Facebook! Mail! SMS! Twitter! Ile razy zdarzyło nam się sprawdzać wszystkie media społecznościowe na raz? Nasz mózg jest teraz bardziej zajęty niż kiedykolwiek w historii i jest przez to mniej wydajny. Jak natłok informacji i wielozadaniowość wpływa na jego kondycję?

Data dodania: 2015-03-09

Wyświetleń: 1849

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Mózg pracuje bez przerwy. Jesteśmy otaczani faktami, pseudo-faktami, nic nieznaczącym bełkotem (ang. jibber-jabber), plotkami. Nasz mózg wyszukuje w tym natłoku informacji te, które są dla nas znaczące i ignoruje te, które jedynie by go „zaśmiecały”. Jest to dla niego niesamowicie wyczerpujące. Ale nie zapominajmy ile w tym czasie robimy dodatkowych rzeczy, rozmawiamy, rozglądamy się, ubieramy się, kąpiemy…

Nasze smartfony (wg. badań 83% polskich nastolatków je posiada) przypominają szwajcarski nóż. Mają w sobie wszystko – słowniki, przeglądarki internetowe, maile, GPS-y, kalkulatory, gry, latarki. W ich wyposażeniu jest więcej dodatkowych opcji niż miał w sobie jeden z pierwszych komputerów w IBM.

Zwróćmy uwagę jak często ich używamy. Praktycznie się z nimi nie rozstajemy. Piszemy sms-y kiedy przechodzimy przez przejście dla pieszych, rozmawiamy, kiedy robimy zakupy, gramy w Pou, kiedy stoimy w kolejce. Nawet kiedy jesteśmy na obiedzie z przyjaciółmi nie potrafimy ich schować i nie sprawdzać co chwilę Facebooka, maila i innych.

Kiedyś normą było, że nie było telefonów komórkowych. Kiedy weszły  do powszechnego obiegu zdarzało się, że się je wyłączało i szło na spacer. Teraz część osób nie potrafi się udać bez komórki czy laptopa do łazienki. Zostały przeprowadzone badania, które pokazują iż najpierw sprawdzamy telefon, maila a dopiero potem udajemy się robić poranną toaletę. A w skrajnych przypadkach myjąc zęby już mamy otwartą przeglądarkę, pilnujemy, żeby mleko się nie zagotowało i rozmawiamy z szefem/podwładnym. Oczywiście wszystko na raz. 

Niestety jest haczyk. Nasz mózg nie jest aż tak wielozadaniowy. Jeśli ktoś mówi, że ma niesamowitą podzielność uwagi, Earl Miller, neurolog, światowy ekspert od podzielności uwagi, ma złe wieści: „Niestety, wielozadaniowość aż tak nie działa. Nasz mózg po prostu bardzo szybko przeskakuje z jednego działania na drugie. Ma to jednak swoje negatywne skutki.”

Można to bardzo prosto wytłumaczyć. Pamiętacie, jak w cyrku żongler/clown, stawiał na patykach talerze i kręcił nimi, co jakiś czas wracając od ostatniego, do pierwszego, żeby żaden z nich nie spadł? Właśnie tak działa wielozadaniowość. Nawet jeśli myślimy, że mamy niesamowita podzielność uwagi to, paradoksalnie wykorzystujemy jeszcze więcej energii i jesteśmy mniej efektywni.

Skąd się wzięła wielozadaniowość? Stało się to za pomocą hormonu stresu kortyzolu i adrenaliny, które stymulują nasz mózg i wydzielają się podczas wykonywania przez człowieka wielu zadań na raz. Wielozadaniowość tworzy pętlę sprzężenia zwrotnego dopaminy, skutecznie nagradza mózg i nieustanne poszukuje stymulacji zewnętrznej. Nasz mózg cały czas wyszukuje rzeczy, które nas zainteresują, dzieje się tak przez korę przedczołową, która wprost uwielbia nowości. Dokładnie tak jak nowa grzechotka interesuje niemowlaka czy nowa zabawka szczeniaka.

Wiemy już, że mózg lubi nowości. Problemem jednak jest to, że tak łatwo się rozpraszamy. O sms. Muszę na maila odpisać, no jak mnie ten telewizor denerwuje, ściszę go… co to ja miałam… Zamiast się skupić na jednym zadaniu, porządnie je wykonać i jak małe pudełko całkowicie spakowane odłożyć na półkę, my odkładamy kilka pudełek, w którym jest po jednej rzeczy i żadna nie jest wystarczająco wartościowa.

Wielozadaniowość jest szkodliwa dla naszych funkcji poznawczych. „ Jeśli mamy się skupić na pracy, zadaniu, książce do przeczytania, ale wiemy, że w naszej skrzynce odbiorczej znajdują się nieprzeczytane maile, nasze IQ spada o 10 punktów” - Glenn Wilson, były profesor psychologii, Gresham College w Londynie – „nazywamy to info-manią”. Ten sam profesor przeprowadził badania, w których udowodnił, iż straty powstałe na skutek wielozadaniowości są gorsze niż skutki palenia marihuany.

Ale są jeszcze skutki metaboliczne. Nasz mózg spala glukozę kiedy wykonuje powierzone mu zadanie. W momencie, kiedy ma tych zadań kilka do wykonania i co chwila „przeskakuje” z jednego na drugie, spala paliwo (glukozę) tak szybko, że czujemy się zmęczeni, wyczerpani. Kończą się składniki odżywcze, stajemy się niespokojni, przez co podnosi się poziom kortyzolu, to z kolei sprawia, że stajemy się agresywni, impulsywni.  Dla kontrastu, jeśli skupiamy się na jednym zadaniu, nasz mózg zużywa mniej glukozy i jesteśmy spokojniejsi, wyciszeni.

Czy to wszystko? Oczywiście, ze nie. Co gorsza, wielozadaniowość sprawia, że musimy podejmować decyzje. Czy teraz mam odpisać na maila? Czy mogę to zrobić za pół godziny? Co się stanie, jak teraz przerwę pracę? A może to jest pilne? I znowu się denerwujemy.

Nie mówiąc o agresywnych reklamach, które co rusz wyskakują na stronach. Szukamy, gdzie możemy je zamknąć, denerwujemy się i znowu jesteśmy rozproszeni.  Ale nasza kora przedczołowa jest zachwycona i krzyczy: „więcej!”

Łatwo się mówi zwolnij, rób wszystko powoli. Żyjemy w czasach, gdzie większość zadań ma być „na wczoraj”. Jednak zwolnijmy chociaż będąc w domu.

ps. Kończę, muszę sprawdzić maile, które przyszły jak pisałam ten tekst.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena