczeń i marzeń, wprowadzamy w życie kolejny, tylko dla na swoisty model macierzyństwa. Nie istnieje nakaz kochania swojego dziecka bezwarunkowo i bezgranicznie. Matka Polka, kobieta oddająca się bez opamiętania dziecku i rodzinie nie istnieje. Jeżeli wybieramy życie rodzinnie, to nasz wybór i tylko te matki, które go powzięły wiedzą jakie nagrody otrzymują w zamian. Bezwarunkowe oddanie dzieci, uczestnictwo w najmniejszym aspekcie ich rozwoju. Krzywdzące jest określenie, często używane w tym kontekście „kura domowa" lub „siedzenie w domu z dziećmi". To ciężka praca, nagradzana często tylko poczuciem zadowolenia i spełnienia się w roli matki.
Kobiety, które wracają do pracy są ambitne, niezależne, zaradne. Przekażą te cechy swoim dzieciom, będą je kształtowały na osoby niezależne i samodzielne. Płacą jednak za to często ogromnym, wysiłkiem, zmęczeniem, frustracją - że nie zawsze mogą być przy dzieciach, gdy te ich potrzebują.
W rozważaniach o macierzyństwie, można poruszać wiele wątków i aspektów. W dobie feminizmu, możliwości wyboru, paradoksalnie wcale nie jest łatwiej być matką. Narażone jesteśmy na oceny, krytykę, zalew sprzecznych i informacji i koncepcji. Łatwo się pogubić, zatracić w dążeniu do doskonałości - czymkolwiek ona jest. I ostatecznie najważniejsze: łatwo zgubić winnych całego zamieszania: nasze dzecie. To one czynią nas matkami, nie wybór: dom czy praca. To dziecko jest powodem i sensem naszego macierzyństwa. Jaką ono pełni rolę w naszym macierzyństwie? Jakim jest dzieckiem? Jakim człowiekiem jest, będzie i jaką rolę chcemy w tym odegrać? Jakimi sposobami?
Na te pytania należy szukać odpowiedzi zastanawiając się czy macierzyństwo zamienia kobietę.