Wena to podstępny twór, gdyż często pojawia się wtedy, kiedy ona tego chce, niekonieczne wtedy, gdy my akurat tego potrzebujemy. Mieliście kiedyś tak, że długo na nią czekaliście, obiad już 3 razy wystygł – podobnie jak wasz zapał twórczy... A potem, gdy już się poddaliście i zniechęceni szliście spać – ta nagle wpadała z impetem i rozpalała piec twórczy do czerwoności? No, tyle, że problem polegał na tym, że byliście tak zmęczeni, że nie zapisaliście jej podpowiedzi i rano wszystko to rozeszło się jak mgła? Zamiast czekać na tę kapryśną panią, nauczcie się skutecznie ją zapraszać do siebie – bo jak zdobędziecie jej numer, dużo łatwiej będzie ją dopaść.
1. Szepcz jej do uszka miłe słowa. Mówcie co chcecie – ale słodkie słówka od zawsze działają. Jeśli usiłujecie coś stworzyć i brakuje wam weny – nie zaczynajcie krzyczeć, tupać nogami i denerwować się. No bo powiedzcie sami – kto lubi wpadać do nerwusów (no dobra, może przedstawiciele handlowi tabsów z melisą). Jeśli najdzie Was twórcza fala zwątpienia – uspokójcie się i zacznijcie patrzeć pozytywnie – widząc cel, a nie drogę do niego. Przypomnijcie sobie swoje sukcesy i sami uwierzcie, że dacie race i naprawdę dacie radę. Zwykle samo odblokowanie pozytywnych myśli sprawia, że Wena sama chce do nas wpaść. Zwykle zostaje na noc. Nie jedną.
2. Wyjdź z pudełka. Jeśli czujesz, że zaciąłeś się i wpadłeś w pełen marazmu schemat – nie narzekaj, ale wyjdź! Jeśli mucha, chcąc wydostać się z pomieszczenia ciągle uderza w szybę, zamiast poszukać innej drogi i wreszcie znaleźć lufcik – niewiele zdziała. Jeśli nie chcesz skończyć jak ta biedna mucha – przestań uderzać głową w mur, tylko wyjdź i go omiń. Gdy nie masz pomysłów – wyjdź na spacer, wsiądź do tramwaju czy autobusu i po prostu złap dystans. Możesz też położyć się na chwilę, zgasić światło i po prostu dać sobie na luz – pozwolić, aby myśli swobodnie przez Ciebie przepływały. Zobaczysz – wena sama do Ciebie wpadnie.
3. Zamij się czymś innym. Tak, to brzmi dziwnie – zwłaszcza, jeśli masz do zrobienia kreatywne zdanie na wczoraj. Jednak, uwierz – jeśli nie przestaniesz się katować, i tak nic szczególnego nie wymyślisz. Jeśli masz kilka zadań i właśnie spalasz swoją duszę i ciało nad jednym – bez większych efektów – po prostu zajmij się innym. Nie stracisz czasu na wyrzuty, spowodowane kryzysem twórczym i bezczynnością – a jak tylko naprawdę oderwiesz myśli od palącego priorytety – prawdopodobnie ciekawe pomysły same Cię dopadną i będą błagać o adopcję. Sprawdzisz?