Wynika z tego, że jest on niezbędny w życiu ludzkim, a jednak… w rzeczywistości nie wygląda to już tak różowo. W zasadzie można powiedzieć – nawet po pobieżnej obserwacji codziennego życia – że postrzegany jest on raczej… negatywnie. Oczywiście nie w większości przypadków i nie chciałbym tutaj generalizować, bo to nie byłoby do końca w porządku. Może określenie negatywnie brzmi nieco dziwnie, jednak przyjrzyjmy się temu wszystkiemu bliżej.
Uśmiechający się głupek?
Zastanówmy się przez chwilę, ponieważ tyle w zupełności wystarczy, jak wyglądają zazwyczaj twarze osób, które mijasz codziennie na ulicy lub gdzieś spotykasz. Zazwyczaj jest to marsowa mina – musi być poważna, a jakże – ponieważ niby świadczy to o tym, że człowiek traktuje życie serio, a więc taka mina i co za tym idzie zachowanie są wręcz niezbędne. Prym w tym wiodą oczywiście dorośli, którzy „wykreowali” taki, a nie inny wizerunek „dorosłości”. Szkoda, że ten absurd się przyjął i jest on czymś (nie)normalnym. Jasne, wytłumaczeń na taki stan rzeczy i dlaczego tak jest znajdzie się całe mnóstwo np.: „dorośli mają problemy a dzieci nie”, „życie dorosłego człowieka musi być poważne, więc nie może okazywać on zbytniego rozentuzjazmowania”, „jak ktoś często się śmieje, oznacza to, że jest dziecinny albo… głupi i po prostu nie dorósł” itd. Szkoda, że autorzy takich stwierdzeń sami nie dorośli do tego, żeby wiedzieć, iż takie marudzenie jest bardziej szkodliwe niż owy „uśmiech głupka”. Szczerze powiem, że wolę po tysiąckroć zobaczyć jeden uśmiech tzw. głupca niż ujrzeć stu „poważnych dorosłych” – albo ku mojej własnej rozpaczy dodatkowo przebywać z nimi – którzy tylko zawodzą i marudzą. Wynika z tego tylko jedna wielka nuda i podejrzewam, że życie takich ludzie jest równie nudne, jak wyraz ich twarzy pomimo tego, że są przecież „dorośli”.
Nie wiedzieć też czemu uśmiech, a szczególnie ten okazywany publicznie jest zazwyczaj napiętnowany i postrzegany źle. Spróbuj przejść się po centrum miasta pełnym ludzi, uśmiechając się, chociażby przez minutę, przyjdź do pracy z uśmiechem na ustach, stojąc w kolejce w sklepie, uśmiechaj się także, a zobaczysz interesujące reakcje ludzi. Będzie to zapewne zdziwienie i pojawi się pewien szczególny wyraz na ich twarzach, zresztą łatwy do odczytania, mówiący mniej więcej tyle, co: oszalał, zupełnie ześwirował. Być może ci ludzie zaczną się nawet odsuwać od Ciebie, wyczuwając jakieś wyimaginowane zagrożenie. No bo przecież kto się śmieje bez powodu w biały dzień i ciemną noc? To musi być szaleniec, świr albo jeszcze lepiej, pijak albo ćpun. Czy uśmiech rzeczywiście stanowi realne zagrożenie? Tak. Czemu w takim razie on zagraża? Wszechogarniającej głupocie ludzkiej, wyrażającej się w postrzeganiu rzeczywistości i świata w sposób pozbawiony jakiejkolwiek radości i twierdzącej, że dorosłym pewne zachowania nie przystoją. Nie wiem, w jakiej księdze został umieszczony zakaz zbytniego uśmiechania się nadany dorosłym i nakazywania im poważnej miny, ja bynajmniej z taką się jeszcze nie spotkałem. A jeśli takowa istnieje, to nie wyrażam najmniejszych chęci do jej posiadania. Szkoda by było na nią nawet tracić papier, to tak przy okazji.
Śmiej się, ile dusza zapragnie.
Szkoda, że dorośli nie biorą przykładu z dzieci, które raz, że uśmiechają się często i gęsto, dwa, nie muszą mieć specjalnego powodu, żeby to robić. Po prostu to robią, śmieją się i uśmiechają. Gdyby dorośli uczyli się radości od dzieci, to dzięki temu może więcej dorosłych stałoby się źródłem radości tak jak i dzieci, zamiast uprzykrzać życie innym jak i dzieciom swoim marudzeniem i sztywnym, nudnym zachowaniem. Miałoby to zbawienny wpływ na samo życie i rzeczywistość, i prawdą jest, że rzekomy głupek, który się śmieje, ma o wiele więcej rozumu i mądrości od człowieka nudnego – tak określić można kogoś, komu radość i uśmiech są obce – ponieważ wie o dobroczynnym i uzdrawiającym działaniu śmiechu. Szczerze mówiąc, lepiej być uśmiechającym się tzw. głupcem niż „poważnym” nudziarzem. Na koniec nie pozostaje mi nic innego jak dodać słowa Juliusza Cezara:
Uważajcie na ludzi, którzy się nie śmieją – są niebezpieczni.