Spróbuj więc zrozumieć pozycjonowanie nie jako walkę o SERP-y, ale jako o walkę o pozycję na rynku.
Ktoś zaraz zauważy, że zmieniam definicję pozycjonowania. I dobrze, bo o ile mi wiadomo, obecna nie została zaakceptowana przez żadne oficjalne gremium. Definicje można zmieniać dowolnie, o ile pozwoli ci to lepiej zrozumieć sedno całego procesu. Od razu jednak wyjaśnię, że wcale nie chcę odwodzić cię od pomysłu linkowania: jeśli przy okazji zdobywania lepszej pozycji na rynku, zyskasz także niezłą miejscówkę w SERP-ach, to tylko lepiej dla ciebie. Przejdźmy jednak do konkretów.
Zdobywanie linków to sprawa pozornie prosta: tekst, link, serwis, w którym można to opublikować i finito. I to jest racja, ale na każdym etapie wszystko może pójść nie tak: tekst za krótki, za długi albo po prostu nudny, link ze złym anchorem, a może z jakąś literówką w adresie, a serwis albo mierny sam w sobie, ale rzadko odwiedzany, albo za czas jakiś zostanie zbanowany i link straci moc. Takie ryzyko wiąże się z klasycznym podejściem do pozycjonowania.
Jeśli jednak spojrzysz na całą sprawę szerzej, to wszystkie te straty będą oczywiście bolesne, ale stracisz tylko pozycję w Google. W Article Marketingu nie ma miejsca na kiepskie teksty – jeśli sam nie umiesz dobrego napisać, to zlecasz to fachowcom, to proste. Linki? Ponieważ zwykle używa się w Article Marketingu serwisów na wysokim poziomie to złe linki albo zostaną poprawione przez moderatorów, albo wyłapane i zdezaktywowane przez automat. To teoretycznie spora strata, ale jeśli przekażesz nazwę swojej firmy, to internauta pofatyguje się i sam wpisze ją w Google i wtedy cię znajdzie. Sam ban na stronę z linkiem natomiast nie będzie dla ciebie groźny – tak długo, jak strona z tekstem ma żywych, nowych, unikalnych czytelników, tak długo twój link będzie generował ruch – nawet jeśli mniejszy, to na pewno nie zerowy.
Zobacz, że w gruncie rzeczy nie zmieniły się twoje zadania, kiedy odeszliśmy od idei pierwotnego pozycjonowania do pozycjonowania sensu lato przez Article Marketing. Zmienił się poziom tekstów i serwisów, ale efekty są tak naprawdę nadal widoczne w Google (bo dobre serwisu przekażą ci swoja moc), ale co jeszcze ważniejsze, wypozycjonowałeś się na rynku, gdzie nie ma odgórnie narzuconych algorytmów, a jedynie stałe, niezmienne prawa konkurencji – odniosłeś sukces tam, gdzie to się liczy, czyli wygrałeś!
Czy to znaczy, że masz zrezygnować z dotychczas stosowanych metod? Jeśli okazały się skuteczne, to przesuń je do rezerwy, a jeśli nie są skuteczne – sam chyba wiesz, jaka decyzja okaże się dla ciebie najkorzystniejsza. Nie namawiam cię do niczego, ale proszę, żebyś spróbował Article Marketingu, a przekonasz się, że to metoda o wyższej skuteczności.