Czy jest to w ogóle możliwe? Jak do tego dążyć?

Data dodania: 2008-06-22

Wyświetleń: 5820

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 16

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

16 Ocena

Licencja: Creative Commons

Bezpieczeństwo energetyczne kraju jest zapewnione właściwie tylko wtedy, gdy kraj jest samowystarczalny. Aby chociaż próbować to częściowo osiągnąć, należałoby się zastanowić, ile i jakiej energii nam potrzeba, na jakich nośnikach, a także jak można zastąpić energię, której nam brakuje, taką której możemy mieć u siebie pod dostatkiem. Ale przede wszystkim należy pomyśleć o możliwych i zasadnych ekonomicznie oszczędnościach w zużywaniu energii.

Oczywiście przejście na inny rodzaj energii, lub inne źródła może wydawać się kosztowne, ale uwzględniając problem interdyscyplinarnie i całościowo oraz mając na uwadze roczną wartość giełdową naszych praw do emisji spalin, a także granty do niektórych rozwiązań związanych z energią, można jeszcze na tym zarobić.

Polska w porównaniu z sąsiadami jest i tak w korzystnej sytuacji.
Mamy bardzo duże zasoby węgla, którego zasoby szacowane są na blisko 14 mld ton.

Posiadamy również znaczące złoża gazu ziemnego i niezbyt szokujące wielkością zasoby ropy naftowej. Obecnie znanych i udokumentowanych jest ponad 90 złóż ropy, zarówno lądowych, jak i morskich. Jest jej jednak tak mało, że importujemy ponad 95%.

Udokumentowanych złóż gazu ziemnego jest w kraju 260, których zasoby wydobywalne przekraczają 150 mld m3. Obecne wydobycie gazu pozwala na zaspokojenie ponad 40% krajowego zapotrzebowania.

Mamy również największe w Europie złoża wód geotermalnych, których potencjał jest prawie zupełnie niewykorzystany.

Węgla mamy pod dostatkiem i nie musimy go importować. Pozwala on przede wszystkim na pozyskiwanie energii elektrycznej i ciepła, chociaż w najgorszy dla środowiska sposób.

W skali całego świata prawie 56% energii jest przeznaczona na ogrzewanie, a ok.41% na pracę mechaniczną. Dlatego zajmę się w tym artykule przede wszystkim energią cieplną i uniezależnieniem jej od importu.

Do ogrzewania najczęściej używa się gazu i węgla. Ale w związku z tragiczną izolacyjnością naszych budynków, ogromna część uzyskanego ciepła podgrzewa otoczenie domu. Modne ostatnio termomodernizacja i wymiana okien na szczelne, zapewnia wątpliwe oszczędności, jeśli uwzględnić straty związane z wentylacją.

Należy przecież również (a może przede wszystkim) pomyśleć o prawidłowej wentylacji z rekuperacją, jako że 30% - 50% strat ciepła przypada na wentylację, a dopiero reszta na okna, ściany, dach i fundamenty. Wyższe procentowo straty dotyczą bloków mieszkalnych.

To, że ktoś mieszka w termomodernizowanym bloku, nie odbiera mu prawa do oddychania zdrowym powietrzem, stąd nagminnie uchylone okna w takich domach nawet w zimie, ponieważ przy szczelnych oknach wentylacja grawitacyjna całkowicie przestaje działać. Stąd prawie wszystkie domy w Polsce mają syndrom chorego budynku, co bardzo źle oddziałuje na zdrowie mieszkańców.

A przecież istnieją bardzo proste, tanie i zdrowe rozwiązania zapewniające w domach właściwą wymianę powietrza z odzyskiem ciepła.

Jeżeli chodzi o nowe obiekty, to budowanie domów o skrajnie niskim zapotrzebowaniu na energię cieplną, jest nie tylko koniecznością, ale również jest opłacalne już na etapie inwestycji. Opisałem to w innym artykule. W technologiach szkieletowych dom pasywny, pozytywny czy zeroenergetyczny, może być nawet 5-7% tańszy od domu energooszczędnego o minimalnych parametrach dopuszczonych przez Unię.

Paradoksem jest również to, że mając największe w Europie udokumentowane złoża energii geotermalnej, spalamy gaz i węgiel, emitując dwutlenek węgla i różne trucizny. Czysta paranoja, która spowodowana jest brakiem właściwych przepisów i zabezpieczeniem istniejących odwiertów, oraz utajnieniem ich dokumentacji w sejfach. Prawa do nich ma PGNiG, któremu nie zależy przecież na tworzeniu sobie konkurencji..

Innym niewyczerpanym źródłem ciepła jest energia słoneczna. Takie rozwiązania jak kolektory słoneczne są ogólnie znane, ale bajkowym wydaje się pomysł przeniesienia ciepła z gorącego lata, w czas zimy.
Tymczasem takie rozwiązania już istnieją w Europie. W skali pojedynczego domku takie przedsięwzięcie jest nieopłacalne, ale im większa inwestycja, tym ciekawiej to wygląda.

Ogromne takie zbiorniki robią między innymi Niemcy. Bardzo ciekawym pomysłem jest też gromadzenie ciepła przy pomocy tzw. pola sond czyli ogromny zbiornik ziemny bez izolacji. W Szwajcarii rozwiązanie to sprawdza się dla całych osiedli.

Prawie 1/3 obszaru Polski posiada korzystne warunki dla instalowania turbin wiatrowych. Pozyskiwanie energii cieplnej dzięki niewielkiej turbinie jest dużo prostsze i tańsze niż generowanie prądu. Nie ma również problemu z magazynowaniem, a sprawność pozyskania jest bliska 100%. Dodatkowym plusem jest to, że w zimie, gdy najwięcej potrzebujemy ciepła, wiatry są silniejsze.

Mimo, że zużywamy na ogrzewanie ogromne ilości energii, jest to problem z którym najłatwiej i najtaniej można sobie poradzić.
Trochę większym problemem jest zapewnienie innych rodzajów energii w gospodarstwach domowych i przemyśle. Ale przy odrobinie dobrej woli i interdyscyplinarnym podejściu, rozwiązanie tego jest jak najbardziej możliwe.

Największym problemem jest zapewnienie alternatywnej energii dla pojazdów mechanicznych, ponieważ trudno zapewnić taką jej gęstość, jaką mają paliwa płynne.
Generalnie nie jest problemem pozyskanie nawet bardzo dużych ilości taniej energii, ale jej zamiana i zmagazynowanie w małej objętości.

Najlepszym rozwiązaniem dla zabezpieczenia bezpieczeństwa energetycznego kraju, jest stworzenie przykładowych rozwiązań do powielenia oraz takiej sytuacji prawnej, w której wszyscy krajowi konsumenci i decydenci byliby tym zainteresowani. Znając siłę kombinowania naszego społeczeństwa, w niedługim czasie bylibyśmy eksporterem energii.

Zabezpieczyć się tylko należy przed możliwymi patologiami. Przykładem tego może być produkcja zielonej energii do sieci, bez rozwiązania problemu jej magazynowania. Zmusza to energetykę do jej odkupienia, a jednocześnie, w związku z nieliniowością dostaw, musi być utrzymana „pod parą” odpowiadająca jej produkcja konwencjonalna. Zdublowane koszty i żadna ochrona środowiska, ale nieświadomy naród zapłaci za „ekologię”, a władcy unijni będą mieli fakty medialne.

Zupełnie innym problemem, jest sprawa akcyzy, którą obłożone są niektóre nośniki energii. Należałoby się zastanowić systemowo nad tym zagadnieniem, uwzględniając również to, ile warte jest chociaż częściowe uniezależnienie się od zewnętrznych dostaw.
Licencja: Creative Commons
16 Ocena