Domowe lepsze
Domowy wyrób alkoholi rozwinięty był zawsze, a okres zaborów, które monopolizowały produkcję mocnych trunków i późniejsze średniowiecze światopoglądowe (z wyłączeniem może jedynie okresu dwudziestolecia międzywojennego), tylko sprzyjał produkcji pokątnej. Dziś już domowy wyrób alkoholi niewiele ma wspólnego z produkcją pokątną, natomiast staje się hobby, dzięki któremu zaczynamy nie tylko pić, ale również rozumieć alkohole.
Jak to było
Swoistym wytrychem do świata smaków, kluczem, który pozwolił zrozumieć, że surowiec do produkcji alkoholi to nie tylko żyto i ziemniaki, a smak to nie tylko wódka lub bimber, stały się wina. Korzyść z tego była dwojaka – raz, że złożoność smakowa wina jest na tyle duża, że w zasadzie trudno wysnuć tu jakikolwiek sensowny poziom porównania do wódek. Z drugiej strony, przy bardzo rozbudowanej nawet strukturze, wina zdecydowanie nie są napojami alkoholowymi, które pije się po to, aby się upić, co niestety w naturze Polaków leżało i nadal leży. Wina się smakuje, a nie wypija. I tak przez jakąś dekadę z okładem dojrzewaliśmy sobie powoli do czegoś mocniejszego, a mocniejszych alkoholi przecież nie brakuje. Różnice między whisky, whiskey, rumem, calvadosem, armaniakiem itp. w wódką są na tyle duże, że po prostu trzeba spróbować, bo opisać się nie da.
Mocnego nie zrobisz
Jeśli chodzi o produkcję mocnego alkoholu w warunkach domowych, to pojawiają się różne problemy. Pierwsza grupa to te natury prawnej, bo wyrób wysokoprocentowych alkoholi jest uregulowany zupełnie inaczej, niż trunków niedużej zawartości alkoholu, a druga, prawdę mówiąc o wiele poważniejsza grupa problemów to fakt, że o ile drożdże gorzelniane można bez problemu kupić, o tyle konstrukcja profesjonalnego sprzętu do produkcji wódki, a nie bimbru, może pochłonąć bardzo dużo pieniędzy. Jest też trudność nie do przeskoczenia – większość trunków mocnych to alkohole leżakowane, a nie od dziś wiadomo, że między butelką, kadzią a beczką różnice są co najmniej olbrzymie. Miejsce, środowisko i warunki leżakowania można uznać nawet za ważniejsze od surowca, z którego robi się alkohol, a nie zawsze można tu, jak w przypadku wina, zastąpić beczkę wiórkami dębowymi.
Obejście problemu
Dla osób, które nie są smakoszami, ale chciałyby się otrzeć o smaki różnych alkoholi, istnieje możliwość obejścia konieczności zakupu butelki często nieszczególnie przystępnego cenowo trunku. Wystarczy kupić dobrej jakości zaprawkę i zmieszać ją z bazą wysokich lotów. To najczęściej wystarcza, aby poznać smak na przykład koniaku albo whisky. Mimo sporej popularności oryginalnych trunków także aromaty i zaprawki mają wielu zwolenników, co wynika przede wszystkim z faktu ich dostępności. Jeśli weźmiesz pod uwagę naprawdę dobrą zaprawkę zmieszaną z wysokiej klasy wódką (najlepiej super premium) to nawet przy dobrym obyciu ze smakiem oryginału, uda się wychwycić wiele nut wspólnych w alkoholu aromatyzowanym. Mało tego – po dobre zaprawki sięgają także gorzelnie przemysłowe, które produkują alkohol z niższej półki cenowej, któremu do pełni smaku jeszcze odrobinę brakuje. To dowodzi, że w zaprawkach naprawdę jest moc.
Niezależnie od tego, którą drogę wybierzesz, czy produkcji, czy aromatów, na pewno początki nie będą łatwe – nie tylko smak, ale i kultura picia w przypadku takich trunków są zupełnie inne. Może jednak właśnie w tym tkwi ich piękno.