Skala światowa dotycząca ilości przyznawanych gwiazdek dla hoteli jest ograniczona. Nie wiem, kto wpadł na pomysł, żeby ograniczać Zjednoczone Emiraty Arabskie, ponieważ ich Burj al Arab jest tak wyjątkowy, że dla niego ta skala pierwszy raz musiała zostać poszerzona. Hotel jest siedmiogwiazdkowy. Co czyni go tak unikatowym? Już sam wygląd, zmieniające się kolory, którymi rozbłyska w nocy, podjazd pod same drzwi Rolls – Roycem, helikopter oddany do dyspozycji gości, złote klamki w najdroższych apartamentach. Do pokoju przypisany jest pokryty 24-karatowym złotem iPod, który pełni rolę concierge. 9 restauracji kusi swoim wyjątkowym menu z kuchniami z całego świata. Jedna z nich – Al Mahara („ostryga”) znajduje się pod wodą, a goście są dowożeni do niej w wyjątkowy sposób. Wchodzą do windy, która symuluje łódź podwodną. Jadąc w niej mamy wrażenie, że znajdujemy się w akwarium. Po wyjściu z trwającej trzy minuty przejażdżki znajdujemy się w prawdziwym akwarium. Niesamowite wrażenie, kiedy koło ciebie przepływają ryby, lub kołysze się rafa koralowa. Jednak kiedy jest trzecia w nocy, a nam zachce się kanapki z masłem orzechowym, wystarczy zadzwonić do prywatnego szefa kuchni, który przez 24 h spełni każdą naszą kulinarną zachciankę. W każdej łazience znajduje się jacuzzi, sypialnie mają poduszkowe menu (do wyboru mamy jedynie 13 rodzajów poduszek, ale jeśli żadna nie będzie odpowiadać, nasz osobisty kamerdyner zamówi taką, która nam odpowiada). Do każdego gościa hotelowego przypisanych jest 6 pracowników, żeby każde, najdrobniejsze pragnienie zostało szybko i profesjonalnie spełnione.
Na uwagę zasługują również różnego rodzaju iluminacje i niewiarygodne pokazy fajerwerków, które odbywają się podczas ważniejszych świąt. To jest coś, co robi wrażenie i na długo zostaje w pamięci.
Burj al Arab budowany był przez 3,5 tysięcy robotników (głównie emigrantów), przez zaledwie pięć lat (1994-1999), został zaprojektowany przez brytyjskiego architekta Toma Wrighta. Hotel stał się ikoną, symbolem Dubaju, jak wieża Eiffla dla Paryża. Jest najwyższym na świecie tego typu budynkiem (321m)
Emiratczycy słyną ze swojej fantazji. Jak już wspomniałam, hotel jest idealnie widoczny z pałacu szejka Zayeda, (to dzięki niemu Emiraty się połączyły i są potęgą po odkryciu ropy, a nie prowadzą ze sobą walk), jednak jest on na tyle wysoki, że robiłby cień na pałac. Co w tej sytuacji robią Emiratczycy? Usypują sztuczną wyspę oddaloną od brzegu o 280 metrów i tam decydują się na budowę hotelu, za 650 milionów dolarów.
Jednak nie tylko odpowiednia ilość pieniędzy pozwoli nam na spędzenie nocy w bajkowym Burj al Arab. Przy dokonywaniu rezerwacji zostaniemy dokładnie poinformowani jaki dress-code nas obowiązuje, jak powinniśmy się zachowywać, jak mówić. Jest to hotel o najwyższym standardzie, dlatego jego goście muszą być tacy sami.
Hotel nie jest dostępny dla każdego, nie możemy wejść i go zwiedzać, tylko dlatego, że chcemy. Zresztą, kto chciałby, żeby obca osoba robiła mu zdjęcia jak je albo wypoczywa. Można jednak wykupić śniadanie, które daje nam dostęp do hotelu. Na przykład restauracja Al Muntaha, („najwyższa”, „ekstremalna”) podczas śniadań, daje swoim gościom dostęp do pięknej panoramy Dubaju. (cena za śniadanie to ok. 100 dolarów za osobę)
Burj al Arab ma już konkurencję. Dość szybko wybudowano Emirates Palace w Abu Dhabi, czy The Pantomimum, jednak to właśnie słynny żagiel jest wizytówką rozpoznawalną na całym świecie.
PS. Jest tylko jedno słowo, które opisuje hotel i cały Dubaj – bajka.